"Nawet jeżeli kiedyś coś komuś zepsujesz...mówił tato...przyznaj się do tego i przeproś"
Gdy wzorowa uczennica rzuca jabłkiem przez pół stołówki i trafia nim jednego z najlepszych zawodników koszykówki w liceum...Powiem tak. Siedzimy razem w odległości jednego pustego krzesła w poczekalniani szczycącej się nazwą "rzeźnia bajek" czekając, aż dyrektor nas do siebie wezwie.
Wpatruję się w ścianę, NIE widzę CIĘ wilku, NIE zwracam na CIEBIE uwagi...tak właśnie MASZ uważać. Opieram się odprężona (kłamstwo, jestem spięta nawet nie wiesz jak bardzo jestem zdenerwowana wilku, bynajmniej nie tobą) na krześle, wiem że wpatrujesz się we mnie tym swoim pustym spojrzeniem i beznamiętnym wyrazem ust. Usiadłeś tak jak zawsze, rozstawiwszy nogi oprałeś łokcie na kolanach, zgarbiłeś się, a JA przez ułamek sekundy zwróciłam uwagę na twój wygięty w łuk kręgosłup. Odwróciłam znuuudzony wzrok...fałsz, za dużo kłamię nawet w myślach...nie sądzisz wilku? Odwróciłeś głowę w stronę drzwi, chwilę przed tym jak przeszedł przez nie Dyrektor, władający rzeźnią bajek, szczycący się przydomkiem "Grimm". Wyćwiczony uśmieszek z rodzaju "jestem miła i niewinna" posłałam pulchnej posturze, tego łysiejącego, wąsatego mężczyzny.
Wstałeś PRZEDE mną, jak mogłam ci pozwolić na uczynienie pierwszego ruchu? Doprowadzasz mnie do szału wilku...Zrobiłeś 4 kroki do drzwi, pOliczyłAm JE. Chciałeś mnie w nich przepuścić, gdy tylko podniosłam na ciebie ten bezduszny wyraz twarzy wiedziałeś że masz iść pierwszy. Ostatni raz masz wiedzieć co robić w MOJEJ obecności wilku. Kolejne trzy kroki do krzeseł i jeden dodatkowy by móc stanąć przed przedmiotem i na nim zasiąść. Śmiesznie chodzisz jak na koszykarza wilku...
Grimm zasiadł wygodnie w swoim skórzanym fotelu, patrzyłam na wprost przez okno, myśląc o tym że muszę do ścieżki prowadzącej do domu dobiec szybciej niż TY inaczej mnie dogonisz i zaczniesz zadawać pytania, a TWOJA sama obecność będzie wprowadzała mnie w obłęd.
-Używasz za dużo mocnych słów Rose- myślałam, że ktoś powiedział to na głos, głos w MOjEj głowie wydał się taki...obróciłam głowę skupiając uwagę na mowie nauczyciela.
-Jesteście wzorowymi przykładami uczniów w naszej szkole, nie wolno WAM- nie ma żadnych "WAM" dyrektorze, nie ma i nigdy NIE będzie- rozpoczynać wojny na jedzenie!- nie brałam w niej udziału.
-To jej wina!- twój szyderczy uśmieszek oczekiwał bym odpowiedziała. Ale ja milczałam. Grimm się zdziwił, zamrugał parnaście razy swoimi piwnymi, jak bursztyny, oczami.
-Czy to prawda panno Wardway?- zapytał. Milczałam. Dyrektor odchrząknął, zdziwiony rodzajem mojej postawy, przeważnie siedząc na tym krześle walczyłam o własne prawo do wielu...rzeczy, teraz jednak milczałam, uznał to chyba za kapitulację, bo powiedział- To koniec na dziś, od jutra będzie pani siedziała przez tydzień, każdego popołudnia w kozie. Do widzenia- ruchem ręki oznajmił nam byśmy odeszli.
Gdy minęłam próg od razu przyśpieszyłam kroku, musiałam CIĘ zostawić w tyle. Prawie wyrównałeś ze mną krok, frustrujące. -Masz ładne długie włosy...-powiedziałeś.
Następnego dnia były już krótkie. Nie przeprosiłeś, nie miałeś w zwyczaju...
CZYTASZ
Wilk w owczej skórze
Novela JuvenilPowiedz 200 razy "stół z powyłamywanymi nogami". Nie wykonalne prawda? Chodź wiesz, wszystko da się zrobić. Wszystko. Da się skoczyć z samolotu i przeżyć, mieć tylko połamane kości. Więc niech tak zacznie się ten zeszyt. WSZYSTKO SIĘ DA ZR...