Jego oczy hipnotyzowały mnie.
Nie interesowało mnie już nic innego. Nie interesował mnie deszcz, który swoją drogą zaczął jak na złość mocniej padać, nie dbałem o krzyki ludzi przywracających nas do porządku, nie obchodziło mnie to co się właśnie dzieje z dolnymi częściami mojego ciała.
Byłem coraz bliżej jego malinowych, słodkich ust. Już przymykałem oczy.
- Yuri... - mruknąłem prosto w jego usta.
- Victor ty cieEEECIU! - czarnowłosy kichnął prosto na moją twarz przy okazji czołem dając mi w nos.
- Jednak wyjdźmy z tej fontanny. - jęknąłem wstając z chłopaka i jednocześnie zaciskając dłoń na moim nosie. Jak mi przywalił... A wydawał się taki bezbronny.
- Wszystko w porządku? - zapytał łapiąc mnie za rękaw. Pokiwałem twierdząco głową. Nic nie było w porządku.
Yuri bez słowa pociągnął mnie za koszulę wyciągając z fontanny. Zaczął mnie ciągnąć w stronę lasku. Co ty jakieś skróty obierasz?
- Yuri, gdzie my...
- Do domu, a co ty niby chciałeś? - spojrzał na mnie marszcząc czoło. Co ja bym chciał? Żebyśmy skończyli gdzieś w jakiś krzakach oddając się namiętnym fantazjom... Chciałbym, żeby zabrakło ci powietrza. Byś się dławił się mając w ustach moją nabrzmiałą męskość. - Tak patrzę na Ciebie i chciałbym czytać Ci w myślach...
- Yuuuuuu... riiiiii... - niekontrolowanie jęknąłem pod wpływem moich zboczonych myśli. Boże... Co się ze mną dzieje?
- Chyba nie chce już ich poznawać. - szepnął cicho.
Nie wytrzymam. Nie wytrzymam jeżeli czegoś nie zrobię! Powinienem mimo wszystko rzucić się na niego w tej fontannie! W dupie mam, że leje deszcz i to miejsce publiczne! Wolny kraj!
Szarpnąłem do siebie czarnowłosego i przyszpiliłem go do najbliższego drzewa. Maksymalnie przyległem do jego ciała. Spojrzał na mnie wystraszonym wzrokiem. Jego czekoladowe oczy... Takie piękne i głębokie. Oh Yuri... Wybacz, że będę mimo wszystko musiał z Tobą skończyć wraz z zakładem.
- Pragnę Cię... - mruknąłem do jego ucha. - Mogę zrobić Ci niegrzeczne rzeczy? - zagryzłem jego płatek, a językiem zacząłem sunąć po żuchwie. Przy ustach zatrzymałem się czekając na pozwolenie chłopaka.
- Victor... - zagryzł mocno dolną wargę. - Zrób co musisz. Tylko szybko.
Nie czekając na nic więcej wpiłem się w jego usta, a językiem wtargnąłem do jamy ustnej. Nasze języki walczyły o dominację we wspólnym tańcu. Zarzucił swoje chuderlawe ręce na mój kark, a nogi owinął wokół moich bioder. Sam jedną dłoń wślizgnąłem pod jego mokrą koszulkę drażniąc jego brodawkę, a drugą zaciskałem na jego udzie i pośladku. Nasze członki ocierały się o siebie. Mimo, że przez mokre ubrania, to tylko potęgowało moje podniecenie.
Oderwałem się od niego sapiąc głośno. Nasza wspólna ślina zwisała pomiędzy naszymi wargami. Yuri był cały czerwony na twarzy i co chwila pojękiwał, gdy ściskałem jego sutka.
- Podoba Ci się? - szepnąłem muskając jego policzek. Nie mogąc się powstrzymać poruszyłem biodrami gwałtownie na niego napierając.
- NIE! - krzyknął i zasłonił mi usta swoimi dłońmi. - JESTEŚMY W PUBLICZNYM PARKU I LEJE DESZCZ!
- No i co z tego? - wzruszyłem ramionami nie widząc w tym żadnego problemu.
- J-jeśli... - spojrzał na mnie uważniej. Westchnął pod nosem. - Jeśli chcesz moje ciało.. musisz postarać się o wiele bardziej, a co najważniejsze... Zanieś mnie do domu?
CZYTASZ
✖ Oh no! || Victuri || Chatting
FanfictionJestem ciekawy kim on jest, dlaczego jest taki nieznośny... i dlaczego tak bardzo mnie denerwuje. Victor Nikiforov uczęszcza do liceum, w którym panuje era na chatowanie w dosyć popularnym "chattingu". Przekonany przez przyjaciela o "nowe znaj...