Rozdział 13

319 24 0
                                    

{Szef Kuroi Karasu}

Po cichu dotarliśmy na miejsce. Wszyscy siedzieli w kółku i mówili o tym planie co powiedział mi sojusznik. Wszyscy skoczyliśmy na nich a oni wystawili zza ramienia miecze. Większość moich ludzi umarła. Wtedy z nieba spadł szkarlatnowłosy anioł. Tak myślałem ale on zabił mojego człowieka. >To nie anioł to...<
-...Diabeł!!! Oni mają w swoim oddziale diabła!! Wszyscy na drzewa!- krzyknąłem ale pistolety szybkiego przemieszczania nie działały.
-Co jest do cholery!?!- Zapytałem. Sytuacja była bardzo nie ciekawa. Byliśmy otoczeni.
-Macie A_T_R_A_P_Y. To był nasz plan żeby was tu ściągnąć.- powiedział Naifu.
-Oszukałeś mnie!- wydarłem się.

{Naifu}

-No. Jestem jak kot mam własne drogi. Gówno cię to obchodzi.- powiedziałam
-Teraz to masz przesranę!- wydarł się Szef Kuroi Karasu.
-Poprawka. Ja od zawsze mam przesranę. Jedyne oparcie mam w moich przyjaciołach. Kiedy chcesz ich zranić musisz najpierw mnie zabić. Robie to dla mojego przyjaciela który mnie poprosił. Jeżeli się wycofacie to nikt więcej nie ucierpi. Jeżeli tego nie zrobicie to zginiecie. Jeżeli poraz kolejny nas zaatakujecie to znajdę was i wypruje wam flaki.- powiedziałam przerażającym tonem. Oni zwiali.
-Boże jakie to było kłopotliwe.- powiedziałem sam do siebie.
-A gdzie Laxus?- Zapytał z przejęciem Macarov.
-Powiedział ''idę szukać tej jebnietej Suki.'' Ja mu Kurwa dam jebnietą Sukę. Dobra ja musze spadać.- powiedziałam a kiedy odchodziłem to podeszła do mnie Erza.
-Czekaj nie wziołeś tego.- powiedziała i chciała podać mi pistolet.
-Zatrzymaj go. Bardzo dobrze sobie z nim radzisz. Jak będę mieć widzimisię to przekażę [T.I] jeszcze takich 5. To pa.- powiedziałem i wleciałem na drzewo.

{Natsu}

Kiedy skończyliśmy sprzątać polane to przyleciała  na pistoleciku [T.I].
-Wybaczcie za spóźnienie. Naprawdę wcześniej nie mogłem.- powiedziała. >Nie mogłem?<
-Skąd masz te pistolety?- Zapytałem.
-To? Po drodze zachaczył o mnie Naifu i mi dał, jeden jest dla ciebie Natsu. Jak zepsujesz to nie daruje- powiedziała z uśmiechem dając mi sprzęt. Następnie podeszła do Gray'a, Lucy i Wendy.

{T.I}

Kiedy dałam Wendy pistolecik to wszyscy się zbierali do akademika nawet ranni ponieważ Wendy mimo że mała to zna się na medycynie. Byłam trochę przygnębiona. Wtedy podszedł do mnie Sting.
-Mogę Cię odprowadzić?-
-Jak chcesz.-
-Coś sie stało że jesteś taka przygnebiona?-
-Nie.- powiedziałam. Nawet nie siliłam się na uśmiech.
-Przecież widzę że coś się stało.-
-Po prostu ... ygh!!- Byłam coraz bardziej przybita ale doszło też poddenerwowanie.
-Spokojnie wdech i wydech.- polecił mi. Tak też zrobiłam.
-Bo ja należę do tej Mafi i wam nie pomogłam.- powiedziałam a wtedy moje myśli się gryzły.
-Właśnie że pomogłaś. Gdybyś nie zadzwoniła po Naifu to by było kiepsko.- powiedział.
-Ta. Dobra zostawmy ten temat.- powiedziałam.
-Dobra. Dasz się zaprosić na spacer za godzinę?-
-Nie moge. Z tego co wiem Laxus mnie szuka.- powiedziałam przybita.
-A co to za praca na muzykę?-
-Nie moge powiedzieć. Ale do niej musze się chociaż z nim zakolegować a najlepiej zaprzyjaźnić.- powiedziałam.
-zaszdzryszczye miu-
-Powtórzysz? Nie zrozumiałam?-
-Mówie że ładna pogoda.-
-Masz rację. Jest piękna.-
-A co wy tak sami chodźcie!?- Zapytał wkurzony Rogue.
-Wracam do akademika a on mi towarzyszy.- powiedziałam.
-Mogę z wami?- Zapytał czarnowłosy. Chciałam odpowiedzieć ale w słowo wszedł mi Sting.
-Nie. Będzie nas za dużo!- powiedział i zarobił ode mnie po głowie.
-BAKA. To twój przyjaciel bądź milszy.- powiedziałam do blądyna.
-Możesz Rogue. W kupie siła.- powiedziałam z uśmiechem i wróciliśmy do akademika. Widziałam jak oni pożerają się wzrokiem ale co mogłam na to poradzić.

Fairy Tail - Trochę Inna Szkoła WróżekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz