Nazywam się Charlotte Marte

102 5 0
                                    

Nazywam się Charlotte Marte nie dawno pszeprowadziłam się z mamom do Londynu, całe życie mieszkałam na pszedmieściach San Diego w Kalifornii. Nie stety do czasu gdy mój ojciec musiał wyjechać na wojnę do Afganistanu ja z mamom zostałyśmy pszymuszone do natychmiastowej pszeprowadzki. A więc straciłam kontakt z przyjaciółmi i z Liamem moim chłopakiem. Dni mijały a ja czekałam na list lub jaki kolwek kontakt od ojca. W sobotni wieczur mama zaproponowałam mi wyjście do sklepu.
-Charlotte idziesz ze mnom i Rebeccom do sklepu?
Zapytała z uśmiechem na twarzy
- Nie wiem może, mamo wiesz, że czekam na telefon od taty.
- wiem słonko. Objęła mnie ramieniem pszytulajoc się mocno - tata jak będzie mógł to skontaktuje się z tobą. Przeciesz wiesz.
- tak wiem.
Puściła mnie i spojrzała mi głęboko w oczy
- to co idziesz z nami ?
- okey. W sumie to mogę. I tak miała sobie coś nowego kupić.
- No właśnie. To za 15 min bądź gotowa Rebecca ponas pszyjedzie. - okey to idę się pszyszykować.
- aha!!! Mama krzykneła a ja szybko na nią spojrzałam.
- I nie pszejmuj się Liamem, nie był wart ciebie. Słonko.
- mamo!
- No co ?! Usmiechła się  żartobliwie
- ja już prawie o tym zapomniałam.Nie pszypominaj mi o tym cały czas . Proszę
- okey ! Okey ! Pszepraszam, już nie będę. I wyszła z salonu rozbawiona. Jeszcze w korytarzu krzyczała
- ale pośpiesz się Rebecca nie będzie czekać
- Dobra! Odkrzykłam.
Wchodząc do swojej nowej i świeżo pomalowanej sypialni w kolarze brudnego różu i siwo- szarej ściany pod łóżkiem i oknem pomyślałam, że pszydał by się tu jakiś nie wielki obrazek np. Konwalia lub wrzosy, ale to w przyszłości. Wyciągłam z szafy szarą bluzkę z koronkom na plecach i niebieskie dżinsy. Do tego czarne trampki do kostek i nie wielką bransoletkę kturom noszę zawsze. Poprawiłam jeszcze włosy, pomałowałam usta różową matową pomadką. I zabierając czarny sweterek który pasuje do wszystkiego. Zamknęłam dżwi. Zeszłam ze schodów zadowolona.
Mama stała przy dużym czarnym aucie chyba Mercedes ale nie znam się na tym.
- Hej Charlotte jak tam. Zapytała z pszesłaodzonym głosem Rebecca 
- hmm. Dobrze a u ciebie ?
- Znakomicie. Zaczęła opowiadać. Moja mam i Rebecca były tymi kobietami które mogły gadać godzinami, a usta im się nie zamykały
- Słyszysz!?
Przerwała mi Mama
- ...Co ?
Jej mina pobladła i spowarzniała. - Znowu to robisz .
- ale co. Udawałam, że nie wiem o czym mówi.
- Doskonale wiesz co. Otwarła dżwi auta.
- Wsiadaj !

Córka AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz