Szczęście ściętej głowy - cz. 1

8 0 0
                                    

Wieczorem, kiedy nareszcie udało mi się odetchnąć po całym tym niezwykłym i pełnym wrażeń dniu, usiadłam. W końcu zdjęłam perukę z głowy i odwiesiłam męską fryzurę na manekina. Następnie jak zawsze zabrałam się za rozczesywanie i układanie moich drugich włosów. Tak na marginesie to peruka, którą noszę została zrobiona z moich włosów z dzieciństwa.

Bardzo lubiłam moje długie włosy w dzieciństwie, ale pewnego razu podkablowałam Seje, że zjadł cały kubek lodów z zamrażarki przed obiadem, a on w ramach rewanżu obciął mi w nocy jak spałam moje dwa długie  kucyki zaplecione w warkocze. Do dzisiaj pamiętam jak wtedy płakałam. Nawet się z nim o to pobiłam. Potem rodzice zabrali mnie do fryzjera i wyrównali włosy. Tak, że dopóki włosy nie zaczęły mi odrastać nie nosiłam peruki. Po upływie kilku lat, gdy już było widać, że jestem dziewczyną, a obcinać się za żadne skarby świata nie chciałam rodzice podarowali mi tę perukę. Okazało się, że mama zachowała oba warkocze i zleciła znajomemu fryzjerowi zrobienie z nich męskiej fryzury. Tak oto dostałam moje drugie włosy. Teraz kiedy sobie o tym przypominam chcę mi się mi się śmiać.

Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego wydarzenia do odpowiednio przygotowanej peruki na następny dzień. Potem popędziłam pod szybki prysznic, w końcu jutro czekają mnie kolejne wyzwania i oczywiście to co wszyscy tak bardzo kochamy, czyli szkoła. Zaraz po wyjściu z łazienki wskoczyłam do ciepłego łóżeczka i zasnęłam.

        ***

Byłam w szpitalu. Czułam piekący ból w prawym nadgarstku. Antybiotyk, który podawała mi pielęgniarka przez motylek wyciekł przez skórę z okropnym piekącym uczuciem. Nagle jakby zza mgły Dobiegł głos pielęgniarki:


- Musimy ponownie założyć welfron i podać lek, ponieważ żyła się zapadła i organizm nie otrzymał leku.


Przestraszyłam się i spojrzałam na mamę, która cały czas trzymała mnie w ramionach. Ona tylko kiwnęła twierdząco głową na słowa pani w białym fartuchu. Czułam, że do oczu napływają mi łzy.


„Nie chcę być znowu kuta, to boli!!!"- pomyślałam i popatrzyłam błagalnym wzrokiem na mamę. Ona tylko uśmiechnęła się i powiedziała:


  - Nie martw się słońce. Pani to zrobi szybko, tak że nawet nie poczujesz- potem pogładziła mnie po głowie, a następnie wyszła za panią na korytarz szpitalny.


„ Ja nie chcę!!! Ostatni raz też mówiliście z tatą, że będzie szybko, i że nie poczuję. Skończyło się na tym, że pani dużo razy mnie kuła, bo nie mogła znaleźć dobrej żyły"- pomyślałam, a po twarzy pociekły mi łzy.


W chwilę później znalazłam się w gabinecie pani doktor. Przyjaźnie wyglądająca kobieta uśmiechała się do mnie. Miłym i melodyjnym głosem zaczęła mnie zagadywać, a w między czasie przygotowywała odpowiedni sprzęt by założyć nowego motylka. Kiedy już wszystko przygotowała zaczęła do mnie podchodzić, a ja zaczęłam trząść się, ze strachu. Czułam nowo napływające łzy do oczu i zaciskający się uścisk mamy. Najbardziej chciałam uciec, nie chciałam, żeby znowu bolało. Z przerażania zacisnęłam oczy, z których nawet po tym ciekły mi łzy. Nie miałam zamiaru ich otwierać dopóki to wszystko się nie skończy. Nie długo po tym poczułam straszne ukłucie igły w lewym nadgarstku.


Obudziłam się cała mokra z przyspieszonym oddechem. Całe moje ciało drżało. Ze strachem rozejrzałam się po pomieszczeniu, a następnie przyjrzałam się lewemu nadgarstkowi. Odetchnęłam z ulgom, na szczęście byłam w swoim pokoju w hotelu, a nadgarstek był cały. Spojrzałam na zegarek. Była za dziesięć szósta. Budzik jeszcze nie dzwonił. Wiedząc, że już nie zasnę wstałam i biorąc ze sobą mundurek udałam się do łazienki, by się odświeżyć. Po jakiś trzydziestu minutach wyszłam z łazienki do pokoju  już gotowa do szkoły. Następnie wolnym krokiem zeszłam na dół na śniadanie. Podczas posiłku śmialiśmy się, rozmawialiśmy, a następnie każdy udał się do szkoły, to znaczy rodzice poszli do pracy, Antony, Mikołaj i Franc na zajęcia studenckie, a ja i Seja do szkoły. Szlismy z Seją równym krokiem obok siebie mijając innych uczniów.

„ Znowu kolejny zwykły dzień. Szkoła, lekcje i do domu... Mmmm pewnie na zajęciach znowu coś mi się powtórzy z materiału z poprzedniego roku, ach ta rutyna..."- myślałam idąc w drugi dzień do szkoły. Nie mogłam w tedy  bardziej się mylić.

Tuż przed bramą pożegnałam się z Seja. On pobiegł do swoich nowych kolegów i razem z nimi udał się do budynku. Wolnym krokiem ruszyłam również w tę samą stronę i nie doszłam do połowy dziedzińca, kiedy usłyszałam czyjeś piski. Dochodziły one zza rogu budynku. Postanowiłam to sprawdzić. Ostrożnie wychyliłam się lekko zaglądając za róg. Ujrzałam stojącego wysokiego chłopaka z cwanym uśmieszkiem. Miał brązowe włosy ścięte na krótko na dole, a u góry dłuższą grzywę. Jego oczy były jasno brązowe, a w uchu miał mały kołowy kolczyk. Wyglądał na silnego, rodem z gangu chłopaka, który bierze zawsze co chce i kiedy chce. Na wprost niego stała dziewczynka o Szarych oczach i czarnych, kręconych włosach. Chodziła do naszej szkoły, ale była chyba z gimnazjum. Mundurki podstawówki, gimnazjum i liceum różnią że od siebie, lecz każdy z nich miał na piersi herb szkoły. Wystraszona Szarooka dziewczynka cofała się w miarę, jak chłopak postępował do przodu. Niedaleko nich stało jeszcze kilku gapiów. Nagle powietrze rozdał zimny i pewny siebie głos:

- I tak będziesz moja, Yukine-chan – zrobił krok do przodu i jeszcze szerzej się uśmiechnął.

- Proszę zostaw mnie – pisnęła dziewczyna cofając się o krok. 

Postanowiłam podejść bliżej i dowiedzieć się czegoś więcej.

- Co tu się dzieje?- zapytałam jednego ze stojących tam osób.- Kim jest ten chłopak?

- To jest Satsuki. Powtarza rok. Jest bardzo silny i krążą plotki że należy do gangu. Wszyscy się go boją. Nawet nauczyciele. A teraz wybrał sobie kolejną dziewczynę i... – dalej już nie słuchałam. Stało się dla mnie jasne, że ona nie chce zostać jego dziewczyną i tak jak chyba wszyscy boi się go. W sumie po tym co usłyszałam ciarki mnie przeszły, ale przecież ktoś musi jej pomóc, bo jak tak dalej pójdzie to może być nieciekawie.

Satsuki już stał z nią twarzą w twarz i chwycił jej nadgarstek. Dziewczynka próbowała się wyrwać, ale on był za silny.

- Zostaw mnie – znowu pisnęła jeszcze bardziej przerażona, błagając tym samym o pomoc. Nie myśląc wiele powiedziałam:

- Dama poprosiła byś ją zostawił.

Chłopak z wściekłym spojrzeniem obrócił  się w stronę gapiów i zapytał:

- Który to powiedział!?

Z zaciśniętym gardłem i żołądkiem wystąpiłam przed szereg.

- Ja – odparłam głosem najspokojniejszym na jaki było mnie stać.- Nie wiesz, że to niegrzecznie narzucać się damie?

- Książę na białym koniu  się znalazł?- zapytał, a jego głos był przesiąknięty złośliwością.

- Dama prosiła byś ją wypuścił.- powtórzyłam udając, że nie słyszałam co wcześniej powiedział.

- Co!?- wściekły się jeszcze bardziej.

- Powiedziałem: Puść ja – powtórzyłam wolniej akcentując każde wypowiedziane przeze mnie słowo.

- A jak nie, to co mi niby zrobisz?- zapytał i przyciągnął ją bliżej siebie zaciskając jeszcze mocniej uścisk na jej nadgarstku, aż Szarooka pisnęła z bólu.

„ No właśnie co zrobię? O kurczę to się wpakowałam w nie złe bagno... Ale koś jej musi pomóc. Czas na twoją kreatywność Nomi, no dalej, wymyśl coś!"-zastanawiałam się.

- Mocny jesteś tylko w słowach, co?  Zresztą co by mi mógł zrobić taki mały słaby chłopiec jak ty? Dalej milczysz? To teraz zmiataj stąd, a jak nie to możesz się pożegnać z tą ładną buźką - powiedział Satsuki.

Byłam wściekła. Wściekła na siebie, za swoją bezsilność, za to, że nie mogłam jej pomóc, kiedy nagle zobaczyłam wpatrzoną we mnie parę, szarych oczu w których tlił się maleńki promyczek nadziei na ratunek i prośba. Z jeszcze większej złości wszystkie moje mięśnie się napięły, a dłonie zacisnęły w pięści. Ruszyłam pewnym krokiem do przodu. Chłopak mnie najwyraźniej nie zauważył, bo był zajęty trzymaniem dziewczyny, która kręciła się jak osika i próbowała się wyrwać. Podchodząc od tyłu chwyciłam rękę Satsuki-ego, która trzymała dziewczynę i w odpowiednim miejscu zacisnęłam, a on puścił natychmiastowo nadgarstek szarookiej.

- Powiedziałem, żebyś się nie naprzykrzał damie skoro cię nie chce – dodałam.

Me nad MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz