Była godzina 19:30. Magnus stał przed lustrem w pełnym stroju: czarnej koszulce z napisem "Better than Gandalf", czarnych, idealnie pasujących do niego spodniach oraz ciemno-granatowych butach. Nie mógł przecież wystraszyć swojego nauczyciela łucznictwa na pierwszej randce. Przynajmniej on uważał to za randkę. Nie znał planów Alexandra, ale on nie szedł tam się uczyć. Zastanawiał się jedynie gdzie zabierze go niebieskooki potomek Razjela.
Stał tak 20 minut. Zagrzebał się w swych marzeniach. Był w trakcie układania sobie życia z Nocnym Łowcą, gdy niespodziewanie zadzwonił dzwonek. Czarownik był wystraszony. Z jednej strony nie mógł się doczekać, aż jego nauczyciel się zjawi, ale z drugiej bał się, że zwykle ponury chłopak zmieni do niego nastawienie. Sprzeczając się z myślami podszedł powoli do drzwi. Nabrał pewności siebie, kiedy po ich otworzeniu ujrzał nieśmiałego młodego mężczyzne, którego zawstydzone oczy zakryły się ciemnymi pasmami włosów.
- Alexander!
- Jesteś gotowy? - wymamrotał cicho chłopak.
- Tak, możemy iść.
Wyszli. Pierwsze pięć minut drogi Magnus zastanawiał się, dlaczego nie idą w stronę Instytutu. Zaczynał się trochę bać. Nie znał Nocnego Łowcy. Nic o nim nie wiedział, prócz tego, że był ponury i był z rodu Lightwoodów. Cóż za niemili ludzie, pomyślał. Mimo run chłopak wyglądał jednak jak demon. Jego ciekawość nie dała za wygraną. Musiał spytać.
- Gdzie w ogóle idziemy?
- Zobaczysz, jeszcze tylko 50 metrów.
Ciemnooki nie chciał przerywać tej rozmowy. Kochał jego anielski, męski głos. Uwielbiał każde jego słowo wypowiedziane nieśmiałym, a jednocześnie władczym tonem. Już utknąłby w rozmyślaniach o swoim towarzyszu, gdy ten pociągnął go za rękaw.
- To tu. - wskazał.
Weszli do środka. Magnus nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Myślał, że ten zabierze go do jakiejś starej rudery gdzie będzie można postrzelać bez obawy, że komuś stanie się krzywda. Mylił się. Jego oczom ukazało się piękne mieszkanie. Ściany były szare, udekorowane różnego rodzaju bronią. Na środku salonu stała sofa. Obok niej stół wykonany z dębowego drewna. Magnus zauważył przejście do paru pomieszczeń. Był pewien, że chłopak ma tam sypialnię, czyli spędza tu dużo czasu.
- Przychodzę tu, gdy mam dość innych. Czasem spędzam tu całe noce. To jedyne miejsce gdzie mogę się skupić, potrenować...- w tym momencie Alec zaczął
wpatrywać się w przywieszoną na ścianie tarczę do strzelania. Po minucie poczuł na sobie zdziwione spojrzenie gościa. Otrząsnął się. - Rozgość się, proszę. Zaraz przyniosę łuk.Po wyjściu chłopaka Magnus stracił nadzieje na coś więcej, niż tylko naukę strzelania. Jednak iskierka podniecenia, że jest w mieszkaniu tego pięknookiego, wysokiego, silnego anioła nie dawała mu spokoju. Mógł zrobić wszystko. W końcu to on władał magią, a on był całkowicie bezbronny bez swojej broni. Czarownik jednak zawiódł się, gdy ten wszedł z nią do pomieszczenia.
- To zaczynamy.
Magnus podszedł do niego i wziął z jego dłoni łuk i kołczan ze strzałami, jednocześnie muskając tym jego skórę. Nocnego Łowce przeszedł dreszcz. Źrenice zrobiły mu się dużo większe, a kiedy Azjata na niego spojrzał, jego serce przyspieszyło swoje bicie.
- Musisz nałożyć tu strzałę i naciągnąć cięciwę - instruował swojego gościa stojąc za nim. Czarownikowi nie przeszkadzało dyszenie w kark. Tym bardziej nie przeszkadzało mu to, iż słyszał jego bicie serca - teraz wystrzel.
Alec był zmieszany, gdy zobaczył nieskazitelny strzał w sam środek. Zastanawiał się w jaki cel miało to spotkanie.
- Wydaje mi się, że potrafisz strzelać. - powiedział drapiąc się zmieszany po głowie.
- Właśnie mnie tego nauczyłeś. Jesteś wspaniałym nauczycielem!
Alec wciąż był podejrzliwy, ale komplement złagodził sytuację, na co bardzo liczył Czarownik.
- Może napijesz się czegoś? W lodówce mam piwo, w piwnicy wino i chyba nawet whisky.
- Whisky. - mówiąc to Magnus uśmiechnął się. Nie zauważył nawet gdy chłopak zniknął w jednym z ciemnych pomieszczeń. Przypomniało mu się gdy pili ten sam trunek w barze zeszłego tygodnia.
Po dziesięciu minutach do salonu wszedł Alec z dwoma kieliszkami. Podał jeden ciemnookiemu, na co on z uśmiechem skinął głową.
- Więc za co pijemy? - spytał.
- Za strzelanie z łuku - powiedział z uśmiechem Magnus i spojrzał w stronę okna - moglibyśmy kiedyś postrzelać z dachu. Muszą tu być naprawdę piękne widoki. Widzisz stąd ten oświetlony budynek centrum?
- Widze go z mojej sypialni. Mam łóżko przy oknie. Czasem wpatruje się w niego całą noc. Chodź, pokażę ci. - pociągnął go za nadgarstek prowadząc do jednego z pokoi.
Widoki były naprawdę piękne, jednak czarownika interesowało coś innego. Był w prawie ciemnym pokoju z chłopakiem, któremu ocalił życie. W końcu był mu winny przysługę. Ale nie. To tak nie mogło się potoczyć. Był bi, ale to nie zmieniało faktu, że nie każdy go kochał. Patrzył na Nocnego Łowcę, a gdy ten poczuł na sobie wzrok, odwrócił się w jego stronę. Zorientował się jak blisko siebie siedzą. Dzieliły ich centymetry. Mimo ciemności dobrze widział jego złoto-brązowe oczy. Miał wrażenie, że zaraz się w nich utopi, gdy Magnus nagle rzucił się na niego i zaczął go całować.
____________________________________________
Ave! Kolejny rozdział dla Was! Jeśli się podoba, to głosujcie i komentujcie.
Ja spadam być psycho gdzie indziej
Xoxo
CZYTASZ
Malec - other story
FanficAlec to Nocny Łowca. Ubiera się na czarno, a jego czarne włosy opadają na niebieskie oczy. Możnaby nazwać go typowym emo, gdyby nie fakt, że jest z Lightwoodów. Pewnego dnia poznaje Czarownika, który nadaje barw jego myślom