Rozdział 13

131 4 1
                                    

***
14 lutego
31 tydzień
Prawie koniec 7 miesiąca

***

Dzień jak codzień. Lecz jednak inny, wyjątkowy - Walentynki.

Po co wogóle są walentynki?
Przecież miłość można okazywać sobie codziennie, a nie tylko w specjalne dni.

Było dziś dość zimno. Mam nadzieję, że zima się tak szybko nie skończy, ponieważ jak nigdy w tym roku spadł spory śnieg.

A dlaczego to dobrze?
Ponieważ gdy byłam mała bardzo kochałam zimę i nadal jest to moja ulubiona pora roku.
Mogłam lepić bałwany, jeździć na łyżwach, nartach czy bawić się w bitwę śnieżną.

A i tak w tym roku w zimę będę siedzieć w domu, wole się nie przeziębić. I jeszcze ta ciąża.

Dobra wracając do dnia dzisiejszego. Było zimno, więc ubrałam się w ciepły i do tego mój ulubiony sweterek.

Mama zawiozła mnie do szkoły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mama zawiozła mnie do szkoły. Jak zwykle.
Gdy weszłam do szkoły, zobaczyłam dzieciaki poubierane na czerwono.
No tak kolor czerwony to przecież kolor miłości.
Nosili oni ozdoby z choinki, którą postanowili już rozebrać.
Sztuczna, lecz piękna, duża choinka stojąca na środku korytarza.

Prawie już kończyli. Przystanełam chwilę i spojrzałam na choinkę.

- Mamusiaaa - nagle jakieś dziecko krzyknęło, po głosie rozpoznałam, że to chłopiec. Szybko się odwróciłam, przerażona.

- Tak kochanie? - powiedziała kobieta do swojego synka.

Nawet nie wiecie jak mi serce mocniej zabiło. Nie wiem czemu, przecież moje dziecko jeszcze na świat nie przyszło. Co się ze mną dzieje!?

Weszłam po schodach w dół do szatni, gdzie zostawiłam ciepłą kurtkę i zimowe buty.

Udałam się w stronę stojącej tyłem blondynki. Połaskotałam ją po biodrach na co się szybko odwróciła.

- Boosz Laura. - uśmiechneła się dziewczyna. - Nie strasz mnie.

- Hah. - pokazałam język przyjaciółce.- Masz dla kogoś walentynke?

- Pff ja sie w takie rzeczy nie bawię. - skrzyżowała ręce na co ja uniosłam jedną brew.

- Na pewno? - dalej w to brnełam.

- Na 200%. - również uniosła brew. - Ale jeśli dostanę od kogoś to nią nie pogardze. - wyszczerzyła sie blondynka. A ja przewróciłam oczami.

Problem 😈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz