* Obudziłam się nagle nerwowo rozglądając się wokół.
Wszędzie było ciemno.
Nadal leżałam na łóżku.
Dotykałam przestrzeń po obu swych stronach, ale oprócz pościeli nic więcej nie było.
Gdzie jest Wojtek?!
Serce zaczęło mocniej bić.
(Dobra.
Uspokój się..
Pewnie wyszedł do toalety..)
Mówiłam do samej siebie.Pamiętając gdzie jest komoda, na której powinna nadal leżeć świeca i zapałki zaczęłam szukać dłońmi.
W końcu trafiłam na to co oczekiwałam.
Zapaliłam świecę.
Światło nieco rozświetliło pokój.
Ewidentnie była jeszcze noc.
Czułam to.Po Wojtku nie było śladu.
Wstałam z łóżka podchodząc do drzwi.
Pociągnąłam za klamkę.
Drzwi były otwarte.
Zdziwiło mnie to.
Zazwyczaj nie są.
Wojtek zawsze je zamyka.
Wyszłam do przedpokoju od razu kierując się na dół po schodach.
Będąc na dole bezradnie rozglądałam się w ciemności.
Wszystkie drzwi zamknięte.
Wokół głucha cisza.
Byłam bliska płaczu.
To wszystko mnie przerażało.
Zawołałam jego imię.
Nic.
Zero jakiejkolwiek reakcji.
Cisza szumiała mi w uszach.
Brakowało tylko polnego świerszcza.Podeszłam do pierwszych lepszych drzwi.
Zamknięte.
Następne też.
Jeszcze następne były drzwiami od łazienki.
Jak dotąd jedyne otwarte.
Kolejne też zamknięte.
Pamiętałam, że były to te od salonu.
Kolejne obok były zamknięte.
Wracając do miejsca z którego ruszyłam zostały ostatnie.
Pociągnąłam za klamkę.
O dziwo otwarte.
Drzwi od piwnicy.
Byłam przerażona.
Tylko nie to!
Nie miałam najmniejszej ochoty tam zchodzić.
Lecz wiedziałam, że i tak pójdę.
Mimo strachu.
Dostrzegłam włącznik na ścianie.
Nacisnęłam i po chwili na dole rozbłysło jasne światło.
Powoli zeszłam po stopniach.
Przede mną ukazał się korytarz i troje drzwi.
Te na przeciwko były drzwiami gdzie jeszcze nie dawno rozgrywał się mój koszmar.
I tu panowała cisza.
Niepewnym krokiem ruszyłam do przodu.
Drzwi po prawej zamknięte.
Po lewej niestety też.
Stojąc przed ostatnimi biłam się z myślami.
Ręce mi drżały.
Powoli położyłam dłoń na klamce, która pod wpływem nacisku otworzyła drzwi.
Serce na chwilę stanęło.
Gdy do pomieszczenia wpadło nieco światła z korytarza dostrzegłam jego.
Stał pod ścianą odwrócony do mnie plecami.
Nawet nie drgnął gdy otworzyły się drzwi.
- Wojtek... - zawołałam nieśmiało z niepokojem.
Stoi nadal jak stał.
- Wojtek czy wszystko w porządku?
Cisza.
- Wojtek co się stało?!- ostatnie pytanie zadałam nieco głośniej.
Wtedy się ruszył.
Obrócił się powoli w moim kierunku.
Nieobecnym wzrokiem patrzył gdzieś w przestrzeń.
Wyglądał co najmniej dziwnie.
Podeszłam do niego powoli.
Wyglądał na zagubionego.
- Wojtek..
Wtedy jego wzrok spotkał się z moim.
Gwałtownie przybliżył się kładąc swoje obie ręce na mojej szyi.
Z beznamiętnym spojrzeniem zaczął mnie dusić.
Próbowałam się wyrwać.
Zaczęło brakować mi tchu.
Z oczu płynęły łzy.
Wtedy nagle puścił.
Pomrugał oczami.
Popatrzył z przerażeniem na mnie.
- Co się dzieje? Co ja tu robię? Co my tu robimy? Co się stało? - powiedział tą serię pytań niemal na wydechu.Kaszląc i trzymając się za szyję patrzyłam tylko na niego.
- Ooo kurwa - rzekł szeptem szeroko otwierając oczy.
Zaczął ogarniać sytuację, przytulił mnie.
Rozpłakałam się na dobre.
Wyniósł mnie z piwnicy.
Zostawił chwilę na korytarzu sam wrócił zamknąć drzwi i zgasić światło.
Zamknął drzwi od zejścia do piwnicy.
Bez słowa wziął mnie pod ramię i zaprowadził na górę.
Już sama siadłam na łóżku.
W tym samym czasie Wojtek zamknął drzwi nawet klucz.
Podszedł do mnie ze zmartwioną miną.
- Co się stało?
- Chyba lunatykowałeś.. Nic nie pamiętasz?
Patrzył chwilę gdzieś przed siebie po chwili znów patrząc mi głęboko w oczy rzekł - Nie nic.. Oprzytmniałem gdy ja... Gdy moje ręce... Boże - zacisnął pięści i odwrócił się.
Widziałam, że był na siebie zły.
- Nic mi nie jest.. - zaczęłam.
- Ale mogło się to źle skończyć. - odwrócił się znów do mnie.
- Na szczęście żyje. Zapomnijmy o tym.
- Ja tego nigdy nie zapomnę... Nie wybaczył bym sobie gdybym.. - urwał. Znów nie mógł patrzyć mi w oczy.
- Połóżmy się spać..Proszę.. Jestem zmęczona.
- Ja.. Ja.. Nie mogę tu zostać.. - mówiąc to skierował się do drzwi.
- Zaczekaj! - wstałam i szybko znalazłam się obok niego chwytając za dłoń chcąc zatrzymać.
- Nie chcę by to się powtórzyło.. - wzrok miał wybity w podłogę.
- Nie powtórzy.. - starałam się go przekonać.
- Nie.. - uparcie trzymał się swojego zdania.
Odwróciłam jego twarz by spojrzał mi w oczy.
Płakałam.
Znowu.
Tym razem jednak nie były to łzy przerażenia.
To były łzy smutku.
Nie chciałam być sama.
Nie chciałam być bez niego..Otarł dłonią moje policzki.
Nim zdążył ją zabrać przycisnęłam jego dłoń, swoją do policzka.
Zamknęłam na moment oczy.
- Zostań..
Otworzyłam je.
Przyglądał mi się niepewnie.
Zbliżyłam się.
Chciałam poczuć jego bliskość.
Wojtek znów czytał mi w myślach.
Jego usta w przeciągu krótkiej chwili zetknęły się z moimi.
Drugą ręką przyciągnął mnie za talię do siebie.
Ta chwila trwała może kilkanaście sekund.
Gdy oderwał swe usta wpatrywał się w moje oczy.
Puścił mnie.
Wtedy poszłam i usiadłam na łóżku.
Dołączył do mnie.
Bez zbędnych słów położyłam się i on też.
Tym razem to ja wtuliłam się w jego plecy.
Poleżeliśmy tak może kilkadziesiąt sekund gdy odwrócił się do mnie całując mnie namiętnie.
Oddałam pocałunek.
Jego ręce gładziły po moich plecach.
Moje serce przyspieszyło a przez ciało przeszła fala ciepła wywołując lekkie dreszcze.
Atmosfera zaczęła się rozkręcać.
Jego dłoń pojawiła się na moim udzie powoli kierując się wzdłuż do góry.
Spotykając na swojej drodze koszulkę wślizgnęła się pod nią powoli przesuwając się dalej.. *Obudziła się w pokoju córki leżąc na łóżku.
Przypomniała sobie o sytuacji z nocy.
Oczy miała opuchnięte od płaczu.
Poszła pod prysznic.
Potem zjadła skromne śniadanie i znów zakopała się w pościeli na łóżku swojej córki.
Czując jej zapach i płacząc, znowu mówiła do samej siebie :
- Tak bardzo mi ciebie brakuje.. Mojej małej córeczki..
![](https://img.wattpad.com/cover/99587030-288-k961247.jpg)
CZYTASZ
Porwana we śnie
Mystery / Thriller"Gdzie ja jestem.? Co się dzieje? Wszędzie tylko ciemność. - Mamo! MAMO! Mamusiu.. Łzy popłyneły po mych policzkach. Nagle usłyszałam trzask otwieranego zamka w drzwiach. Podkuliłam nogi. Drzwi się otworzyły, oślepił mnie strumień światła. - Za...