Zanim otworzył oczy poczuł smród dymu, ognia i krwi. Z trudem zarejestrował, że leży na czymś twardym, zimnym i lepkim, prawdopodobnie ziemi. Nie wiedział co się dzieje, ale czuł się zupełnie inaczej niż jeszcze chwile temu. Rozdzierający ból w piersi niedający się zignorować nakazał mu otworzyć oczy. Przez chwile nic nie rozumiał. Ból jednak był miłą odmianą po miesiącach nie odczuwania niczego, więc przywitał go niemal z radością. Z trudem podniósł się na łokciach i rozejrzał. Z oddali słyszał odgłosy toczącej się walki- o co chodzi? Znów jestem na polu bitwy? Obrócił głowę w lewą stronę, a jego serce wykonało salto. Nie cały metr od niego leżało bezładnie ciało blond włosej dziewczyny, którą rozpoznałby wszędzie. Zignorował cierpienie i zerwał się momentalnie. Podszedł do niej i nie wierząc własnym oczom dotknął jej twarzy opuszkami palców. Wydała cichy jęk po czym zatrzepotała długimi rzęsami i otworzyła oczy. Wyglądała na wyczerpaną, ale ŻYWĄ.Spojrzała na niego półprzytomnie i wyszeptała
- Natsu wróciłeś do normalności- zaczęła się podnosić. On jednak nie wytrzymał i porwał ją w objęcia. Wciąż nie dowierzając własnym zmysłom musiał się upewnić, że ona naprawdę tu jest, że jest prawdziwą Lucy, a nie iluzją. Przytulił ją tak mocno, że chyba miała problemy z oddychaniem, ale miał taką nagłą potrzebę by mieć ją jak najbliżej siebie to tylko możliwe. Już nigdy nie chciał wypuścić jej z objęć. Przytknął głowę do jej włosów i zaciągnął się tak znanym mu zapachem. Nie protestowała, nie próbowała mu się wyrwać, także go objęła i mocno przylgnęła do jego ciała. Czuł jej ciepło. Ciepło którego tak potrzebował, niczym tlenu by oddychać. Tak kojące jego zszargane nerwy. Nie miał pojęcia jak długo trwali w tym uścisku, bo nieważne ile by trwał jemu nigdy nie będzie dość. Nie po tym przez co przeszedł. Zaczął się delikatnie z nią kołysać, a łzy ściekały mu po policzkach. Chlipał cichutko i trząsł się cały
- Ty żyjesz..żyjesz- powtarzał w kółko jak mantrę
- Natsu- wyszeptała dziewczyna- nic ci nie jest, tak się cieszę. To ona pierwsza przerwała ich nagłą scenę czułości,chodź niechętnie. Odsunęła się od niego na długość łokcia i spojrzała mu w oczy
- Natsu co się stało?- w jej oczach dojrzał niepokój
- To moja kwestia. Jak to możliwe, że znów tu jestem? Zaklęcie się udało? Wąsacz ci pomógł, tak? Dlatego nadal tu jesteś?
- O czym ty mówisz?- zapytała zdezorientowana i przyłożyła dłoń do jego głowy- musiałeś się naprawdę mocno uderzyć w głowę, bo zaczynasz bredzić- przez jakiś czas nie zabierała ręki, a kiedy to zrobiła delikatnie prześliznęła palcami po jego włosach
- Ja bredzę? Lucy przecież ty...ty byłaś...
Widząc jaki jest roztrzęsiony i zagubiony wzięła jego twarz w obie dłonie i ponownie spojrzała mu w oczy. Była szczęśliwa mogąc znów ujrzeć tak dobrze jej znane jego czarne niczym noc oczy. Pogładziła go kciukiem po policzku ścierając łzy i uspokajającym tonem spytała
- Natsu powiedz mi proszę ostatnią rzecz jaką pamiętasz
- Ostatnią rzecz?- przytaknęła
- Ostatnią rzeczą jaką pamiętam to jak czytałem twój pamiętnik w twoim pokoju
- Cooo? To jest ostatnia rzecz, którą pamiętasz? Kiedy w ogóle go czytałeś? Nie wierz, że nie robi się takich rzeczy? To są prywatne zapiski!- przybrała kolor zachodzącego słońca i wyglądała za zawstydzoną. Przyglądał jej się przez moment i zaczął powoli składać wszystko w całość- Chwila, czytałem jej pamiętnik, ale po tym jak no jak umarła, a ona żyje i ma się dobrze, więc co tu jest grane? Po za tym dlaczego się tak peszy kiedy dowiedziała się, że czytałem jej pamiętnik? Ok, wiem, że napisała w nim, że mnie kocha, ale co za różnica? W końcu sama także mi to już wyznała. Czy nie? Chwila moment czyżby nigdy tego nie zrobiła?
- Lucy- spojrzał na nią z powagą- opowiedz mi co się stało. Jaką rzecz ty pamiętasz ostatnią? -Jego nastawienie momenalnie się zmieniło, więc ona także postanowiła odłożyć na potem ochrzan za dotykanie jej rzeczy.
-Hm...zanim straciłam przytomność udało mi się wytworzyć tarczę wodną, która nas osłaniała. To było zaraz po tym jak Zeref przebił księgę END twierdząc, że jest ona czymś w rodzaju twojego serca, okazało się, że nie kłamał, bo gdy ją przeciął ty zacząłeś zwijać się z bólu i zostałeś ranny, więc zabrałam mu ją i schowałam pod barierą. Przez tę ranę- wskazała ręką jego serce- straciłeś przytomność, ale pamiętam jak Zeref powiedział coś w stylu, że będziesz śnił swój największy koszmar zanim sama odpłynęłam.
- Śnić największy koszmar- powtórzył po niej
- Yhm..tak powiedział, ale nie wiem co miał przez to na myśli
- Za to ja wiem aż za dobrze- wyznał- wygląda na to,że tak naprawdę straciłem przytomność, ale mi przez ten cały czas się wydawało,że to co się tam działo, w tym moim koszmarze działo się naprawdę
- Co takiego ci się śniło?- zapytała spokojnie
- Najgorsze miejsce jakie tylko jestem w stanie sobie wyobrazić
- Jakie miejsce?- dopytywała- gdzie on cie wysłał? Spojrzał na nią z powagą, którą rzadko kiedy u niego widziała i odpowiedział
- Byłem w świecie w którym nie było ciebie- z jej twarzy mógł wyczytać, że zrozumiała to co jej właśnie powiedział. Zrozumiała, że najgorszy scenariusz dla niego to jej śmierć. Że dla niego nie istnieje nic gorszego.
- Natsu- zatrzymała się na chwile, ale po chwili kontynuowała, musiała wiedzieć- dlaczego mnie tam nie było? W sensie co się ze mną stało? Ja...jak umarłam?
- To nie ma teraz żadnego znaczenia. Liczy się jedynie to, że żyjesz- wziął jej twarz w swoje dłonie i przybliżył się do niej nieco
- Kocham cie Lucy, od zawsze. Dotąd nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego jak ważna dla mnie jesteś. Byłem idiotą, który nie dostrzegał tego kogo ma przy sobie. A w tym koszmarze myślałem, że cie straciłem...na zawsze. Że już nigdy cie nie zobaczę, nie usłyszę twojego głosu, ani śmiechu. Nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłem ani co się ze mną działo, kiedy nie było ciebie. Stałem się wrakiem człowieka. Odszedłem z fairytail, odizolowałem się od przyjaciół, nawet Happiego. Nie mogłem, nie potrafiłem żyć w świecie w którym nie było ciebie i nie chce nigdy więcej tego przeżywać. Dlatego ochronię cie za wszelką cenę, nikomu nie pozwolę mi cie odebrać...nikomu. A niech tylko ktoś spróbuje to go...
- Natsu- przywołała go do porządku. Jej oczy lśniły od niewypowiedzianych emocji. Nie dziwiło go to.To wyznanie z przed chwili. Wypalił to nie zastanawiając sie nawet nad tym co ona czuje. W jego śnie wyznała mu miłość, ale tak naprawdę w rzeczywistości nigdy tego nie zrobiła. Co jeśli się wygłupił? Jeśli ona nie czuje tego co on? Jeśli jest dla niej tylko przyjacielem? Zaczął się obawiać jej reacji i przedłużająca się cisza jeszcze to potęgowała. Ale po tym wszystkim on nie mógł już dłużej w sobie tego dusić. Musiał jej powiedzieć. Nawet do głowy mu nie przyszło, że może zostać odrzucony.Teraz jednak kiedy brał tę ewentualność pod uwagę zaczął w głowie układać scenariusze tego co od teraz się stanie.Bo jeśli ona go nie kocha? Albo może inaczej, co jeśli kocha go owszem,ale jedynie tak jak się kocha przyjaciela? W takim wypadku co będzie od teraz? Będą udawać, że nic się nie stało i nadal przyjaźnić? Ta opcja mogłaby wypalić owszem, ale jedynie do momentu w którym ona się nie zakocha w kimś innym. W życiu nie zniesie jej widoku u boku innego faceta. Lucy z jego snu kogoś miała i wciąż pamiętał to palące uczucie w jego sercu tak rzeczywiście jak by to wydarzyło się naprawdę. Wtedy jednak tamta Lucy go nie pamiętała, więc nie mógł nic zrobić, ale teraz? Gdyby Lucy zakochała się w jakimś innym facecie to on by o nią walczył. Bez znaczenia kim byłby ten frajer. Musiałby się zmierzyć z nim. A jeśliby przegrał, co z pewnością by się stało, miałby idealną wymówkę dlaczego owy facet się dla niej nie nadaje. To proste powiedziałby, że nie odda jej w ręce kogoś kto nie jest nawet w stanie jej ochronić. A gdyby jej facet okazał się silny to wymyśliłby inną wymówkę by się go pozbyć, a sam zawsze by przy niej trwał tak jak to było do tej pory i sprawiłby, że w końcu zakochałaby się w nim. Hm...tak to dobry plan. Po niedawnych doświadczeniach wiedział, a nawet był boleśnie pewny tego, że nie byłby w stanie ułożyć sobie życia z żadną inną kobietą. Przez sekundę nawet przeszło mu przez myśl, że gdyby Zeref pozabijał ich wszystkich to nie byłoby takie złe.
- Ja też cie kocham- wyszeptała, a scenariusze, które jeszcze przed chwilą układał przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Czuł jakby milowy kamień spadł mu z serca. Nie wierzył we własne szczęście. Jego ukochana nie dość, że żyje to jeszcze go kocha.
- Naprawdę?- wyrwało mu się
- Oczywiście, że tak- odpowiedziała uśmiechając się promiennie- nie mam pojęcia kiedy to się zaczęło. W końcu od samego początku byłeś dla mnie kimś ważnym- pogładziła go po włosach po czym zjechała dłonią do jego karku i tak już ją zostawiła- i nawet kiedy jeszcze myślałam o tobie jak o przyjacielu to nie potrafiłam wyobrazić sobie swojego życia bez ciebie, lecz z czasem ta przyjaźć, ta łącząca nas więź zanim sie spostrzegłam przerodziła się w coś zupełnie innego. Stałeś się nieodłącznym elementem moich myśli i wtedy już wiedziałam, że na dobre zamieszkałeś w moim sercu. Jesteś moją pierwszą myślą rano, gdy otwieram oczy i ostatnią, gdy zasypiam. Nie jeden raz wściekałam się na ciebie za to,że pakowałeś mi się do łóżka tylko dlatego, że zdawałam sobie sprawę z tego, że mogę wypowiadać twoje imię przez sen, a nie chciałam byś to usłyszał.
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? Do tej pory nigdy nie powiedziałeś mi o swoich uczuciach, a ja nawet nie wiedziałam o ich istnieniu. Wydawałeś się nie być w ogóle zainteresowany płcią przeciwną
- To prawda, że nie oglądałem się za innymi dziewczynami, ale to tylko dlatego, że miałem już swoją wybrankę serca przez co wszystkie inne nie miały znaczenia
- Ale ja wtedy tego nie wiedziałam. A bałam się tego, że jeśli nie czujesz do mnie tego samego, a ja powiem ci o swoich uczuciach to będzie oznaczać koniec dla naszej przyjaźni, a tego bym nie zniosła.
- Ale teraz już wiesz co czuje?- droczył się z nią przybliżając twarz do jej
- Tak, teraz już wiem- odpowiedziała uśmiechając się. Powoli złączyli usta w akcie miłości. Pocałunek jednak bardzo szybko przerodził się w namiętny i głęboki. Żadne z nich nie poświęcało wiele uwagi na to jak taki pocałunek w ogóle wygląda, ale w najśmielszych snach nawet nie marzyli o takim uczuciu, które temu towarzyszy. Oboje byli tak spragnieni swojej bliskości. Zachowywali się tak jakby przez miesiąc byli na pustyni a druga osoba była wiadrem zimnej, orzeźwiającej wody. Potrzebowali siebie. Zapomnieli zupełnie o wszystkim innym, nawet o tym, że wciąż znajdowali się w środku bitwy, jak by na to nie patrzeć. Teraz to odeszło na dalszy plan, liczyli się tylko oni. On przytrzymywał jej głowę dla zachowania lepszej równowagi i wplótł palce w jej cudownie pachnące włosy, ona natomiast przejechała palcami po jego jedwabistych włosach, gdzieś w dalekich zakamarkach umysłu myśląc o tym, że nigdy nie pomyślałaby,że są tak delikatne w dotyku. Przylgnęli do siebie niczym jedna osoba. Sami nie wiedzieli jakim sposobem udało im się zarejestrować jakiś irytujący dźwięk wdzierający się do ich prywatnego świata. Wkrótce jednak okazało się, że to Happy latał w tę o spowrotem nad ich głowami wołając głośno
- Natsu! Lucy! To jest wojna!
- Mnie też cieszy to, że żyjecie i nic wam nie jest, ale ludzie za chwile możemy wszyscy zginąć!- to był głos Greya. Para niechętnie się od siebie odsunęła i spojrzała po twarzach swoich przyjaciół, którzy stali w okół nich. Nie mieli pojęcia jak długo to trwało. Musieli jednak przyznać rację pozostałym. Później będzie czas i miejsce na czułości, teraz mają wroga do pokonania. Zebrali się w sobie i dołączyli do pozostałych.Nareszcie razem !!! :D Tylko co teraz? Czy uda im się pokonać wrogów i zawalczyć o wspólną przyszłość?
Przed nami już ostatni rozdział. O ile w ogóle można rozdziałem to nazwać, bo strasznie krótkie wyszło ;p
![](https://img.wattpad.com/cover/107434244-288-k269347.jpg)
CZYTASZ
Ochronię Cię za wszelką cenę (NaLu)
FanfictionPodczas, gdy wszyscy członkowie gildii walczą z członkami miasta Alvarez, w tym Lamia Scale, Blue Pegasus, Sabretooth, Crime Sorciere, Fairy Tail i inni. Natsu toczy zaciętą walkę z Zerefem podczas, której poznaje tajemnicę, która zmieni jego życie...