#6 Muszę usłyszeć te słowa.

152 18 2
                                    

Po chwili z Sali wyszła Isabel. Od razu podszedłem do niej, żeby dowiedzieć się co u chłopaka.

-Obudził się. Jeszcze dzisiaj mają go wypisać.

-Wiadomo czemu tak nagle zemdlał? Przecież to nie jest normalne.

-Mam swoje przypuszczenia. Panie Levi?- Spojrzałem na dziewczynę pytająco.- Bo... Eren stracił rodziców rok temu w wypadku samochodowym we Francji. Przeniósł się tutaj. Kiedy w jego poprzedniej szkole wyszły jakieś problemy, trafił do szpitala a potem przeniósł się tutaj. Uważam, że pan jako jego wychowawca powinien wiedzieć.

-Dziękuję, za informację Isabel. A dlaczego trafił ostatnio do szpitala, jeśli mogę zapytać?

-Uratował jakąś dziewczynkę z pożaru. Niestety kiedy wychodzili dostał żarzącą się belką w plecy. Teraz pozostała po tym tylko blizna.- Dziewczyna uśmiechnęła się smutno.

-Dziękuję, Isabel. Może w te wakacje przyjedziemy z Miką. Muszę napisać do twojej mamy.

-Byłby nam bardzo miło. A teraz przepraszam, ale muszę wrócić do domu Erena. Do widzenia.

-Do widzenia, Isabel.- Dziewczyna opuściła szpital. Po chwili zrobiłem to samo. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Mika była w szkole, więc przygotowałem obiad. Po jakimś czasie wróciła nastolatka, dlatego zjedliśmy razem posiłek.

-I jak Mika? Zapytałaś go?

-N-nie. Nie było go w szkole.- Spojrzałem na dziewczynę. Była widocznie smutna.

-Co się stało Mika?

-Nic... Jestem po prostu zmęczona. Pójdę do siebie.

*Mikasa*

Cały dzień w szkole mnie wyśmiewali. Tak jest za każdym razem, kiedy Levi nie przychodzi. Uważają, że skoro mój brat uczy w tej szkole to mam łatwiej i dostaje lepsze oceny. Ale to nie prawda. Dlaczego ich słowa tak bardzo bolą? Dlaczego nie potrafię się im sprzeciwić? Miliony myśli przelatywały mi przez głowę. Włączyłam wieżę i puściłam dość cicho jedną z piosenek mojego ulubionego zespołu. Położyłam się na łóżku i wpisałam kolejną notkę do mojego pamiętnika. Dlaczego wziąłeś wolne? Jeszcze dwa dni. Tylko dwa dni. Wytrzymam. Z tą myślą zasnęłam.

*Eren*

-Jesteś gotowa Isa?

-Jeszcze chwila.- Po kilku minutach zauważyłem blondynkę z jej torbą.

-Dziękuję, że dla mnie to robisz. Napisałaś do pana Ackermana?

-Tak. Nie odczytał jeszcze.- Pokiwałem lekko głową na znak, że rozumiem. Wziąłem swój plecak i torbę Isabel po czym wyszedłem przed dom. Nastolatka zamknęła drzwi i udaliśmy się na lotnisko. Wsiedliśmy do samolotu, a ja zająłem miejsce przy oknie. Po kilkunastu minutach wystartowaliśmy. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.

-..en...Eren...Eren!- Obudziłem się na polanie w lesie. Naprzeciwko mnie stał mój sobowtór. Jedyne co nas odróżniało to ubranie. On ubrany był w żołnierski mundur a ja w normalne ciuchy.

-Wreszcie się obudziłeś Eren. Twój czas do namysłu się skończył. Musisz mi dać teraz odpowiedź. Tak jak mówiłem jestem w stanie pomóc ci uratować ludzi z twojego świata. Jednak za każde uratowane życie będziesz musiał coś poświęcić.

-Tak jak było z Christy. To ty mi wtedy podpowiedziałeś, żebym ją uratował.

-Dokładnie. I mogę ci dalej tak pomagać. Tylko jak już mówiłem, ma to swoją cenę. Czy jesteś gotowy poświęcić swoje ciało, życie i duszę dla innych? Czy może wolisz uratować samego siebie? Kogo wybierasz, Jeager?

-Przecież już znasz odpowiedź. Doskonale wiesz. Jesteśmy tą samą osobą i postąpilibyśmy tak samo. Tobie nikt nie mógł pomóc dlatego ludzie z twojego świata ginęli. Nawet jeśli udało ci się kogoś uratować to nie na długo. Dlatego skoro ja dostałem szansę, nie zamierzam jej zmarnować.- Uśmiechnąłem się do mojego sobowtóra, który po chwili go odwzajemnił.

-Muszę usłyszeć te słowa. Kogo wybierasz? Ludzi, którzy cię otaczają czy siebie?

-Wybieram ich.- Obraz zaczął mi się powoli rozmywać. Zanim wszystko całkiem zniknęło usłyszałem głos Erena Yeagera.

-Wierz w słuszność swojej decyzji, bo nie będziesz mógł jej już zmienić.- „Nie zmieniłbym jej. Nigdy."

Otworzyłem oczy. Koło mnie spała Isa. Samolot. No tak. Przecież lecę do Francji. Ułożyłem się wygodnie i wyjrzałem przez okno. Białe obłoki chmur sunęły leniwie po niebie. W dole majaczyły światła miast i wsi, których odbiciem były wschodzące gwiazdy. Uśmiechnąłem się delikatnie i spojrzałem na zegarek. Postanowiłem obudzić Isabel. Zacząłem szturchać ramię dziewczyny.

-Isa, Isa. Obudź się.- Po chwili blondynka otworzyła oczy.

-C-co się stało?

-Za pół godziny lądujemy.

-Już? Ale ta podróż mi szybko zleciała.

-Taaak. Mi też.




----------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że taki krótki. Jednak wnosi bardzo dużo (Wyjaśnia wszystko ale ciii). Moja wena mnie nie lubi. Wyjechała sobie w góry i ma gdzieś to, że jej potrzebuje. Od teraz będę się bardziej starać. A tymczasem akcja się trochę rozwinie. Jeszcze jeden rozdział o "niczym" i bum!


Tak więc do napisania!

Leath =^.^=

Kogo wybierasz, Jeager?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz