Epilog

541 29 0
                                    

Siedziałem na fotelu i gapiłem się w niebo. Jak to możliwe? Nic nie rozumiem. Nagle jestem w jakiejś mafii czy co?!

-Jesteśmy na miejscu, zaraz lądujemy

Na te słowa zapisałem pasy bezpieczeństwa i czekałem aż będziemy na ziemi.
Po wyjściu z samolotu zobaczyłem piękny krajobraz. Palmy, zachód słońca i morze.
-Idź za mną - powiedział, wiec tak tez zrobiłem
Wszedłem do małej chatki, w środku było ciemno wiec nic nie widziałem
-Niespodzianka! - nagle ujrzałem moich przyjaciół, o co chodzi?!
-Co jest grane?
-Mamy dla ciebie dobre wieści. Zguba się znalazła.
W tej chwili zza drzwi wyłonił się ON. Mój ukochany blondyn, nie wierze...
Rzuciłem się na chłopaka i zacząłem go ściskać. Kiedy się od niego oderwałem byliśmy już sami w domku.
-Co tu robisz? - spytałem
-Musiałem pomyśleć
-Mogłeś napisać to w tym liście
-Liście?
-Zostawiłeś mi list
-A, tamto. Napisałem to pod wpływem emocji
-Powiedz, dlaczego napisałeś, że mnie zranisz?
-Bo to prawda, ja jestem chory
-Chory?
-Mam syndrom manii. Robię głupie rzeczy i ranie ludzi.
-Wróć ze mną do Norwegii
-Chciałbym, ale nie mam gdzie się podziać
-Możesz zostać u mnie. Mama się ucieszy, tylko nie mów jej, że mieszkałeś z moim ojcem
-Co?! - zrobił skrzywiona minę
-Tak, to mój ojciec
-Nie powiedziałbym, że jesteście spokrewnieni. To dupek...
-Wiem, zdążyłem zauważyć - zaśmiałem się -Wróć, proszę
-Daj mi trochę czasu
Po tych słowach załączyłem nasze usta w pocałunku.
-Kocham cię - wyszeptałem w jego usta
-Ja ciebie też - ponownie mnie pocałował

___________________
_____________
The end💕
Niedługo pojawią się podziękowania😘

First Grade | SkamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz