Smakowita Zemsta

2.3K 186 164
                                    

Rozdział 11

Chciałabym zachęcić do komentowania, ponieważ długo pracuję nad napisaniem rozdziału, a komentarze dają mi podwójnego kopa. 

(POV TOM) 

—  Marco! Tom! Musimy się już teleportować! — krzyknęła z dołu Star.

Szczególnie mnie to nie obeszło, więc nie ruszając się z łóżka, patrzyłem na biegającego po pokoju Marco. Co chwile sprawdzał każdy kąt i gorączkowo szarpał się za włosy. Widać było, że czegoś szuka, lecz nie zamierzałem mu pomagać. Byłem zły, że zamiast poświęcać uwagę mi, zajmuje się jakimiś mało znaczącymi zajęciami. 

— Gdzie to jest... Gdzie to jest... To musi tutaj być! — zaczął wydzierać się Marco.

Wydało mi się to dziwne, ale nadal nie przejmując się, przewróciłem się na drugi bok i zakryłem głowę poduszką. 

—  Czego ty tak właściwie szukasz? — powiedziałem niewyraźnie. 

— Mojego lewego buta! Miałem go jeszcze wczoraj i zniknął! 

Obróciłem się w stronę chłopaka i prychnąłem zirytowany. Nie mogłem pojąć, jak można robić tak dużo rabanu o głupie obuwie. Postanowiłem coś z tym zrobić, więc miło się uśmiechnąłem i usiadłem.

— Ja wiem, gdzie jest twój but — powiedziałem spokojnie.

— Naprawdę?! — chłopak się obruszył.  

Czekałem na moment, w którym będzie dostatecznie blisko i kiedy zbliżył się na wyciągnięcie ręki, pociągnąłem Marco na łóżko. Chłopak bezwładnie upadł, a ja sam przywarłem do niego całym ciałem i zakleszczyłem ręce w żelaznym uścisku. 

— Tom, nie mam teraz czasu na zabawę, zaraz musimy być w Mewni. — mój chłopak zaczął się pode mną wiercić. 

— Tylko trzy minutki — wymruczałem.

Szatyn zastanawiał się chwile, lecz w końcu przytaknął głową. Zadowolony puściłem go, a on wplótł swoje palce w moje włosy i zaczął je przeczesywać. Sprawiło mi to dużą przyjemność, więc całkowicie się mu poddałem i zacząłem przegryzać jego dolną wargę. Rękami jeździłem po jego brzuchu i rysowałem kółeczka wzdłuż jego pępka. Marcowi się to widocznie spodobało, bo pocałował mnie i zjechał rękoma na moje biodra. Wstrzymałem oddech, a Marco wymruczał mi do ucha krótkie zdanie. Jego oddech drażnił moje wrażliwe uszy, więc poczułem jeszcze większe gorąco. 

Sens słów, które wyszeptał do mnie Marco doszedł do mnie, dopiero kiedy znalazłem się pod nim przyparty przez jego własne ciało. Cmoknął mnie w usta i ze mnie zszedł. 

— Tak jak powiedziałem — powiedział Marco, poprawiając bluzę — trzy minutki minęły.

Zaśmiał się i wyszedł. Pełen podniecenia z małym problemem, leżałem otępiały, próbując pojąć całe zajście. Marco... Mój Marco, taki... przebiegły? Nie dość, że wyszedł bez słowa, to jeszcze doprowadził mnie do takiego stanu. Spojrzałem na siebie i zacząłem się głośno śmiać. Nie spodziewałem się takiego ruchu z jego strony. Szybko wstałem, po czym skierowałem swoje kroki ku salonowi. Miałem plan, aby się zemścić, ale to dopiero na pikniku. 

Szybko zbiegłem po schodach i doszedłem do rozmawiających Star i Marco. Kątem oka zauważyłem but na nodze chłopaka, jednak postanowiłem nie zaczynać ponownie tematu. 

— W końcu! — odezwała się Star — ile można na ciebie czekać?

— Zapytaj się Marco — przebiegle się uśmiechnąłem.

Tomco ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz