4.NICO.

2.3K 193 111
                                    


    Najwyraźniej nie było mu dane szybkie wyjście ze szpitala. Po drodze natknął się na swojego doktora.

- Już do domu? Nie zapomnij, że musisz się wyrejestrować - blondyn posłał mu delikatny uśmiech.

Nico ma zwidy, czy lekarz lekko się przy tym zarumienił? 

- Tak, wiem - mruknął szybko lecz zrozumiale, odgarniając przy tym od siebie dziwne myśli o doktorze.

Przypomniał sobie, że chciał dowiedzieć się, jak nazywa się młody blondyn. Zlustrował wzrokiem jego ubranie w poszukiwaniu jakiejś plakietki, czy czegokolwiek. Szybko rzuciła mu się w oczy. Widniał na niej napis "W. Solace, praktykant". Oznaczało to, że nie jest on jeszcze pełnoprawnym lekarzem w szpitalu, ale Nico nie zaprzątał tym sobie głowy.

- Słuchaj... mogę wiedzieć jak masz na imię? - spytał po chwili ciszy, która chyba dla obu chłopaków była nieco krępująca. 

- Will. Miło poznać - wystawił dłoń w jego stronę, a ten dosyć zdziwiony postawą blondyna lekko ją uścisnął, po czym od razu zabrał i wepchał do kieszeni kurtki.

- Kojarzę cię.

Zauważył błysk w oku Willa. Tak jakby z sekundy na sekundę jego spochmurniała twarz stała się promienna. Nico uznał, że do blondyna bardzo pasuje określenie "promienny chłopiec". Nie wie nawet skąd on to wziął.

Will spojrzał na Nico kątem oka. Podrapał się po karku, najwyraźniej nie wiedząc co powiedzieć. Stali w totalnej ciszy przez ponad minutę, aż w końcu blondyn przełknął ślinę i odchrząknął.

- Musiało ci się przewidzieć. Nie znałem ciebie wcześniej - odparł, nie ukazując sobą żadnych emocji.

Zero emocji. Nico nie mógł dostrzec nawet, czy Will jest teraz bardziej posmutniały, czy bardziej wesoły. Ale skoro powiedział mu, że go nie znał, oznaczało to tylko tyle, że to prawda i Nico faktycznie musiał coś pomylić. Przecież przez jego wcześniejsze życie mogło przechodzić kilkudziesięciu wysokich blondynów o niebieskich oczach. Może dlatego go kojarzył, ale to nie była raczej bliższa znajomość.

Brunet nie chciał tracić więcej czasu na osobę, której już najprawdopodobniej w życiu nie spotka. Wcisnął obie ręce do kieszeni i mruknął coś typu "Do widzenia". Szybkim krokiem zaczął maszerować przez długi korytarz. Czuł jednak przeszywający go wzrok Willa Solace.

Nie chciał się obrócić, ale jednak to zrobił. Widział jak dosłownie przez ułamek sekundy blondyn odwraca wzrok w całkowicie inną stronę. To nie może być przypadkowa osoba. Nico musiał go znać. Teraz nie wie jeszcze skąd, ale przypomni sobie. A przynajmniej na to liczył.

Mijał kolejno sale od numerów pięćdziesiąt, do siedemdziesiąt, czy nawet sto, aż w końcu ujrzał przed sobą recepcję. Wyrejestrował się ze szpitala, ukazując kobiecie siedzącej za ladą pozwolenie od lekarza.

Wyszedł ze szpitala, wciągając przy tym ogromne ilości świeżego powietrza. Pomyślał sobie, że jeszcze trochę, a zapomniałby jak wygląda świat na zewnątrz tych białych ścian. Spał w nich tyle czasu. 

Przed sobą ujrzał Percy'ego, który właśnie szedł najprawdopodobniej po niego.

- Wybacz, że tak długo. Straciłem kompletne poczucie czasu. To co, chyba muszę ci pokazać gdzie mieszkasz? 

Nico kiwnął niepewnie głową. Wiedział, że nie ma rodziców, że nie żyją. Miał wrócić do jakiegoś domu dziecka, którego nie pamiętał. Szczerze bał się tam iść i jak najbardziej starał się spowalniać ich wspólny marsz.

- To wszystko jest dziwaczne - burknął pod nosem, gdy mijali kolejny już po drodze McDonald. 

Nico bardzo chciał wejść i coś kupić, ale niestety nie miał jakichkolwiek pieniędzy, a nie miał zamiaru wyłudzać nic od swojego chłopaka. 

- Na początku faktycznie wszystko będzie dziwaczne. Ale i tak mam nadzieję, że odzyskasz w końcu pamięć, Nico - przysunął się bliżej niego i objął ramieniem.

- Boję się, że nie.

- Nawet jeśli nie... spójrz na to z innej perspektywy. Będziesz mógł zacząć w pewnym sensie życie od nowa. Wszystkie błędy, które popełniłeś, znikną. Wszystko czego nie chciałeś pamiętać, już sobie tego nie przypomnisz. A na pewno jest tego bardzo dużo - odrzekł Percy.

- Wolałbym już pamiętać wszystkie moje porażki i błędy, niż mieć w głowie wywierconą, czarną dziurę - westchnął ociężale.

- Pomogę ci... pomogę jakoś odzyskać twoją pamięć - gładził palcami lekko jego ramię.

- O ile to w ogóle możliwe... .

- Wszystko jest możliwe, Nico.

Po około godzinie udało im się dojść w docelowe miejsce. Sam wygląda budynku nie był już zachęcający. Nico skrzywił się z samego patrzenia na tę starą kamienicę. Wyglądała, jakby miała ponad sto lat i w tym czasie ani jednego remontu. 

Tym, co przykuło uwagę bruneta, był ogromny ogród z basenem po prawej stronie budynku. Dostrzegł również małą altankę, która cała okryta była różnokolorowymi różami i tulipanami.

Nico otrzepał spodnie i szybkim krokiem ruszył ku wejściu do domu dziecka. Towarzyszący mu Percy został nieco w tyle. Gdy wyrównali kroku, Nico gwałtownie pociągnął za klamkę do drzwi. Wślizgnęli się do środka, gdzie zaczepiła ich miła, starsza pani.


Rozdarty na pół. ~Solangelo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz