Szczęście ściętej głowy - cz. 2

6 0 0
                                    


- Jesteś bardzo odważny, albo bardzo głupi - powiedział, a następnie ugodził mnie łokciem pod żebra. Zgięłam się w pół wypuszczają przy tym powietrze. Poczułam okropny ból i jęknęła cicho.- Widzisz „książę"? Nie trzeba było ze mną zaczynać. Mogłeś odejść i nic by ci się nie stało - mówił okrążająca mnie dookoła.- A tak to będę musiał ci dać nauczkę i pokazać gdzie jest twoje miejsce- powiedział i przymierzyć się do kolejnego ataku. Na szczęście przez te wszystkie lata nauczyłam się obserwować ludzi i w ostatniej chwili zrobiłam unik, a chłopak uderzył w powietrze. Jeszcze bardziej rozwścieczony ruszył do ataku. Przymierzył się do uderzenia tym razem celując w twarz. W ostatniej chwili zrobiłam unik i potknęłam się o własną nogę. Upadłam na ziemię. Chciał mnie kopnąć, ale byłam szybsza i w akcie obronnym podcięłam mu nogę na której stał. Upadł jak długi, natomiast ja jak najszybciej się podniosłam. On wykonał sprężynę i sprawnie stanął na nogi. Stanęliśmy na wprost siebie w pozycji bojowej. Zaczęliśmy krążyć powoli naprzeciw, śledząc uważnie każdy najdrobniejszy ruch przeciwnika. W tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że nie mam co liczyć na moją siłę, bo on jest co najmniej dziesięć razy silniejszy. Jedyne co mi pozostało to spryt, szybkość i precyzja.

„ Mogę wykorzystać mój mały wzrost i zwinność. To jest moja jedyna przewaga. Muszę skupić się nad szybkimi i precyzyjnymi uderzeniami..."- pomyślałam. Postanowiłam również wykorzystać jego siłę przeciw niemu.

Satsuki ruszył do ataku. Wykonałam szybki unik i zadałam cios w kolana. Następnie odskoczyłam do tyłu, a chłopak się zachwiał. Ledwo odzyskał równowagę i już ruszył na mnie. Uderzenie - unik, prawy sierpowy - unik, podwójne uderzenie w twarz i brzuch- unik i skok w bok. Chciałam go zmęczyć, aby później zadać odpowiedni, kończący tę bójkę cios. Chłopak nacierał na mnie ze zdwojoną siłą przez złość, a wokół naszej dwójki zaczął się zbierać niezły tłum. Wśród niego zauważyłam dziewczynę z wczoraj, z dachu i nie zdążyłam zrobić uniku. Oberwałam z całej siły z prawego sierpowego. Znalazłam się na ziemi zamroczona. Poczułam jak z nosa na przecięte wargi spływa mi ciepła, gęsta ciecz, a następnie poczułam w ustach nieprzyjemny metaliczny posmak krwi. Byłam również pewna, że w niedługim czasie na policzku pod okiem pojawi się wieli, fioletowy siniak. Obtarłam wierzchem dłoni krew i chwiejnie się podniosłam. Spojrzałam na Satsuki-ego. Był już dość mocno zmęczony.

„ Pora to zakończyć"- pomyślałam i ruszyłam do ataku.

Zrobił dwa uniki i zaczął się cofać. Po niedługim czasie przystąpił do kontrataku. Zrobiłam jeden i drugi unik. Przy trzecim z nich wykonałam obrót tak, że teraz miała przed sobą jego plecy. Zadałam kilka ciosów w odpowiednich miejscach, a chłopak upadł. Dawno temu na jednych z wakacjach pojechaliśmy do Chin. Tam pewien samuraj pokazał nam specjalne uderzenie które odbiera na pewien czas czucie i powoduje taki jakby paraliż. Tego właśnie użyłam przeciw niemu. Jest dość bolesny, więc chłopak zapamięta to na bardzo długo. Usłyszałam okrzyki radości. Nie zważając na tłum podeszłam do wystraszonej jeszcze dziewczyny.

- Nic ci nie jest?- Zapytałam kucając naprzeciw niej.

-Nie- pokiwała przecząco głową.- Dziękuję.

- To nic takiego- uśmiechnęłam się do niej, a następnie pomogłam wstać.

Potem podeszłam do powoli dochodzącego do siebie chłopaka. Jak tylko mnie zobaczył zapytał patrząc się na mnie jednocześnie złym i wystraszonym wzrokiem:

- Coś ty mi zrobił? Kim ty jesteś?

- Bardzo stary atak samurajów. Spokojnie nic ci nie będzie. Za chwile uczucie paraliżu powinno przejść całkiem- to mówiąc schyliłam się i wyciągnęłam do niego rękę, aby pomóc mu wstać.

Me nad MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz