Rozdział 2

315 20 3
                                    

Dzień 2, Maya POV
Wyszłam z domu później niż zazwyczaj. Jak zwykle zobaczyłam Josha przed domem.
J: Hej, skarbie - wręczył mi bukiet róż
M: Śpieszę się. Mam poprawkę i nie mogę się spóźnić, więc zrób mi tę przyjemność i zejdź mi z drogi
J: Mam samochód - spojrzałam na niego
M: Dobra - ruszyliśmy w stronę samochodu Josha.

Zobaczyłam... Bugatti. Nie myślałam, że rodzice Josha są aż tak bogaci.
M: To twój samochód?
J: Tak
M: Następnym razem chcę je poprowadzić - podeszłam do auta. I nie myśl sobie, jadę z Tobą tylko dlatego, że to moja ostatnia szansa na poprawę z biologii
J: Z biologii? - zrobił krok w moją stronę, a ja krok w tył. Oparłam się o jego samochód nie mając gdzie uciec. Jestem świetny z biologii - zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko - szczególnie z anatomii. Mogę Cię pouczyć kiedyś - pocałował mnie

Tym razem pocałunek nie był tak intensywny jak ostatnio. Ale i tak wywołał gęsią skórkę na moim ciele. Starałam się odepchnąć bruneta, ale był zbyt silny... Na szczęście po chwili sam przestał
J: Jedźmy zanim się spóźnisz - otworzył drzwi przede mną i wsiadłam do samochodu

W czasie jazdy Josh położył rękę na moim udzie. Zdjęłam ją i położyłam na dźwigni zmiany biegów.
M: Skup się na drodze
J: To nie łatwe kiedy siedzisz obok mnie
M: Ehh... - przewróciłam oczami

Przez resztę drogi Josh nie zrobił nic więcej, nawet nie rozmawialiśmy.
Gdy dojechaliśmy podziękowałam mu i poszłam do szkoły. Zdążyłam na lekcję w samą porę.
Nauczycielka zapytała mnie z materiału i poszłam na lekcję angielskiego.
M: Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie, ale poprawiałam biologię - nauczycielka przytaknęła i usiadłam na miejscu
J: Pssst... Maya... - usłyszałam za sobą jego denerwujący głos. Maya...
M: Czego chcesz? - odwróciłam się i szepnęłam poirytowana
J: Poprawiłaś?
M: Tak... Na trójkę - odwróciłam się w stronę tablicy

W ciągu dnia udało mi się unikać mojego fałszywego chłopaka, ale podczas lunchu się spotkaliśmy.
J: Hej - podszedł do stolika, przy którym siedziałam. Nie mogłem Cię znaleźć na przerwach
M: Dziwne - powiedziałam z nutką ironii w głosie
J: Czemu nic nie jesz? - usiadł obok mnie
M: Bo nie mam ochoty - spojrzałam gniewnie na bruneta
J: Nic Ci się nie podoba?
M: Nie
'Ty też nie' pomyślałam
J: Mam pomysł - złapał mnie za rękę i wyszliśmy ze stołówki
M: Gdzie idziemy? - wyszliśmy ze szkoły
J: Do mojego auta
M: Wagary?
J: Nie. Wrócimy na lekcje
M: Ehhh... - westchnęłam

Josh otworzył(jak zwykle) drzwi przede mną i wsiadłam.
M: To jak? Gdzie jedziemy?
J: Na obiad
M: Tego się już domyśliłam, Sherlock'u. Ale gdzie?
J: Do takiej małej knajpki, którą lubię

Nie pytałam już o nic więcej. Oparłam głowę o szybę i obserwowałam otoczenie, które mijaliśmy.
J: To tu - powiedział dumnie.

Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy okrągłym stoliku znajdującym się w rogu pomieszczenia. Miejsca, które zajęliśmy były odosobnione od ludzi, ponieważ każdy zajmował miejsca przy wejściu.
Po chwili podeszła do nas kelnerka.
Kelnerka: Dzień dobry. Witam w "Hideout". Jestem Amy i będę waszą kelnerką - podała nam menu. Co podać?
M: Hmmm... Co to jest "Naleśnikowa niespodzianka"?(A/N Tak, uwielbiam naleśniki😁)
Amy: To stos 10 naleśników polanych sosem. W środku znajduje się kulka zrobiona, zazwyczaj z czekolady, z której gdy ją przepołowisz wypływa sos
M: W takim razie poproszę to i jeszcze duże skrzydełka kurczaka w sosie ostrym - Amy zanotowała wszystko w swoim zeszycie.
A: To wszystko?
M: Tak
A: A dla pana? - zwróciła się do Josha
J: Hmmm...

Osiem dni | Joshaya Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz