NIE JESTEŚ POTWOREM!

825 62 4
                                    

    Dziewczyna utrzymywała barierę przez kilka minut, które dłużyły jej się w nieskończoność. W końcu poczuła,że zupełnie opada z sił i upadła na ziemię. Tarcza zniknęła a ona widziała jak chłopak podchodzi do niej wolnym krokiem trzymając w ręce coś co kształtem przypominało miecz, lecz także wykonane było z magii. Pierwszy raz widziała coś takiego. Z trudem doczołgała się do księgi, którą upuściła w trakcie upadku i zasłoniła ją własnym ciałem. Zamknęła oczy i mentalnie przygotowała się na ból, który nie nadszedł. Otworzyła oczy a to co zobaczyła zaskoczyło ją całkowicie. Przed nią klęczał Natsu, który przyjął cios na siebie robiąc z siebie żywą tarczę. Broń przebiła mu klatkę piersiową w miejscu serca, a plama krwi rozeszła się po całym jego ubraniu. Kałuża ciemnego, lepkiego płynu, która utworzyła się pod nimi wydawała się tak wielka,że nikt by nawet nie przypuszczał, że człowiek jest w stanie pomieścić jej tak dużo w swoim ciele. Spojrzał na nią tymi swoimi czarnymi, tak doskonale znanymi jej oczami i cicho zapytał
- Lucy nic ci nie jest?
- Natsu...Natsu ty...ty mnie poznajesz?
- Jak mógłbym ciebie nie poznawać?- odpowiedział pytaniem na pytanie i uśmiechnął się tym swoim promiennym uśmiechem, który tak kochała.
- Znowu jesteś sobą- powiedziała szlochając
- Tak, dzięki tobie. Słyszałem wszystko co powiedziałaś...to dzięki tobie odzyskałem świadomość..ehke...ehke...zaczął kaszleć, a z jego ust spłynęła krew- przepraszam za wszystko Lucy...za to, że cie zraniłem i za...ehke..ehke..ehke- teraz rozkaszlał się już na dobre i jeszcze więcej krwi wypływało z jego ust
- Ciiii...nic więcej nie mów...nie masz za co przepraszać...nie jestem zła- powiedziała i uśmiechnęła się przez łzy, widziała jak głęboka jest rana chłopaka, nie robiła sobie już nawet nadziei na to,że będzie w stanie dalej walczyć, a już o tym, że wygrają nawet nie śmiała myśleć. W tym momencie dotarły posiłki. Grey, Gajeel, Erza, Mira, Jellal i jego paczka zaczęli atakować czarnego maga. Erza złapała spojrzenie blondynki w biegu, by upewnić się, że sobie poradzą. Ona tylko kiwnęła głową i spojrzała na Dragneela.
- Lucy...ja pamiętam wszystko...pamiętam jak biegłaś w moją stronę i mnie wołałaś...i potem jak się zmieniłem i cie popchnąłem także...ja naprawdę bardzo cie przepraszam,ale nie panowałem nad sobą. W ogóle nie miałem kontoli nad własnym ciałem. Zachowywałem się jak jakaś niemyśląca bestia, a ty pomimo tego wszystkiego nie uciekłaś..nie zostawiłaś mnie...mało tego nadal mnie chroniłaś...widziałem to i czułem..czułem twoje ciepło..nie puściłaś mnie nawet wtedy, gdy zacząłem się wyrywać i cie przy tym drapać, -powiedział po czym wskazał na rany na rękach i twarzy,które jej zadał- ale musisz uciekać Lucy...nie wiem na jak długo jeszcze będę sobą,a nie zadam ci kolejnych ran..nie ma mowy...więc proszę cie...uciekaj
- Nie...nigdy w życiu...nie ma mowy,że cie zostawie...nawet na to nie licz..jesteśmy drużyną,prawda?- powiedziała uśmiechając się promiennie. Dokładnie tak jak on lubił najbadziej.
- Lucy..proszę...tylko na mnie spójrz. Zobacz czym się stałem..czym jestem. Słyszałem co mówiłaś Zerefowi,ale prawda jest taka, że jestem potworem. Jak można inaczej nazwać kogoś kto zranił własną przyjaciółkę?
- Nie wiedziałeś co robisz...nie byłeś sobą Natsu...nie możesz się za to obwiniać- złapała jego twarz w obie dłonie i spojrzała mu w oczy- nie jesteś potworem, słyszysz? Nie jesteś. Bo nie można tak nazwać kogoś kto ceni i chroni przyjaciół ponad własne życie. A ty zawsze to robisz. Nie obchodzi cie to jakie rany sam odniesiesz. Zawsze zjawiasz się tam gdy ktoś tego potrzebuje...gdy ja tego potrzebuje. Natsu...uratowałeś mnie niezliczoną ilość razy, a ja nigdy ci się za to nie odwdzięczyłam. Nie mówię już nawet o tym ile razy mi pomogłeś w czasie walki, ale to dzięki tobie dołączyłam do Fairy Tail, znalazłam swoje miejsce na świecie...mam dom do którego zawsze mogę wrócić. Ty pierwszy nie widziałeś we mnie jakiejś dziedziczki a zwyczajną osobę, taką samą jak pozostali. Jesteś człowiekiem i nie wolno ci o tym zapominać..rozumiesz? Nigdy o tym nie zapominaj.
- Lucy...
- Jest jeszcze tak wiele rzeczy, które chciałabym ci powiedzieć, ale nie mamy już na to czasu dlatego chce żebyś wiedział, że cie kocham..bardziej niż cokolwiek na tym świecie...więc nie waż się mi mówić, że nie jesteś człowiekiem, bo nigdy bym się nie zakochała w potworze, rozumiesz?- powiedziała uśmiechając się delikatnie
- Lucy...ja ciebie też...
- Wiem- powiedziała uśmiechając się przez łzy i pocałowała go. Przelała w ten pocałunek całą wdzięczność, miłość..wszystkie uczucia jakie teraz nią targały. Kiedy się od siebie oderwali spojrzała mu w oczy jeszcze raz i wyszeptała
- ...i właśnie dlatego,że cie tak bardzo kocham liczę, że nie będziesz się na mnie długo gniewał, dobrze?
- Gniewał? Ale za co miałbym..
- Bo nie mogę pozwolić ci umrzeć. Jesteś nadzieją nas wszystkich Natsu. Nie możesz zginąć. Fairy Tail cie potrzebuje i Magnolia również
- Lucy...o czym ty mówisz?- spytał zdezorientowany
- Posłuchaj, wiem, że w tym momencie uznasz mój plan za totalne szaleństwo, ale gdy się nad tym dłużej zastanowisz to zobaczysz, że to ma sens. Pamiętasz jak ci kiedyś powiedziałam, że moja mama zniknęła 7 lipca 777r.? Teraz już wiem dlaczego tak się stało. Otworzyła bramę, dzięki której ty i reszta was- Smoczych Zabójców dostała się do tych czasów. Była w stanie to zrobić, bo należała do rodu Heartfilia. Moja rodzina od wieków się tym zajmowała. To jest moje przeznaczenie Natsu. Założe się, że nasze spotkanie także od niego zależy. Poznaliśmy się właśnie po to żebym mogła cie uratować.
- Lucy o czym ty mówisz...nie nadążam
- Wyślę cie w przeszłość, a dokładniej 400 lat wstecz, abyś mógł pokonać Zerefa i żeby to wszystko co się teraz dzieje nigdy się nie wydarzyło.
- Co masz na myśli?
- Nie jestem w 100% pewna, bo nie znam się za dobrze na podróżach w czasie, ale sądzę, że kiedy się cofniesz to powinieneś nie być ranny, bo zostaniesz tam przeniesiony z wyprzedzeniem jednego może kilku dni. Aby wrócić do naszych czasów będziesz musiał znaleźć kogoś z mojego rodu. Ona wykona zaklęcie i w ten sposób będziesz mógł powrócić. Pamiętaj jednak, że wszystko co zrobisz tam, będzie miało wpływ na teraźniejszość, więc postaraj się, dobrze?- dodała z uśmiechem
- Jak to przeniesiesz mnie w przeszłość? A co z resztą, co z tobą?
- O nas się nie martw, tak jak mówiłam,jeśli zdołasz pokonać Zerefa to wtedy to wszystko nie będzie miało miejsca. Po za tym liczę na to, że 400 lat temu on nie był tak silny, jak jest dziś.
- Brzmi nieźle, ale dlaczego mam wrażenie, że jest jakieś ale? Co jest do tego potrzebne?
- Cóź pełny przepis to jeden Gwiezdny Mag z rodu Heartfilia i 12 zodiakalnych kluczy
- Ok, ale przecież ty nie masz wszystkich kluczy...co z kluczami Yukino?
- Wyjechała, więc dała mi je na przechowanie. Wszystko będzie dobrze Natsu, zaufaj mi- powiedziała uśmiechając się delikatnie. Odeszła kilka kroków od niego i wyciągnęła klucze. Wyprostowała się i poczuła coś...coś dziwnego. Czuła się zupełnie tak jakby doskonale wiedziała co robić, jakby robiła to już wiele razy. Podniosła głowę i zaczęła wypowiadać słowa, które nagle same pojawiły się w jej głowie.

O dwanaście złote zodiakalne klucze,
wysłuchajnie mojej prośby
jam jest wysłannicą nieba z rodu gwiazd.
Co się stało, pozwólcie zmienić,
by odwrócić losy wydarzeń.
Otwórzcie wrota czasu
i pozwólcie mi kierować nimi.

Podczas inkantacji wokół Lucy pojawiła się złota aura. Unosiła się teraz kilkanaście cm nad ziemią. Nie widziała ani nie słyszała tego co się działo do okoła, nawet wołania Natsu. Zachowywała się podobnie, jak wtedy, gdy używała Uranometrii, tylko tym razem nie chodziło o rzucenie zaklęcia na wroga, a o zmianę przeszłości. Złota poświata nie zniknęła, lecz dziewczyna otworzyła oczy w samą porę, by zorientować się, że jej ukochany jest tuż przy niej. Sądząc po śladach krwi jakie pozostawił na ziemi musiał się do niej dosłownie doczołgać.
- Lucy-wyszeptał ledwo słyszalnie. Podejrzawała, że ma pękniętę płuco, gdyż słyszalne było wsysane powietrze, mówił z trudem
- Powiedziałaś, że potrzeba ci 12 kluczy, ale masz ich 11 bez Aquarius, więc jak to możliwe, że zadziałało? Pomimo swojego stanu musiała przyznać, że dość dobrze kojarzy. Odetchnęła głęboko i odparła
- Jest możliwe wykonanie go bez jednego klucza. 11 w zupełności wystarczą-powiedziała zapewniająco
- Lucy...czegoś mi nie mówisz..ehke...co przede mną ukrywasz?
- Skąd wiedziałeś, że....
- Bo od kiedy zaczęłaś mówić o tym planie.....-przerwał by złapać oddech- przestałaś patrzeć mi w oczy
- Dobrze...masz rację jest pewien haczyk, ale zważywszy na okoliczności jest naprawdę mały. To niewielka cena Natsu
- Jaka cena?- domagał się odpowiedzi
- Mag, który chce wykonać to zaklęcie z 11 kluczami może to zrobić, owszem...ale za cenę życia, ale możliwe, że uda mi się to jakoś przeskoczyć. Poproszę Króla Gwiezdnych Duchów o pomoc- skłamała, licząc na to, że w ten sposób go przekona. Nie chciała go okłamywać, ale znała go aż za dobrze. Gdyby chodziło o jego życie to poświęciłby je bez zastanowienia, jednak życia kogoś innego nigdy by nie przehandlował.
- Cooo? Nie Lucy nie zgadzam się, rozumiesz?! Nie pozwolę ci na to!- usiłował się podnieść, ale obrażenia mu na to nie pozwoliły. Zamiast tego zaczął jeszcze bardziej kaszleć krwią i klnąc na zmianę na swoją bezsilność.
- Natsu..to nasza jedyna szansa. Posłuchaj jeśli nie powstrzymasz Zerefa to wszyscy zginiemy, a na ten moment nie jesteś w stanie tego zrobić. Nasi przyjaciele robią co mogą, ale prawda jest taka, że jesteś jedyną osobą, która może go pokonać
- Bo jestem demonem...
- Nie..dlatego, że jesteś sobą. Niesiesz w swoim sercu uczucia wszystkich przyjaciół i walczysz razem z nimi. One ci pomagają, wspierają cie. Twoja siła to nie siła jednego, ale wielu. Całej gildii i nie tylko. Nigdy o tym nie zapominaj.
Portal zaczął się otwierać na przeciwko niej. Podeszła do niego i złapała go za rękę, a potem oparła jego ciało o swoje przerzucając jego górną kończynę przez ramie. Podprowadziła go do przejścia. Zanim przez niego przeszedł obrócił się w jej stronę. Na ten moment nie obchodziło go to, że trwa wojna, a on zaraz wyląduje setki lat w stecz nie wiedząc nawet gdzie. Nie mając zielonego pojęcia jak pokonać Zerefa, ani tym bardziej jak wrócić. W tej chwili liczyła się tylko ona. Tak bardzo żałował tego, że tak późno zdał sobie sprawę z uczuć którymi ją darzył. Od zawsze była mu bliska i dobrze o tym wiedział. Pragnął ją chronić, być przy niej w ciężkich chwilach, pomagać jej, gdy miała kłopoty. Ale nigdy nie zastanawiał się nad tym co tak naprawde ich łączy. Teraz patrzył na nią. Na jej piękne brązowe oczy, w których mógłby się zgubić, na jej włosy, które pomimo tego, że były rozczochrane i posklejane przez krew i błoto wciąż wyglądały pięknie. Najwięcej jednak czasu poświęcił jej uśmiechowi, ponieważ nikt po za nią takiego nie posiadał. Pogodny uśmiech, który potrafił odgonić wszystkie chmury i szarości z jego życia. Który potrafił ukoić jego nerwy i momentalnie poprawić samopoczucie. Chciał przyjrzeć jej się na tyle dobrze, by zamykając oczy mieć wyryty jej obraz w pamięci z najdrobniejszymi szczegółami, jak jej śnieżnobiałe zęby, czy też słodki dołeczek, który robił jej się w policzku, gdy się śmiała. Z trudem podniósł dłoń i przejechał po jej czole opuszkami palców odklejając jeden z zabłąkanych kosmyków i wkładając jej go za ucho. Pochylił się i złączył ich usta w pocałunku, gdy się odsunął spojrzał jej w oczy i wyszeptał
- Kocham cie...czekaj na mnie. Na pewno cie odnajdę...po tych słowach odwrócił się szybko i zanim zmienił zdanie zniknął po drugiej stronie przejścia. Heartfilia stała wciąż patrząc w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był. Cała się trzęsła od płaczu, łzy nie przestawały cieknąć po jej bladych policzkach
- Żegnaj- wyszeptała, po czym upadła na ziemię i więcej się nie poruszyła.

Lucy poświęciła swe życie, aby móc uratować pozostałych. Jak zareaguje Natsu kiedy się dowie, że jego wybranka go okłamała? Czy będzie w stanie przyjąć tak bolesną prawdę i się nie załamać? Przekonajcie się sami ^^

Ochronię Cię za wszelką cenę (NaLu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz