Kolejny trochę typowy poranek

11 1 0
                                    

Widzę go. Idzie w moją stronę, delikatnie przygryza dolną wargę. Wygląda cudownie w tych jego ciemnych, potarganych włosach. Kładzie dłoń na moim policzku, po czym z jego ust wydobywa się głośne dzwonienie. Nie, to nie on. To jebany budzik. 

Otwieram oczy. Pierwsza myśl o nim. Wyłączam budzik i wlokę się do łazienki. łowię swoje odbicie w lustrze. Włosy mam zupełnie poplątane. Makijaż rozmazał się na policzkach. Znowu zasnęłam o trzeciej w nocyczytając książkę. Typowe dla mnie. Mogłam chociaż makijaż zmyć. Właściwie dlaczego tego nie zrobiłam? Druga myśl o nim. Wchodzę do kabiny prysznica i pozwalam lodowatej wodzie ściekać po mojej zepsutej twarzy. Momentami mam wrażenie, że już się poddałam. Że samowstręt stał się częścią mojego życia, że pogodziłam się z nim. Z rozmyślań wyrywa mnie głos mamy wołającej na śniadanie. 

Naleśniki piętrzą się  na żółtym talerzyku, który mama kładzie przede mną na stole. Przecież wie, że ja tego nie zjem. Dobrze, że za chwilę wyjeżdża do pracy. Kiedy tylko zamykają się za nią drzwi, pakuję naleśniki do plastikowego pojemnika, który wrzucam do plecaka razem z książkami. Jedną ręką chwytam plecak, drugą płaszcz i czapkę, po czym wybiegam do szkoły. Nie mam czasu nawet na zrobienie makijażu od nowa, i tak już jestem spóźniona.

Wybiegam z mieszkania, i rzucam się w stronę windy. Nerwowo naciskam przywołujący ją przycisk. No nie, nie, nie! Nie działa. Świetnie. Zaczynam zbiegać po schodach. Mieszkamy na 5 piętrze, więc schodzenie na dół jest dosyć wyczerpujące. Już po dwóch piętrach złapałam zadyszkę. Cholera, cholera, cholera! Lekcje zaczęły się pięć minut temu. A może by tak olać dziś szkołę? Nikogo by nawet nie obeszła moja nieobecność. Tylko że nieobecność w szkole oznacza dzień bez widzenia krasza... O nie, ktoś tu idzie. Shit, muszę wyglądać jak mops, kuląc się i próbując wyregulować oddech. A co dopiero moje włosy... Zmierzwione zupełnie od biegu po schodach...

-Cześć, wszystko w porządku?- słyszę chłopięcy głos. Niepewnie unoszę wzrok.


Miłość wśród nastolatkówWhere stories live. Discover now