Wielka Chwila

2K 112 21
                                    

ROK PÓŹNIEJ

Dzisiaj ma być najpiękniejszy dzień w moim życiu. Rose ma zostać moją żoną. Chodzę po całym domu i sprawdzam czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik ponieważ obiecałem jej, że to będzie najcudowniejszy dzień jej życia. Chciałem się z nią zobaczyć lecz jej przyjaciółka mi nie pozwoliła, stwierdziła, że ,, nie wolno oglądać panny młodej przed ślubem,,. Eh no trudno muszę to jakoś przeżyć. Jestem ubrany w czarny garnitur z czerwoną muszką i białą koszulą pod spodem.

ROSE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ROSE

Od samego rana jestem na nogach. Dziewczyny robią wszystko żebym wyglądała jak księżniczka. Mam stresa, bardzo chce być żona Nathana ale niewiem czy on też tak bardzo pragnie bym ją została jego żona. Ubrana jestem w długą biała sukienkę z różowa kokardką przeplecioną w talii

 Ubrana jestem w długą biała sukienkę z różowa kokardką przeplecioną w talii

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Moje włosy są uczesane w koka. Na twarzy dziewczyny zrobiły mi lekki makijaż, ponieważ nie jestem zwolenniczką mocnego makijażu. Ogólnie muszę stwierdzić, że wyglądam lepiej niż zwykle. Zaraz nadejdzie ta długo oczekiwana chwila, jest godzina 12:37 a ceremonia ma się odbyć o 13. Wszystko odbędzie się w domu, ponieważ stwierdziliśmy z Nathanem, że tak będzie bardziej rodzinnie i przyjemnie. Zaczęli zjeżdżać się pierwsi ludzie, między innymi moi rodzice.

-Cześć córciu - powiedziała moja rodzicielka wpadając do pokoju i żucając mi się na szyję.

- Też się cieszę, że cię widzę Mamuś

-O jejku jak ty ślicznie wyglądasz - powiedziała Mama ze łzami w oczach

-Mamo bo mi się tu rozkleisz - powiedziałam z uśmiechem na ustach

Dzmrzwj do pomieszczenia się otworzyły a w nich stanął mój Tata, gdy nas zobaczył osmiechnal się od ucha do ucha i powiedział.

- Widzę tu dwie najważniejsze kobiety mojego życia.

Obie z Mamą się zaśmiałyśmy i wszyscy przytuliliśmy się w rodzinnym kręgu.

10 MINUT PÓŹNIEJ

Masakra, masakra, masakra ale mam stresa, zaraz się zacznie. Z jednej strony nie mogę się doczekać a z drugiej bardzo chce już zobaczyć Nathana. Dzisiaj go jeszcze nie widziałam i bardzo się stęskniłam. Do pokoju weszła Emma ubrana była w jasna fioletowa sukienkę, rozkloszowaną na dole a do tego ubrała czarne szpilki i naszyjnik i literą E, włosy zostawiła rozpuszczone, wyglądała pięknie. Gdy weszła oznajmiła mi, że już czas iść.

- Chodź kochana już czas, żebyś została żona Nathana.

- Ale ja się boję. - powiedziałam spanikowana

- Czego? Jego? Czy on ci coś zrobił?! - prawie krzyczała

- Nie!! Coś ty, chodzi mi o to że to mój pierwszy ślub, a zresztą nie wiem czy on mnie też kocha. - powiedziałam smutna

- Słuchaj głupku jakby cię nie kochał to by się nie zachowywał tak jak się zachowuje i by ci się nie oświadczył. A teraz masz kopa na szczęście i idziemy - kopnęła mnie lekko w tyłek i popchnęła do wyjścia.

CEREMONIA-NATHAN

Stałem przy urzędniku i czekałem na moją księżniczkę. Wszystko odbywało się w ogrodzie, ławki stały rzędami i przyozdobione były kremowymi kwiatami i wstążkami. Do mnie prowadziła długo droga z białych kamyków obsypana czerwonymi  płatkami róż . Wszystkie dekoracje byly czerwono - białe. Nagle usłyszałem muzykę, która oznajmiała przybycie panny młodej. Spojrzałem na drzwi wejściowe domu, a w nich stała moja piękna kobieta, już za niedługo tylko moja. Wyglądała prześlicznie, jak księżniczka. Zaczęła powoli iść w moją stronę, uważając żeby się przy tym nie potknąć. Wszystko minęło tak szybko jak we śnie obudziłem się dopiero gdy Rose składała mi przysięgę. Teraz moja kolej, mówiłem przysięgę z uśmiechem na ustach, patrząc jej w oczy. Po chwili na naszych palcach lśniły złote obrączki.

Pierwszy taniec należał do nas. Spędziłem dużo czasu nad nauką, nie chciałem zrobić z siebie kompletnego durnia, nie umiejąc tańczyć. Późniejsza cześć naszego ślubu minęła bez żadnych kłopotów, Rose była szczęśliwa i ja również patrząc na nią, nareszcie była moja żona i należała do mnie z własnego wyboru. Kto by pomyślał, szef gangu który porwał dziewczynę dla pieniędzy teraz wziął z nią ślub i jest najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.

KILKA LAT PÓŹNIEJ

Dwudziestosześcioletnia kobieta siedziała na tarasie małego domku na skraju lasu z kubkiem wody w ręce. Była uśmiechnięta patrząc na samochód, który wjechał na posesję. Gdy pojazd zatrzymał się a drzwi zostały otwarte, na zewnątrz wyszedł mężczyzna. Zaraz potem otworzył tylnie drzwi samochodu i wyskoczyła z niego mała czteroletnia, ciemno włosa dziewczynka w niebieskiej sukience.
- Mamo! - krzyczała biegnąc w stronę kobiety.
Ta posłała jej szeroki uśmiech i wzięła małą na ręce.
- Jak było w przedszkolu skarbie? - zapytała.
- Supel, ale na podwiecolek był budyń. Nie lubię budyniu. - zrobiła smutna minkę.
- Nie przejmuj się Maja zrobię ci galaretkę agrestową. - odezwał się mężczyzna przytulając swoją żonę i całując ją w czoło.
- Takkk - ucieszyła się dziewczynka.
Zeszła z rąk mamy i udała się do piaskownicy.
- Jak się czujesz skarbie? - zapytał mężczyzna  glaszcząc kobietę po brzuchu.
- Oh nie przesadzaj Nathan to zaledwie drugi miesiąc, a ty się zachowujesz jakby było co najmniej ósmy. - zaśmiała się szczerze rozbawiona
- Rose! Ja się o ciebie martwię - przeszył ja groźnym spojrzeniem.
- Tak, tak wiem - machnęła ręką kobieta.
- Dostaniesz zaraz karę kochanie - powiedział z chrypką w głosie Nathan.
- Słuchaj Nathan ja wiem co ty masz na myśli i nawet nie próbuj!
Mężczyzna już jednak nie słuchał i wziął kobietę na ręce w stylu panny. Nie odeszło sie bez krzyków kobiety. A zaraz mężczyzna zawołał swoją córkę.
- Choć Majka mama musi dostać karę, co powiesz na łaskotki? - Śmiał się mężczyzna
- Oo tak! - zawołała uradowana dziewczynka
Poszli do pokoju i zaczęli ,, znęcać,, się nad kobietą.
- No dobrze... Już... Już starczy - mogła kobieta przez śmiech.
Przestali i wszyscy leżeli na dużym łóżku przytuleni do siebie. W końcu dziewczynce zaczęło się nudzić.
- Tato. Obiecałeś galaletke.
- Eh, już idę skarbie.
Pocałował swoją śpiącą ukochana w usta i poszedł zrobić córeczce galaletkę.

KONIEC ***************************

To już koniec tej książki. Szczerze mówiąc nie jestem z niej jakoś szczególnie zadowolona, ale jak na pierwszą książkę to chyba nie było tak źle. Jeśli dacie mi jeszcze jedna szansę to obiecuję, że do następnej książki bardziej się przyłoże. Tak mam już pomysł na kolejną książkę, wydaje mi się, że jest fajny. Jak już książka będzie w trakcie pisania to napisze wam tutaj co i jak.

Porwana (W Trakcie Korekty) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz