Rozdział 4.

35 1 0
                                    

Do domu wszedł kolejny chłopak, skąś znam ten głos. Męski i seksowny. Kurwa przecież to ten palant z centrum handlowego.
- To który to już z kolei ?
- zamknij ryj ! Ryknoł chłpoka obok mnie, podskaczyłam.
- Co? czemu.
Chłopak podszedł bliżej.
- pacz! I wskazał palcem na mnie. Spiełam się,
- no i co? Chłopak z sklepu podał mi rękę.
- wstań,powiedział
- sama sobie poradzę.
- jasnee. Łapiac moją bolawa rękę podniósł mnie z zimnej posadzki.
- nie musisz mi pomagać. Odparłam z sarkazmem w głosie.
- wiem. Ale chcę. Uśmiechnął się a jego oczy rozjaśniały nadzieją.
Nasze klatki piersiowej się dotknęły. A ja asz się zdrygłam na dziwne uczucie. Czułam jak bacznie mnie opserwuje.
- Hyhmm. nie chce wam przeszkadzać, ale robota czeka a za chwilę tu będzie Margaret ze swoją bandą skrzydlatych zjebów.
Chłopak delikatnie puścił mnie. I obracając się puścił mi oczko.
- Margo choć na chwilę.
I chłopak obok mnie podszedł do tego drugiego i razem poszli gdzieś dalej. Chyba żebym nie słyszała.
**
Margo:
Zadzwonił do mnie Eric byt mega wkurwiony. Krzyczał coś przez cały czas do kogoś. Nie rozumiałem go do końca.
-Margo przyjć.
-

Ale gdzie?!
- jak gdzie, kurwa przecierz czujesz.
- Nie wszystko debilu, co się stało?
- Peter znowu morduje.
- co ty kurwa gadasz
- to co słyszysz.
- Dobra, a kto zginął ?
- Nie wiem. Sam dopiero tam jadę ale John i Angelika już tam są. Muszę kończyć. Pa
Wchodząc do domu poczułem znajomy zapach. Mieszkańcy są tu chyba nowi bo w przedpokoju leży dużo kartonów. Cały dom jest rozjebany, wszystko jest porozrzucane. Poprzewracane stoły i krzesła, nie wskazują na nic dobrego. Kurwa co tu się stało. Nagle zauważyłem Erica stał nad jakaś dziewczyną. Na ziemi leżały zwłoki.
Idąc coraz bliżej krzykłem bez myśl nie

- To który to już z kolei ?
- zamknij ryj ! Ryknoł Eric
- Co? czemu. Podszedłem bliżej.
- pacz! I wskazał palcem na dziewczyne.
- no i co? Podchodząc bliżej zorientowałem się kto to. To była ta piękna dziewczyna która w sklepie spoliczkowała mnie, hmm należało mi się. Podałem jej rękę.
- wstań,powiedziałem.
- sama sobie poradzę. Odpyskneła co sprawiło że jeszcze bardziej mi się spodobała
- jasnee. Łapiac jej rękę podniósłem ją z ziemi.

- nie musisz mi pomagać. Odparła z sarkazmem w głosie.
- wiem. Ale chcę. Uśmiechłem się.
Nasze klatki piersiowej się dotknęły. Asz przeszedł mnie zimny ale przyjemnym dreszcz.
Moje oczy zaczęły biegać po jej
Kulersko seksownym ciele.

- Hyhmm. nie chce wam przeszkadzać, ale robota czeka a za chwilę tu będzie Margaret ze swoją bandą skrzydlatych zjebów.
Delikatnie puściłem ją. I obracając się puściłem jej oczko. Zarumieniła się.
- Margo choć na chwilę.
Eric podszedł do mnie i razem poszliśmy dalej. Żebym piękność obok nas nie słyszała.

Córka AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz