Rozdział 5*

25 2 0
                                    

Sprzątałam rzeczy z podłogi. Słyszałam co jakiś czas jakiś krzyk lub wulgaryzm. Nie trudno było się domyśleć, że kłócą się nie na żarty. Układając na regał swoją ulubioną książkę "Harrego Pottera książę półkrwi". Poczułam dziwny zapach i mocny podmuch wiatru. Który stawał się coraz silniejszy.
- Charlotte łap za manatki i w nogi!
Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć do wyjścia
- co robisz! Wrzasłam
- ratuje ci życie.
- Ale ja nigdzie z tobą nie idę. Odparłam zdecydowanie.
- Jezu to nie czas na wygłupy.
Stałam nalewki z prze zabawną miną trzymając skrzyżowanie ręce na piersi i tupiac naoga. Chłopak przeleciał wzrokiem moja sylwetkę. Po czym z łobuzerskim uśmiechem powiedział.
- nie chcesz iść. To nie. zaniose  cię.
- Co!
I zanim ogarnęłam co on chce zrobić. Margo przerzucił moje liche ciała przez swoje ciepłe i twarde ramię.
- I co księżniczko środek transportu odpowiada?! Zapytał z złośliwym tonem.
- wejś mnie puść do cholery. Sam pujde.
- No nie wim. Czy chce puszczać dłoń z tak sexownego ciała.
- że co? Puść mnie ty imbecylu.
- woo kochanie, takich słów używać. - puść mnie.
- okej.
I udałam na ziemniaki znowu.
- ejj! Co ty wyrabiasz. Stałam
- hahahaha śmiał się on naprawdę się śmiał. No-al-e ka-za-łaś się- py-ścić.
- Ale nie na ziemię ty głobie.
- Ale nie wiem o co ci chodzi?! Haha
Podnosząc się z ziemi złapałam za jego dużą o ciepła dłoń.
- choć już.
- dobra, dobra idę. I dalej się śmiał
- przestań do cholery!
- co?
Powiedział to z taką powagą że miałam ochotę mu przyswalić. Szliśmy Chyba sami.
Gdy powieki  stały się bardzo ciężkie. Nogi zmiękły jak budyń.  Poczułam tylko jak moje ciało już nie jest wstanie zachować równowagę i upada na ziemię.
**
Leżałam ubrana w aksamitną czerwoną koszulkę, która ledwie zasłaniała moje nagie ciało. Pokój był bardzo ciemny i duży. Obracając się poczułam pod ręką ciepło które biło z skóry. Jeżdżąc ręką w górę i w dół po ciepłe zrozumiałam że to ciepło to czyjś Tor. Nagle czyjaś ręką załapałam za moje ciało i przyciągła mnie mocno do siebie. Wtulona Leżałam dobrą chwilę. Kiedy doszło do mnie. Pytanie z kim ja leżę i gdzie ja jestem. Delikatnie próbują się wyrwaćaa z uścisku. Mężczyzna mocniej mnie przycisnoł do piersi. Zaczęłam się szarpać Ale on nie dawał za wygraną. Po czym poddał się i z całej siły rzucił mną o drzwi. Łapiac szybko za klamkę wybiegłam na korytarz.  Biegłam przez długi i ciemny hol nie widząc wyjścia. Poczułam czując ręką dotykajaca moich nagich pleców.
- Charlotte.
Biegnąc ide sił w nogach. Zatrzymałem się na końcu korytarza. Przede mną był duże okno otwarte na oścież. A za mnie słyszałam coraz głośniejsze kroki i maniakalny śmiech.
- co mam zrobić?! Krzykłam rozpaczliwie licząc na odpowiedź. Zostały mi dwie fatalne opcję albo skoczyć z okna nie wiedząc na którym pierze się znajduje i gdzie wyląduje. Albo oddać się w ręce psychopaty i dowiedzieć się co ja tu robię.
**
Hej,hej jak się podobał rozdział? Jeszcze raz przepraszam za opóźnienia i za pomyłkę w wcześniejszym rozdziale. Ale powiedzcie mi jak powinno się to skończyć, co ma wybrać Charlotte. Piszcie w komentarzach. Pozdrawiam pannaLyla51 😘

Córka AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz