"Nie bierz jedzenia od nieznajomych...
Mówiła mama"
Idę korytarzem, dotykam dłonią pożółkniętych ścian, które powinny być białe. Już parę roczników nie widziało ich w pierwotnym stanie. Najdłuższa przerwa się rozpoczęła, a ja nie chce niczego jeść...
Słyszę TWÓJ śmiech wilku, jesteś może parę metrów za mną. Nie przyśpieszę kroku, moje roztargnienie zwróciłoby TWOJĄ uwagę, a ja chcę byś mnie zgubił w tłumie. Gdzie jest tłum nieznanych ludzi gdy jest potrzebny? Głowa lekko w dół, moje nie spięte długie włosy zasłaniają moją twarz. Wstrzymuje oddech, jeszcze parę metrów do stołówki i będę mogła usiąść gdzieś sama. Wiem, że TWOI przyjaciele kochany wilku nie wypuszczą cię podczas najdłuższej przerwy. Skręcam lekko w lewo, wiem że zwróciłeś na mnie uwagę...odejdź gdzieś daleko. Odetchnęłam z ulgą siadając przy pustym stoliku, nie jestem głodna... Wyciągam mój liliowy zeszyt, zaczynam znów pisać, kolejne strony "dziennika", nazywam ten przedmiot w ten sposób by ludzie nie pytali o jego bliższą zawartość, nie będę nikomu tłumaczyć się z tego co robię i w jaki sposób.
"Łup" podnoszę spojrzenie znad mojej pracy. Naprawdę nie nauczyłeś się gdzie jest twoje miejsce wilku?
-Cześć Kapturku- czy zwracasz się do mnie w ten idiotyczny sposób bo nie pamiętasz mojego imienia? Obdarowuje cię ciszą, nie lubisz jej wiem to. Zimne spojrzenie moich i tak od dawna martwych z emocji oczu.
-Co piszesz?- wielu chciało to wiedzieć PRZED tobą wilku, nie jesteś pierwszym i nie ostatnim, który nie usłyszy odpowiedzi.-Jabłko?- czyżbyś mi proponował coś do jedzenia? Nie słyszałeś moich myśli? Dlaczego jabłko od ciebie tak ładnie lśni swoim krwisto czerwonym kolorem?
-Nie- odpowiadam beznamiętnie, może lekko warkliwie.
-Mało jesz kapturku- bierze soczystego gryza mojego jabłka...nie mojego, przecież go nie przyjęłam. Nie biorę jedzenia od ludzi takich jak ty.
-Za dużo palisz- odpowiadam, krzywisz się lekko, a gdy potem się uśmiechasz rozumiem swój błąd. Zwróciłam na ciebie uwagę i przyznałam się do tego, duży błąd, którego nie powinno być. Spokojnie, nie powtórzy się to drogi raz wilku, już nie.
Wyrywasz mi zeszyt by zobaczyć moje zapiski. Zatrzymuje go na środku stołu, wstałam i miałam już dać ci w twarz otwartą dłonią...ręka zatrzymała się tuż przy twoim policzku. Spojrzałam wrogo w twoje zdziwione oczy. Masz bardzo ciemne oczy, wiedziałeś o tym? Unosisz ręce w obronnym geście z tym szyderczym uśmieszkiem. NIENAWIDZĘ CIĘ, NIENAWIDZĘ ZA WSZYSTKO CO ROBISZ! Zabieram zeszyt, wciskam go do środka torby, odwracam się...
-I już?-pytasz, co mam zrobić byś przestał. Uchodzę parę kroków i ponawiasz głośniej wypowiedzieć swoje jakże głupkowate pytanie. Porywam jabłko z stolika obok i z odległości 5 metrów trafiam cię nim.
-Nażryj się- cedzę cicho widząc jak twój policzek się zaczerwienił od uderzenia.
Naprawdę wilku, muszę ci przypominać gdzie jest twoje miejsce?
CZYTASZ
Wilk w owczej skórze
Teen FictionPowiedz 200 razy "stół z powyłamywanymi nogami". Nie wykonalne prawda? Chodź wiesz, wszystko da się zrobić. Wszystko. Da się skoczyć z samolotu i przeżyć, mieć tylko połamane kości. Więc niech tak zacznie się ten zeszyt. WSZYSTKO SIĘ DA ZR...