3.NICO.

2.5K 223 91
                                    


    Nico nadal nieświadomy niczego leżał w swoim szpitalnym łóżku. Całą noc próbował przypomnieć sobie chociaż strzępki swojego życia. Chciał przypomnieć sobie Percy'ego. Chciał znać uczucie, które kiedyś w nim panowało. Czy to możliwe, żeby człowiek nawet w śpiączce zapomniał miłość do drugiej osoby? Niestety coraz to kolejne próby zastanawiania się nad tym wszystkim bardziej go denerwowały, aż w końcu dał sobie z tym spokój. 

Obrócił się na prawy bok. Do jego głowy wkradła się kolejna myśl. Dlaczego jego rodzice nie przyszli go jeszcze odwiedzić? Od prawie roku leżał w śpiączce, a gdy w końcu się obudził, nikt z rodziny nie raczył wstawić się w szpitalu. Może są zajęci? Może ciężko pracują i dlatego nie mają czasu? Nico nie mógł wymyślić jakiegoś lepszego powodu, dlaczego tutaj nie przyszli. W duchu obiecał sobie, że podpyta o to wszystko swojego chłopaka Percy'ego.

Niespodziewanie do sali wszedł lekarz, przerywając jednocześnie przemyślenia bruneta. Nico przetarł zaspane oczy i spojrzał na lekko uśmiechniętego blondyna z obojętnością.

- Dzień dobry, Nico. Nadal nic nie pamiętasz? - podszedł bliżej pacjenta, dbając o to, aby nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, tak jakby bał się, że zrobi coś źle.

Nico pokręcił przecząco głową. Wyglądał na naprawdę zdołowanego. Był cały blady i miał ogromne sińce pod oczami. Można by było uznać, że jest po prostu trupem. Do tego jego mina w tym momencie też nie wyglądała zbyt obiecująco. Był jednocześnie zły i załamany.

Will westchnął ociężale. 

- Możesz dzisiaj wyjść ze szpitala. Ale przed tym czeka cię szybka rozmowa o twoim wcześniejszym życiu z... - głos mu się lekko załamał - ...twoim chłopakiem.

Po tych słowach, wyraźnie zmarnowany i zawiedziony wyszedł z sali.

Nico naprawdę skądś kojarzył tego blondyna. Może z nazwiska by go poznał? Niestety nie przyszło mu do głowy, aby zapytać się o nazwisko albo chociaż zerknąć na jego identyfikator.

Po jakimś czasie w drzwiach stanął poznany wczoraj przez Nico - Percy, jego chłopak. Zielono niebieskie tęczówki ze współczuciem spojrzały na bruneta. 

- Przyszedłem najszybciej jak się dało. Wiesz co dokładnie mam ci opowiedzieć? Bo nie mogę ci też zdradzać za dużo... to może źle na ciebie wpłynąć - powiedział i skierował się w stronę łóżka Nico.

Od razu poczuł uginający się po drugiej stronie łóżka materac.

- Ja... mam kilka pytań - zaczął, a Percy pokiwał lekko głową na znak, że może pytać o co tylko zechce. - Gdzie są moi rodzice?

Percy podrapał się nerwowo po karku. Nico domyślił się, że zaczął od najbardziej skomplikowanego pytania.

- Oni... bo wiesz... ty... - ciągnął Percy.

Widać było, że nie może tego z siebie wydusić. Nico powoli domyślał się o co chodzi, więc pomógł Percy'emu powiedzieć to na głos.

- Nie żyją? - spytał krótko.

Percy pokiwał twierdząco głową i lekko westchnął. Nico schował wzrok w podłodze. Po chwili podniósł wzrok na swojego chłopaka, a jego oczy wydawały się dwa razy bardziej ciemne, niż przedtem.

- Gdzie mieszkam? - kontynuował wywiad z Percy'm o jego wcześniejszym życiu.

- W domu dziecka.

- Nie mam babci, dziadka? 

- Twoja rodzinna sytuacja... jest dosyć trudna i niewielu osobom o tym mówiłeś. Nawet ja zbyt dużo o tym nie wiem.

Nagle do głowy chłopaka wpadło samo z siebie imię Bianca. Nie wiedział kto to, ani czy to ważne, ale postanowił zapytać.

- A Bianca? 

- Bianca? Ona... to twoja siostra.

- Gdzie teraz jest? Naprawdę mam siostrę? - Nico odrobinę się rozpromienił.

- Ona... również nie żyje - Percy przełknął głośniej ślinę i spojrzał na chłopaka kątem oka.

Nico podkulił nogi i westchnął. Zacisnął zęby i wymamrotał:

- Czyli jestem sam.

- Nie, nie, Nico, przecież masz mnie, nie jesteś sam - przysunął się bliżej do bruneta i uniósł lekko dłonią jego podbródek.

- Jestem sam - pociągnął nosem i schował twarz w dłoniach.

Chciało mu się płakać, ale nie mógł tego zrobić. Wyszedłby na jakiegoś mięczaka. A musiał być twardy. Nie może wzbudzać współczucia u każdego, ponieważ stracił pamięć. Będzie udawał, że wszystko jest w porządku.

- Wszystko okej? - spytał Percy po chwili ciszy. 

Nico dał mu do zrozumienia, że potrzebuje odrobinę samotności i spokoju.

- To ja wyjdę. Wrócę za godzinę. Spakuj się, dobra? Pod łóżkiem są twoje rzeczy - powiedział i wyszedł.

Brunet znów został sam tylko ze swoimi myślami. Ale musiał się przyzwyczajać.

Pomacał ręką podłogę pod łóżkiem i faktycznie coś pod nim wyczuł. Była to niezbyt duża torba. Wciągnął ją na łóżko bez większych problemów, ponieważ była dosyć lekka. Powoli rozsunął jej złoty zamek. Sama torba wydawała się dla Nico dosyć dziwna. Materiał był zdobiony małymi złotymi czaszkami, które jak najbardziej pasowały do zamka. Pierwszą rzeczą, która rzuciła się Nico w oczy, był pierścionek. A raczej pierścień, bo był dosyć spory.

- Serio, nosiłem kiedyś takie coś? - zapytał siebie w myślach.

Bez zawahania wcisnął na palec czarny pierścień ze srebrną czaszką. Pasował idealnie. Kolejną rzeczą, którą zauważył była czarna ramka. Była odwrócona tyłem. Nico bał się zerknąć na zdjęcie, które było w niej włożone. Bardzo powolnym ruchem zaczął przekręcać ramkę do przodu. Gdy zobaczył zdjęcie, jego oczy automatycznie się zeszkliły. Poczuł dziwne deja vu. Tak jakby już kiedyś siedział samotnie i płakał nad tym zdjęciem. Przejechał palcem po postaci Bianci. Teraz już doskonale pamiętał kim była. Jednak nie mógł sobie przypomnieć jakiejś sytuacji, w której uczestniczył razem z nią, jak na przykład ta ze zdjęcia. Siedzieli oparci o jakieś drzewo. Bianca w jednej ręce trzymała karty, a drugą czochrała Nico po głowie, na co on odpowiadał jej skwaszoną miną, również trzymając w rękach kilka kart. Nie mógł doczytać jakie to karty, ale na pewno nie były one typowymi kartami ze znakami kier, pik, karo, czy trefl. 

Nico postanowił otworzyć ramkę i wyciągnąć z niej zdjęcie. Uchylił delikatnie zawiasy trzymające całą ramkę i zauważył, że za zdjęciem leży jedna z kart, które trzymali. Na tyle karty przedstawiony był napis Mythomagic. Odwrócił kartę. Na drugiej stronie był wielki napis HADES oraz kilka dodatkowych informacji, jak siła, czy jakaś dodatkowa moc. 

Ani trochę nie rozumiał co ta karta tam robi. Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek grał w taką grę. Wyciągnął z torby brązową kurtkę i wciągnął ją na siebie. To samo zrobił ze spodniami i butami. Do kieszeni kurtki wcisnął zdjęcie i kartę do gry. Założył torbę na ramię i opuścił swoją salę. Chciał jak najszybciej opuścić to miejsce.



Rozdarty na pół. ~Solangelo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz