Noc minęła nam spokojnie. Po obudzeniu się byłam głodna. Jak wilk. Okazało się, że niedaleko jest strumyk więc mogliśmy się przynajmniej napić. Postanowiliśmy wrócić do miejsca, w którym się obudziliśmy, nie było daleko, a możliwe, że zostało tam jakieś jedzenie. Jak się okazało był tam spory plecak, który zawierał prowiant na dość długą drogę. Stwierdziłyśmy z Ace, że Flołek będzie go niósł, w końcu jest mężczyzną.
Zaczęłam się zastanawiać nad jeszcze jedną rzeczą, oczywistym było, że ruszymy w drogę, nie było sensu się zatrzymywać, ale pchać się tak do przodu nie mając pojęcia dokąd iść... To też było ryzykowne, może nawet bardziej niż zostanie w miejscu. Myślałam nad tym co możemy w tym celu zrobić i do głowy przyszła mi tylko jedna rzecz, technika przywołania. Ale żeby ją wykonać trzeba podpisać pakt. I to był nasz największy problem. Jednak była możliwość, że w jakiś sposób pakt ten był już przeze mnie podpisany. Jeśli umiałam kontrolować chakrę i posługiwać się bronią to też było możliwe.
-Zanim pójdziemy chcę coś sprawdzić-powiedziałam.
Ugryzłam się w kciuk do krwi (to chyba dzięki moim zaostrzonym zębom), nie bolało tak bardzo jak się spodziewałam. Wykonałam ręczne pieczęci i uderzyłam ręką o ziemię.
-Kuchiyose no jutsu-powiedziałam gdy moja dłoń zetknęła się z podłożem. Z pod niej wypłynęły czarne linie, które przypominały pajęczynę. Odsunęłam się i tuż po chwili w kłębie dymu pojawił się orzeł bielik. Ptak był zwykłych rozmiarów, jednak mimo wszystko zapewne będzie rzucał się w oczy. Ale postanowiłam, że nie mamy czasu do stracenia.
- Witaj- powiedziałam mu uprzejmie, na co skinął głową- chciałabym byś znalazł najbliższą wioskę, a później nas do niej zaprowadził. Powinniśmy czekać na ciebie w tym miejscu.
Po tym summon odleciał, a Ace i Flołek patrzyli na mnie z ukrywaną zazdrością.
- Myślę, że jeśli macie podpisany pakt to będziecie znać pieczęcie, tylko pamiętajcie o kciuku- powiedziałam im.
Miałam racje, oboje znali pieczęcie, mimo że nie oglądali anime, ani nie czytali mangi. Teraz byłam już pewna, że ciała w których jesteśmy zostały już nauczone niektórych podstawowych rzeczy, zanim znaleźliśmy się w tym świecie. Mieliśmy trochę fory, ale w walce nie wiem jak nam pójdzie.
Jednak wracając. Flołek przywołał żbika, chcielibyście zobaczyć jego minę kiedy uświadomił sobie, że kocisko umie mówić. Za to Ace przywołała wilka, tyle, że wielkości niedźwiedzia, także umiał mówić. Postanowili trochę poćwiczyć ze swoimi summonami, a ja ćwiczyłam sama, czasami dołączając do któregoś z nich. Zajmowałam się też studiowaniem zwojów znalezionych w plecaku.
Orzeł wrócił do nas kilka dni później, co oznaczało, że decyzja o oszczędzaniu jedzenia była dobra. Niby wygrzebałam z plecaka jakieś pieniądze, ale nie mieliśmy jak cokolwiek kupić.
Skinęłam głową na powitanie, a summon to odwzajemnił.
- Najbliższa wioska jest kilka dni drogi stąd, na pustyni. Za mną- polecił. Wszyscy ruszyliśmy w drogę, każde z nas biegło obok swoich przyzwańców, co oznacza że byłam na przedzie.
Droga była spokojna, staraliśmy się nie iść w południe i udawało nam się schronić przed burzami piaskowymi. Orzeł, którego nazwałam Król (zgodził się na to, choć utrzymywał, że żadnym królem nie jest), prowadził nas bezpieczną drogą i musiał przewidzieć sporo niebezpieczeństw. Nie był przygotowany tylko na jedno- ludzi.
Kiedy byliśmy już jakieś dwie godziny drogi od Suny (bo podejrzewałam, że do tej właśnie wioski się kierujemy i naprawdę nie wiem gdzie my byliśmy, że najbliższa wioska znajduje się na środku pustyni) zaatakowali nas wrodzy shinobi. Chcieli nas okraść, zapewne to byli jacyś zdrajcy wioski, którzy szukali szybkiego zarobku. Moi towarzysze dwa dni wcześniej odesłali swoje summony stwierdzając, że podczas podróży się raczej nie przydadzą, tylko mój summon został i nas prowadził, a także pełnił wartę gdy spaliśmy.
Zapewne orzeł na moim ramieniu nie wydał się złoczyńcom groźny, co było trochę głupie z ich strony. My też nie wydaliśmy się im szczególnie straszni. Była ich ponad dwudziestka na naszą czwórkę. Właściwie trudno było powiedzieć czy nam się uda, w końcu nie do końca znamy swoją siłę, a siły oprychów tym bardziej. Sądzę że przewaga liczebna trochę przestaszyła moich przyjaciół.
- Edward ratuj- jęknął Flołek.
- Może wzywałbyś do pomocy osoby należące do tego świata, co?- podpowiedziałam mu.
- Oroczimarke?- spytała Ace.
- Nie, jego może raczej nie- odparłam, wiedząc że wężowy sannin byłby raczej jeszcze większym zagrożeniem niźli pomocą.
- Oj tam, przestańcie, nie będzie tak źle-mruknęłam- kage bunshin no jutsu.
Obok mnie pojawiły się cztery klony, nie chciałam pokazać jak dużo tak naprawdę umiem, nie uważałam tego za potrzebne. Złoczyńcy tylko uśmiechnęli się pobłażliwie i w końcu ruszyli. Najpierw zaczęli rzucać kunaiami i shurikenami, których nam wszystkim udało się akurat uniknąć. Potem zaczęła się walka wręcz. Znokautowałam jednego z nich uderzając go pięścią w brzuch, później drugiego unieszkodliwiłam podobnie, tylko tym razem delikwent został przeze mnie porządnie skopany. Okazało się że moim przyjaciołom szło równie dobrze co mi. A moje klony bawiły się układając pokonanych na jedną kupkę. Jeden z opryszków chciał mi naprawdę mocno przywalić udało mi się uskoczyć w taki sposób, że trafił w jednego ze swoich. Zaczęłam chichotać przez zaistniałą sytuację. Mimo wszystko zaczynało mi się powoli nudzić, bo te zbiry nie były dla mnie, czy też reszty tria jakimiś bardzo wymagającymi przeciwnikami. Ciekawiej zaczęło się robić gdy wreszcie się ogarnęli i zaczęli używać technik. Jadnak i to było trochę nużące gdyż poziom ich wiedzy na temat jutsu nie był zbyt wysoki. Flołek i Ace bawili się przednio jednak po jakimś czasie oni też zaczynali się niecierpliwić, ale chyba powinniśmy dokończyć to co zaczęliśmy, prawda? Z tego powodu podkręciliśmy trochę tempo. W pewnym momencie dwaj pozostali shinobi zostali z krzykiem wchłonięci przez piasek i brutalnie zmiażdżeni. Moi towarzysze nie wiedzieli czego mają się spodziewać więc stanęli bliżej mnie gotowi do ataku. Ja jednak nie czułam strachu, bo znałam tylko jedną osobę, która jest w stanie zrobić takie coś.
Po chwili naszym oczom ukazał się czerwonowłosy chłopak, mniej-więcej w naszym wieku. Miał on na czole jakiś japoński napis i miętowe oczy.
- Zmierzacie w kierunku Wioski Piasku, prawda?- spytał.
- Tak- odpowiedziałam krótko.
Chłopak gestem nakazał nam podążać za sobą. Szliśmy w ciszy nie komentując wydarzeń mających miejsce chwile temu. W końcu, po długiej wędrówce, naszym oczom ukazała się Suna.
-----------
Także no. Co będzie dalej? Tego dowiecie się w kolejnym odcinku za jakieś.... nwm kiedy...
Mam też wrażenie, że tamta walka nie jest za wysokich lotów, ale całokształt mi się nawet podoba, więc postanowiłam nic nie zmieniać.
Przynajmniej na razie...
I na koniec, standardowo, powiadomcie mnie o błędach, jeśli jakieś wykryjecie i napiszcie czy Wam się podobało (o ile ktoś to w ogóle czyta...)
~Szmaragdełke
CZYTASZ
Zboczone Trio | Przygody
FanficTrójka yaoistów przypadkiem przenosi się do świata Naruto. Co zrobią? Uda im się wrócić do domu? A może znajdą się w innym uniwersum? Sprawdź sam! Crossover Naruto x Fullmetal Alchemist. Sponsorowane przez Jedną Małą Keczugę. Tak żeby nie było obraz...