Rozdział 78

188 5 12
                                    

{Toki}

Byłam bardzo ranna. Wszystko mnie bolało ale żyłam i byłam wolna. Podbiegła do mnie moja gildia. Wszyscy zaczęli mnie tulić.
-Boże tak się martwiliśmy.- mówili. Wtedy syknełam z bólu. Wszyscy się odsuneli.
-Toki może lepiej kiedy pójdziesz do szpitala?- Zapytał zmartwiony Gray.
-Masz rację.- powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam się kierować w strone wyjścia z areny. Kiedy już miałam z niej wyjść usłyszałam krzyk.
-Toki uważaj!!!!!- niestety zapóźno się odwróciłam. Jednak kiedy to zrobiłam zobaczyłam Gray'a który stał za mną. Ma w brzuch powbijane wielkie i ostre stalagmity. Krew mu po klatce piersiowej spływała a naszyjnik się porwał i padł na ziemię. Z oczu zaczęły płynąć mi łzy. Złapałam go i położyłam jego głowę na moich kolanach.
-Gray Dla...Dlaczego?- zapytałam
-Mo..oje ciał..o sa..am..o ta..ak. Ju..uż wie..em jak lu..udzi..e re..eagu..ują na mo..oment w któr..rym oso..oba któ...órą koch...chasz ma...a poni..ieść śmie....erć. Ko..och...cha..am ci..ię.- powiedział i zamknął oczy.
-Ja też. Dlatego mnie nie zostawiaj!!!!- krzyknełam. Położyłam go na ziemi i sprawdziłam czy oddycha. Nie robił tego. Zaczęłam go reanimować. Kiedy uciskałam mu klatkę piersiową każda spędzona z nim chwila do mnie wróciła.
-Toki on nie żyje. Wykrywił się bo oberwał w serce.- powiedziała Wendy z płaczem.
-Nie kłam!!! On żyje!!! Musi żyć!!!- krzyczałam załamana. Kiedy przyszła pora na dwa wdechy to go pocałowałam a następnie dalej go reanimowałam. Nikogo do niego nie dopuściłam, nawet lekarzy.
-KURWA!!!!!!- krzyknełam z łzami i krwią w oczach.
Wtedy poczułam jak by ktoś wymierzył mi z liścia w policzek.
>-Kurwa!! Uspojuj się!!! Wiem że jest ci ciężko!!! Ledwo ale jeszcze żyje!!! Jeżeli chcesz go uratować to mnie posłuchaj!!!--Da się aby żył?-
-Otworzyłaś już pierwszą część. Jeżeli się bardzo mocno postarasz to ci się może udać. Jest na to 50% szans.-
-Mów.-< Przegryzłam policzek od środka aż do krwi w miejscu gdzie obficie krwawi.
-Proszę niech się uda.- szepnęłam i go pocałowałam. Krew z moich ust popłyneła do jego gardła tylko malutka kropelka spłyneła mu po policzku.
-Magia Zabójcy Smoków Lodu. Cześć II: Moc Niebiańskiego Zabójcy - szepnęłam mu w usta. Po czekałam chwilkę z nadzieją.
>-Cholera nie podziałało-
-Dlaczego? Dlaczego chciałaś mi pomóc?-
-Masz w sobie coś co mnie zmieniło i to tylko tyle. Spróbuj jeszcze raz.-< Znowu go pocałowałam. Wtedy z oczu spłyneła mi łza która zamieniła się w krzuształek i wraz z moją krwią wleciała mu do ust.
-Magia Zabójcy Smoków Lodu. Cześć II: Moc Niebiańskiego Zabójcy!!!- krzyknełam bardzo głośno. Wtedy Gray zaczął się świecić. Kiedy skończył zrobił się kryształowy a następnie już będąc normalnym otworzył oczy. Wtedy byłam tak szczęśliwa że się w niego wtuliłam i zaczęłam głośno łkać.
-Jak?- Zapytała się osoba która go prawie zabiła.
-Solidarność Yin-yang- wtedy spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam że mówi to Aconologia który zabił teraz tego człowieka.
-Zapamiętaj to sobie. Nie będę  atakować nikogo z was ale też nie będę wam pomagać. Nawet jeżeli będziecie mieli zginąć. Oczywiście mogę zawsze zmienić zdanie co do zabicia was.- powiedział a następnie zniknął.

(14 lat później.)

-I co było dalej mamusiu?- Zapytał Silver.
-No w igrzyska z trudem wygraliśmy. Niestety ja wraz z twoim tatą leżeliśmy w szpitalu ponieważ byliśmy ranni ale po Igrzyskach żyliśmy szczęśliwie i spokojnie. Szczęście nasze się powiększyło wtedy kiedy wy się urodziliście.- powiedziałam
-I pomyśleć że ciocia Juvia tak szalała za tatą a teraz jest z wujkiem Lyon'em.- powiedziała Icea.
-No szkraby jutro idziecie do Cioci Erzy i wujka Jelall'a za dnia ponieważ ja i mamusia musimy coś załatwić.- powiedział Gray.
-Jutro tata opowiada nam bajkę!!!!- krzyknęła mała Ur.
-Dobra ale teraz spać szkraby.- powiedział mój mąż a my wyszliśmy z pokoju.
-A czemu jutro dzieci idą do Erzy a nie na przykład do Yourichi i Lili'ego? Ona nie może się przemęczać bo jest w ciąży.-
-Yourichi i Lili wyjechali. Gajeel i Levy mają własną czwórkę dzieci. Lyon siedzi z Juvią na porodowce. Natsu i Lucy mają remont. Mirajane i Laxus pracują w gildi. Happy i Carla są niżsi od dzieci. Wendy i Romeo niech się sobą nacieszą a u Evergreen i Elfman'a boje się ich zostawić bo mogą kobiecie zdjąć okulary i zamienić się w kamień.-
-No dobrze niech Ci będzie.- powiedziałam i czułe go pocałowałam.

Dziękuję za dotrwanie do końca. To już koniec tej książki i mam nadzieje że się spodobała i że jej nie spaprałam.

Fairy Tail- WybrankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz