Interesująca Opowieść

1.1K 98 5
                                    

- Hej, wstawaj! - usłyszałam głos Prissy.

- Już wstaje - odpowiedziałam ospale i powoli podniosłam się z łóżka.

Spojrzałam na mój kalendarz. Dziś był pierwszy dzień nauki w nowym roku. Szybko weszłam do łazienki, umyłam się, a następnie ubrałam i poszłam do Wielkiej Sali. Sklepienie Sali było udekorowane białymi chmurami z których delikatnie prószył śnieg. Usiadłam z bliźniaczkami oraz Luisą do stołu Ravenclaw i wyciągnęłam z plecaka rozkład zajęć. Pierwsza była obrona przed czarną magią z Gryfonami, potem zielarstwo z Puchonami, następnie zaklęcia ze Ślizgonami a na sam koniec, eliksiry. Szybko zjadłam śniadanie, pożegnałam się z Lorą i Luisą, a następnie udałam się pod salę obrony przed czarną magią. Parę chwil po przybyciu pod klasę, drzwi otworzyła profesor Merrythought. Była to przysadzista, niska kobieta o siwiejących, szatynowych włosach i zielonych oczach. Zaprosiła całą klasę do sali i napisała na tablicy temat dzisiejszej lekcji. Minęła ona bardzo sprawnie. Gryfoni czasami puszczali po klasie papierowe samoloty, gdy pani profesor nie mogła tego zauważyć. Na zielarstwie zdobyłam dwadzieścia punktów dla domu za poprawną odpowiedź i propozycję, od profesora Herberta, wejścia do szkolnego chórku. Odmówiłam, tłumacząc się, że mam dużo nauki na głowie, co było bujdą, ponieważ miałam wiadomości z książek w małym paluszku. Powiedziałam również, że nie mam odpowiedniego głosu, ale profesor chyba mi uwierzył. Następna była przerwa obiadowa, a po niej zaklęcia. Profesor zaklęć, Turnus Pood, był moim ulubionym nauczycielem. Był bardzo miły, zawsze pomagał słabszym i, oczywiście, był opiekunem
Ravenclaw. Lekcja zaczęła się tak jak zwykle; profesor nauczył nas nowego zaklęcia. Tym razem było to Diffindo. Uczyłam się tego zaklęcia już wcześniej, więc od razu przecięłam kawałek wyznaczonej mi tkaniny, przy okazji zgarniając dziesięć punktów dla domu, a także Wybitny. To samo zrobił Tom. W wolnym czasie pomagałam uczniom, którzy słabo rodzili sobie z zaklęciami. Pod koniec lekcji już każdy umiał sam przeciąć tkaninę. Końcowa lekcja, czyli eliksiry, była jedną z tych lekcji, którą bardzo lubiłam, ale profesor Slughorn bez przerwy mówił klasie o moich umiejętnościach lub szerokim zakresie wiedzy. Było to bardzo miłe na początku nauki, ale teraz było to bardzo monotonne. Bardzo chciałam, żeby ta lekcja się już skończyła i ku mojej uciesze, zadzwonił dzwonek. Jako pierwsza wyszłam z klasy i zaraz udałam się do biblioteki. Profesor Binns zadał nam do napisania trzy stopy pergaminu na temat dzisiejszej lekcji, która była do oddania za trzy dni. Praca miała zawierać w większości notatki z lekcji, ale lepiej za dużo niż za mało. Chciałam dostać jak najlepszą ocenę. Poszłam korytarzem, aż do dużych, drewnianych drzwi prowadzących do biblioteki, które otworzyłam. Odpowiedziała mi pani bibliotekarka:

- Dzień dobry, złotko.

- Dzień dobry, proszę pani.

- Co chciałabyś wypożyczyć?

- Dziękuję, ale sama znajdę - odpowiedziałam i poszłam szukać książki o historii magii.

Biblioteka była prawie pusta. Jedynymi osobami, które zauważyłam, były jakieś dziewczyny z szóstego roku oraz dwaj chłopcy z Hufflepuff'u. Kiedy doszłam do regału z książkami o historii magii, zobaczyłam osobę, którą spotkać spodziewałam się najmniej.

- Tom? - powiedziałam.

- Witaj. Mercy - rzucił oschle Tom, nawet na mnie nie spoglądając.

- Co ty tu robisz? Myślałam, że jesteś albo w dormitorium albo w Wielkiej Sali.

- No to źle myślałaś. Czemu tu przyszłaś?

- Chciałam się trochę poduczyć historii magii - powiedziałam i podeszłam bliżej chłopaka.

Zobaczyłam, że czyta opasłą Historię Hogwartu. Czytałam ją przed świętami.

- Wiesz, że Slytherin mówił w języku węży. Ja też tak potrafię - powiedział nagle Riddle.

- Mówiłeś mi już o twojej umiejętności. Wyczytałeś tam jeszcze coś ciekawego?

- Jasne! - odpowiedział chłopak z ożywieniem. - Jak chcesz, mogę ci opowiedzieć.

Zgodziłam się. Musiałam przyznać, że Tom ma smykałkę do opowiadania. Rozwodził się nad założycielami Hogwartu i ich relikwiami, o fakcie, że w Hogwarcie nie można się aportować ani deportować oraz o wielu różnych rzeczach. Na koniec chłopak, powiedział mi legendę o Komnacie Tajemnic. Nagle, przypominało mi się, że właściwie nie przyszłam do biblioteki porozmawiać, tylko napisać wypracowanie.

- Wiesz co, Tom? Chyba powinniśmy już iść. Niedługo zrobi się ciemno, a tak naprawdę przyszłam się tu trochę pouczyć.

- Masz rację. Lepiej, żebyśmy się stąd zbierali.

Wzięłam potrzebne książki do napisania eseju, pożegnałam się z Riddlem i poszłam w kierunku swojego dormitorium.

Sinful Soul | Tom Riddle Fanfiction •ZAWIESZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz