"Gdy gubisz się w lesie wszystkie drzewa wyglądają tak samo,
to kłamstwo, każde z nich jest inne,
TWÓJ MÓZG Z CIEBIE SZYDZI"
Idę korytarzem na spotkanie z MOIM POTWOREM. Minął tydzień od wity u dyrektora. Przez ten czas udawało mi się CIĘ unikać, więc nie wiem jak to zrobiłeś... ale się dowiem.
-TY!- popycham cię, robię to mimo obecności Twoich kolegów. Roznosi mnie wściekłość. Czerwony Kapturek dziś wszedł do lasu z nożem...
-Kapturku...!-odwracasz się w moją stronę. Przerywam Ci.
-NIE NAZYWAM SIĘ TAK!- zaciskam pięści, nigdy jeszcze nie wybuchłam w szkole...
-Już, dobrze uspokój się- patrzysz mi w oczy, a ja tylko mażę by je wydrapać. Pomyśleć, że kiedyś mogłam oddać prawą rękę by móc je opisać.-Chodź porozmawiajmy tam Rose.- masz śliczne oczy, koloru, którego wcześniej nie znałam. Pragnę znienawidzić to spojrzenie, pragnę nie zauważać twoich długich rzęs. Pałam do CIEBIE czystą nienawiścią, wilku. Odwracam się na pięcie, a moje włosy unoszą się do góry. Gdy były dłuższe, ruch głowy nie mógł sprawić czegoś takiego. Idę posłusznie w wskazane wcześniej przez ciebie miejsce, twoi koledzy nie usłyszą tego o czym będziemy rozmawiać. Mam nadzieję, że nigdy nie poznają powodu mojej złości. Zaplatam ręce pod biustem, opieram plecy o starą niebieską szafkę, z której odchodzi farba.
-O co ci chodzi?-otwierasz szerzej oczy pytając mnie, ale ściszasz głos. Mój umysł skanduje jedno słowo "Kłamca, kłamca, kłamca" Doskonale zdajesz sobie sprawę po co przyszłam.
-Wiem, że to masz. O-D-D-A-W-A-J-warknęłam. Nie myśl, nie używaj części ciała, której nie posiadasz. Patrząc na mnie wiedziałeś, że znałam niewygodną prawdę.
Na twojej twarzy pojawił się kaprys.-No i co zrobisz, R-o-s-e?- nachyliłeś się szczerząc kły. Szydziłeś ze mnie, a ja zostałam zmuszona do wysłuchiwania twojego OBRZYDLIWEGO głosu, bo potrzebowałam odzyskać jedną rzecz.
Rozprostowałam palce i z otwartej dłoni walnęłam CIĘ w twarz. TWOI koledzy zagwizdali rozbawieni, chyba MÓJ wilk nigdy nie dostał jeszcze od nikogo w twarz. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz.
-Plecak ŚWINIO!- dotykając czerwonego policzka podałeś mi swoją rzecz.
Ukucnęłam i zaczęłam poszukiwania. Po chwili znalazłam MÓJ UKOCHANY CZARNO-LILIOWY ZESZYT. Wyprostowałam się patrząc prosto w twe ślepia.
-Czy ktoś prócz ciebie jeszcze to czytał?- zapytałam rzeczowo nie siląc się na miły ton, już na niego nie zasługiwałeś. Nigdy nie powinnam cię nim obdarzać.
-Nie.- szepnął, jakby...czy to możliwe...czyżbyś stracił pewność siebie? Odwagę, ups przecież jej nigdy nie miałeś.
-I dlatego jeszcze żyjesz- wepchnęłam zeszyt do torby. Odwróciłam się na pięcie z zamiarem swobodnego odejścia, nawet na to nie mogłam liczyć z TWOJEJ strony.
-Hej śliczna, zaczekaj- złapałeś mnie za nadgarstek, a ja jak burza się się odwróciłam i poprawiłam ostatni wymierzony policzek. MOCNIEJ. Złodziej, kłamca skomplementował mnie? Czyżbym aż tak nisko upadła.
-Nigdy, przenigdy mnie, nie dotykaj mnie.
-I co?! -odwróciłam się nie chcąc cię słuchać. Zaczęłam iść do wyjścia-Ile masz takich zeszytów?!-przyśpieszyłam kroku, próbując ukryć się w tłumie. Żaden tłum mnie nie chciał- ILE?!- wrzasnąłeś na całe gardło a ja naciągnęłam na głowę kaptur.
-Czym jest dla ciebie ten zeszyt?-zapytał mnie JEGO miły głos w mojej głowie. Tylko w ten sposób potrafiłam się uspokoić, zmieniając głos narratora myśli, na JEGO lekki uspokajający barwny ton. Chyba się od ciebie uzależniłam wilku...-Po co je tworzysz?-zapytałeś znów-Proszę chcę wiedzieć.
-Po nic-odmruknęłam do siebie, bardzo, bardzo cicho. Byłam idiotką ufając ci nawet w myślach, nigdy byś nie zrozumiał odpowiedzi.-Sama jej nie rozumiałam-szepnęłam w deszczu na zewnątrz szkoły.
----------------
Witajcie, drodzy nie liczni. Mam nadzieję, że ktoś czekał na ten rozdział...Jakoś zaczerpnęłam ostatnio z otoczenia dużo złości, więc tak oto powstała sposobność napisania tego.
Dedukuję ten rozdział świtu:
Drogi świecie jeżeli starasz się mnie zgnieść...
Ach wybacz za wysoko noszę głowę byś mógł tam dosięgnąć
Dziękuję ;) Pa miśki <3
CZYTASZ
Wilk w owczej skórze
Genç KurguPowiedz 200 razy "stół z powyłamywanymi nogami". Nie wykonalne prawda? Chodź wiesz, wszystko da się zrobić. Wszystko. Da się skoczyć z samolotu i przeżyć, mieć tylko połamane kości. Więc niech tak zacznie się ten zeszyt. WSZYSTKO SIĘ DA ZR...