Ostatni hołd

523 38 1
                                    

    - Hahaha o jej braciszku gdybyś tylko widział swoją minę,kiedy ta dziewczyna oznajmiła ci, że cie nie pamięta, chociaż nie. Jeszcze lepszą zrobiłeś, gdy powiedziała ci, że ma chłopaka, albo może ta w której oznajmiła, że go kocha?- zastanowił się- Haha sam nie wiem, trudno zdecydować.- Chłopak zerwał się na równe nogi w mgnieniu oka. Wszystkie jego mięśnie były napięte niczym struna
- Czego chcesz?! Co tu robisz?! Co jej zrobiłeś?!
- Ojejej nie sądzisz, że trochę za dużo tych pytań na raz
- Odpowiadaj!
- Już dobrze braciszku, nie musisz tak się złościć. Otóż tak jestem tutaj, ponieważ chciałem z tobą porozmawiać, a po za tym musiałem to zobaczyć. Ale nic jej nie zrobiłem, bo widzisz tak naprawdę jej tu nie ma- na dowód tego pstryknął palcami a sceneria znów się zmieniła. Stał teraz przed gildią
- Ileż to miałem zabawy z tym usuwaniem pamięci o tobie wszystkim twoim znajomym, ale aż taki wredny nie będę. Odzyskają swoje wspomnienia dotyczące ciebie nie martw się. W końcu teraz to miasto i wszyscy mieszkańcy należą do mnie. Dragneel ledwo nadążał za tym co właśnie oznajmił mu czarny mag. Jedna myśl jednak tłukła mu się po głowie
- Gdzie jest Lucy?!
- No widzisz to jest ta mniej przyjemna część. Po tym jak wygrałem wojne, co było do przewidzenia, postanowiłem oszczędzisz wszystkich mieszkańców, tak długo jak będą mi posłuszni. Jak na razie nie miałem problemów w tym, by ktoś mi się sprzeciwiał. Jednak twoja droga blondynka, cóż powiedzmy, że jej już nie byłem w stanie pomóc
- O czym ty chrzanisz do cholery?!
- Ta dziewczyna otworzyła portal do przeszłości nie posiadając wszystkich kluczy. Znała cenę za użycie tego zaklęcia, a pomimo tego wykonała je. Wiedziała co ją czeka. Przykro mi braciszku, ale nawet ja nie byłem w stanie jej uratować. A gdybym mógł to zrobiłbym to wierz mi, muszę przyznać, że była naprawdę odważna, nie dziwi mnie fakt, że to właśnie nią obdarzyłeś jakimiś szczególnymi uczuciami, ale nie martw się moja magia jest niepowstrzymana. Już raz byłeś świadkiem tego co jestem w stanie teraz robić.Mogę sprawić, że znów ujrzysz swoją ukochaną, gdy tylko o to poprosisz.
- Naprawdę myślisz, że zadowolę się jakąś iluzją?
- Nie masz innego wyboru. Spójrz na to z jasnej strony. Jeśli będziesz grzeczny owa iluzja będzie zachowywać się i robić dokładnie to czego pragniesz. Nawet odwzajemni twoje uczucia czego nie mógłbyś być taki pewny w rzeczywistości.
- Zamknij się! Nic nie wiesz! Właśnie, że mi to powiedziała!- nie wytrzymał i wydarł się na czarnego maga
- Jesteś tego pewny? Skąd wiesz czy to już nie była iluzja wytworzona przeze mnie?
- Po prostu to wiem! To była prawdziwa Lucy! Moja Lucy- dodał już nieco ciszej
- Ej no nie załamuj się.Jesteś młody, jestem pewien, że jeszcze sobie kogoś znajdziesz. Chociażby tą Lisannę czy jak jej tam było. Kiedyś to ona była twoją przyjaciółką, Heartfilia była jedynie zastępnikiem, który zajął jej miejsce. Dobra ja się zbieram, nie masz pojęcia jak dużo mam do roboty od kiedy zostałem panem tego miejsca. Nie sądziłem, że to będzie takie kłopotliwe, może gdybym wiedział to postąpiłbym inaczej, na razie braciszku
- Stój! Zaczekaj!- krzyczał chłopak, ale już było za późno. Jednak dosłownie z nieba na głowę spadła mu jakaś niebieska puchata kulka, której z początku nie rozpoznał
- Natsu- zakwilił owy kształt, a różowowłosy rozpoznał go w mgnieniu oka
- Happy!- przytulił go do siebie mocno- Happy tak się cieszę, że nic ci nie jest
- Natsu...Natsu gdzie ty byłeś, martwiłem się
- Już dobrze przyjacielu..już jestem
Trwali w takim uścisku przez dłuższą chwilę, kiedy w końcu odkleili się od siebie kotek wytarł łapką zapłakane oczy i spojrzał w górę na przyjaciela
- Natsu gdzie jest Lucy? Chłopak nie odpowiadał przez chwile, kiedy się odezwał jego głos był cienki i cichy, zupełnie do niego niepodobny, zdradzał go
- Lucy...Lucy odeszła
- Co?! Jak to odeszła? Nie ma jej w gildii? Pewnie siedzi w swoim mieszkaniu, a po za tym nawet jeśli teraz nie ma jej w fairytail to na pewno za niedługo przyjdzie, chodź poszukajmy jej- zaproponował i wzniósł się w powietrze. Chłopak jednak nawet nie drgnął. Głowę miał spuszczoną, tak, że włosy zasłaniały mu pół twarzy
- Ona nie wróci do gildii
- Jak to? Lucy odeszła z Fairytail? Nie wierzę, coś musiało się stać. Natsu szybko musimy ją namówić do powrotu. Jeśli mówisz, że nie ma jej u siebie to może pojechała do siebie do domu. Jestem pewny, że jak po nią pojedziemy to ją przekonamy, dalej Natsu- zaczął go ciągnąć za rękę- Salamander podniósł wzrok na exceeda, a ten patrząc na niego od razu zrozumiał dziwne zachowanie towarzysza
- Natsu- wyszeptał cichutko i podleciał bliżej- Natsu co się stało?- zaczął go potrącać- Hej dlaczego nic nie mówisz?- w oczach kotka łzy zawitały ponownie- Natsu...powiedz coś- zachlipał-gdzie...gdzie jest Lucy?
- Happy Lucy już nie wróci
- Ale to znaczy, że...nie.. to.... niemożliwe...Lucy...ona nie mogła....nie mogła odejść...to niemożliwe..nie wierzę w to
- Happy- wyszeptał chłopak i po raz kolejny przytulił przyjaciela, tym razem jednak sam już dłużej nie potrafiąc powstrzymać łez, dał upust swoim emocjom. Ta nowina dotarła do niego z pełną mocą. Lucy nie żyje. Już nigdy więcej jej nie zobaczy. Jej uśmiechu, roześmianych oczu, złocistych włosów. Już nigdy nie usłyszy jej śmiechu, ani tego jak na niego krzyczy, gdy znajduje go u siebie w mieszkaniu. Nie będzie mógł robić jej psikusów, nie pójdzie z nią na misje, nie będzie rozmawiał z nią i żartował siedząc w gildii i już nigdy...nigdy nie wyzna jej tego jak ważna dla niego była. Tego jak bardzo ją kocha i jak bardzo za nią tęskni. Nie odważy się poprosić jej o rękę, nie wezmą ślubu, nie założą rodziny, a w przyszłości kiedy będzie starszy nie będzie słyszał odgłosu roześmianych dzieci w ich wspólnym domu, nie będzie się budził przy niej każdego dnia, nie będzie się nią opiekował kiedy zachoruje, bo jej już nie ma. Poczuł tak straszną rozdzierającą pustkę, która była nie do zniesienia. Najchętniej poszedłby do jej domu, położył na jej łóżku wdychając jej piękny zapach, zasnął i już nigdy się nie obudził.
Weszli go gildii we dwóch. Widocznie zaklęcie Zerefa już przestało działać, gdyż wszystkie oczy zwróciły się w ich kierunku, gdy tylko przekroczyli próg budynku. Podeszli do nich od razu rozumiejąc, że stało się coś złego. Nie ciężko było to wywnioskować po ich zachowaniu. Chyba po raz pierwszy w całym jego życiu nie przywitał się głośno ze wszystkimi wchodząc do środka jak to miał w zwyczaju. Grupka przyjaciół otoczyła ich ciasnym kołem, lecz najbliżej znajdowali się najbliżsi kompani z ich drużyny: Grey, Ezra, Wendy i Charla. Grey patrząc na nich wypalił
- Co macie takie miny? Ktoś umarł? Na co Erza od razu spiorunowała go wzrokiem
- No co? Tylko żartowałem- usprawiedliwiał się
- Nie widzisz w jakim są stanie? Musiało się stać coś poważnego- Scarlet zaraz przejęła „dowodzenie", poprowadziła przybyszy do najbliższego stolika, usiadła na przeciwko nich i cicho zapytała
- Natsu, Happy co się stało? Po dłuższej chwili chłopak wyszeptał tylko jedno słowo
- Lucy...
- A no właśnie a pro po to gdzie ona jest?- wtrącił się Fullbuster- od zakoncznia wojny nie widziałem jej ani razu, byłem pewny, że jest z wami. Dragneel nadal siedział cicho, za to Happy z płaczem wykrzyczał na całą gildie
- Lucy nie żyje!- po czym rozpłakał się na dobre
- Niemożliwe- powiedziała Erza- jesteście pewni tego, że Zeref jej gdzieś nie przetrzymuje?
- To kłamstwo- odezwał się Grey- nie wierzę w to
- Lucy-sama jak to możliwe?- rozpłakała się Wendy. Nawet Charla podeszła do Happiego i położyła mu łapkę na ramieniu w uspokajającym geście
- Kocie...- Happy natomiast rzucił się w jej ramiona. Nie odepchneła go, jak to miała w zwyczaju. W końcu to była wyjątkowa sytuacja. Sama też była smutna. Ta dziewczyna może i nie była jej najlepszą przyjaciółką, nie były ze sobą jakoś szczególnie blisko, ale lubiła ją i będzie jej brakować towarzystwa Heartfilii. Tym bardziej, że po za nią samą była jedyną rozsądną osobą w całej tej bandzie.
- Szlag by to!- brunet uderzył pięścią o pobliski stół tak mocno, że aż zostwił w nim dziórę, nie wspominając już o tym, że jego ręka była cała we krwi
- Grey-sama- podleciała Juvia- Grey-sama proszę przestać. Lucy-sama by tego nie chciała. Może i była rywalką w miłości Juvii, ale Juvia też będzie za nią tęsknić
- Cholera!- tym razem to była Erza- mogłam coś zrobić, powinnam była jej pomóc. Jak mogłam zostawić ją samą! Natsu co tak naprawdę się stało?- spytała już znacznie ciszej. Salamander zaczął opowiadać. Głos mu się łamał, ale trzymał się całkiem nieźle zważając na sytuacje. Uznał, że Lucy zasłużyła na to by opowiedzieć reszcie o jej heroicznym poświęceniu z pełną powagą i bez ciągłego przerywania przez pociąganie nosem
- Kiedy walczyłem z Zerefem zamieniłem się w demona, nie wiem czemu właśnie teraz się to ujawniło, ale jestem END- po tych słowach spojrzał po twarzach towarzyszy, dostrzegł w nich niedowierzanie, szok, zmieszanie,ale nie strach. W żadnym z nich nie było tego przerażenia, którego tak się obawiał. Co przypomniało mu o dziewczynie,która także się go nie bała, pomimo tego, że widziała go w tej formie na własne oczy, jedyne co widział w jej oczach to akceptacja, całkowita i bezwarunkowa oraz miłość. To właśnie tej akceptacjii zabrakło w spojrzeniach otaczających go teraz ludzi, ale wiedział, że nie mógł oczekiwać tego od nich tak od razu. Podjął więc kontynuacje.
- Jednak nawet w takiej formie Zeref był zbyt silny. Byłem na straconej pozycji, tym bardziej, że zupełnie sraciłem świadomość na jakiś czas, przez co zraniłem Lucy- przed nimi nie miał zamiaru ukrywać swoich czynów, jeśli będą go przez to uważali za potwora niech i tak będzie, w końcu nim był. Jeśli zacznie ich przerażać to tym lepiej, gdyż nie był w towarzystkim nastroju. Chciał jedynie dokończyć historię w formie ostatniego hołdu dla ukochanej i zniknąć stąd jak najszybciej
- Kiedy straciłem przytomność ona mnie osłaniała. Utworzyła jakąś tarczę pod którą nas umieściła, jednak osłona ta zniknęła w momencie w którym jej moc magiczna się wyczerpała. Zeref usiłował ją zabić. Wykonywał właśnie ostateczny atak, ale w porę się ocknąłem i ją zasłoniłem, przez co ostrze przeszło przeze mnie na wylot. To wszystko działo się tak szybko, nie miałem czasu na wymyślenie lepszej linii obrony niż tylko ją osłonić. Rana była śmiertelna i kiedy Lucy zdała sobie z tego sprawę wykonała jakieś zaklęcie przez co otworzyła portal do przeszłości. Postanowiła wysłać mnie 400 lat wstecz, bym pokonał Zerefa. Twierdziła, że wtedy nie doszłoby w ogóle do wojny, tyle istnień moglibyśmy ocalić. Cały czas powtarzała, że jestem naszą jedyną nadzieją. Aby go wykonać normalnie mag gwiezdnych duchów musi posiadać 12 zodiakalnych kluczy, ona zaś miała ich 11, więc aby otworzyć przejście musiała poświęcić własne życie. Powiedziała mi o tym, próbowałem jej to wypersfadować,ale praktycznie przepchnęła mnie przez portal, a ja byłem w takim stanie, że nie mogłem jej się przeciwstawić nawet gdybym próbował. A po za tym obiecała poprosić króla gwiezdnych duchów o pomoc. Nie chciałem uwierzyć w to, że wtedy widziałem ją po raz ostatni. Kazałem jej obiecać mi, że będzie na mnie czekać...nie sądziłem- tu głos znów mu się załamał- powinienem wiedzieć, że kłamała

Pogrzeb odbył się kilka dni później. Była to przepiękna uroczystość na której pokazali się także członkowie innych gildii w tym Crime Sorciere także dopisali obecnością. Kiedy Jellal dowiedział się o tym co się stało, wiedział aż za dobrze jak ta sytuacja wpłynęła na Erzę, więc nie chciał zostawiać jej samej.Natsu podczas całej ceremoni jednak nie uronił ani jednej łzy. Cały czas gapił się w nagrobek i zdjęcie ukochanej umieszczone na nim. Nie potrafił wygłosić mowy pożegnalnej, więc zastąpiła go Mira. Trudno mówić o pozytywnych stronach tego, że ktoś umarł, ale prawdą jest, że członkowie fairytail zbliżyli się do siebie. Tak jakby zrozumieli jak krótkie może okazać się życie. Grey zaakceptował uczucia Juvii, Gajeel po raz kolejny wyznał miłość Levy, tym razem bardziej w swoim stylu, czyli poprzez piosenkę, którą z tej okazji skomponował dla ukochanej. Elfman i Evagreen także przyznali się do tego co ich łączy. Można by tak wymieniać w nieskończoność jednak utrata cennej przyjaciółki sprawiła, że wszyscy się zmienili, wydorośleli. Nie można rzecz jasna zapominać o Natsu, on także zmienił się nie do poznania, ale w inny sposób niż pozostali. Stał się wyobcowany, cichy, mało towarzyski. Podczas gdy życie miłosne innych rozkwitało, jego świat legł w gruzach. Wciąż łudził się, że to wszystko da się cofnąć. Że musi istnieć sposób by ją odzyskać. Zaczął interesować się czarną magią, przeczytał masę ksiąg na ten temat, a nawet zniżył się do tego by poprosić Zerefa o pomoc. Lecz nawet on był bezsilny.   

Co może rywalizować z Lucy, która nie pamięta Natsu? Kiedy chłopak sądził, że już przeżył swój największy koszmar dopiero teraz dowiedział się w jak wielkim był błędzie. Lucy nie żyje, a do niego ta straszna wiadomość dotarła jak grom z jasnego nieba. Jeśli chcecie przekonać się jak Salamander poradzi sobie po stracie ukochanej zapraszam do kontynuacji, która pojawi się wkrótce ^^ 

Ochronię Cię za wszelką cenę (NaLu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz