Hailey miała niejasną świadomość, że coś delikatnie muskało jej prawą pierś i równie twarde coś przyciskało się jej do jej pośladków. Otworzyła leniwie powieki i zdała sobie sprawę, że dłoń Harpera zawędrowała pod koszulę i spoczywała tam, gdzie nie powinna. Postanowiła podroczyć jego fiuta. Wypięła lekko pupę i otarła się o jego wybrzuszenie, na co chłopak sapnął. Zagryzła wargę, żeby się nie roześmiać, po czym ponowiła swoje ruchy. Ciche jęki Harpera dały jej znać, że bawienie się z jego kutasem odnosiła pożądany skutek.
- Mocniej Hailey - mruknął brunet i wysunął dłoń spod koszuli, żeby złapać biodro dziewczyny. - O tak. Ruszaj tym swoim tyłeczkiem. Jestem tak kurewsko napalony.
Czerwonowłosa szarpnęła się do przodu i wypadła z łóżka z hukiem. Podniosła się i wyjrzała spod łóżka, żeby zobaczyć minę Harpera. Jednak ten krety miał zamknięte oczy i robił sobie dobrze. No chyba, kurwa, nie. Chciała rzucić w niego poduszką, jednak pukanie do drzwi jej przeszkodziło. Zastygła i patrzyła z przerażeniem na drugi koniec pokoju. Klamka drgnęła, jednak drzwi nie zostały otwarte.
- Hailey otwieraj te pieprzone drzwi! - Wrzask ojca rozniósł się po drugiej stronie, aż dziewczyna podskoczyła, a Harper zerwał się z łóżka.
- Kurwa - wysapała Hailey, a brunet spojrzał na spanikowaną zielonooką i widział jej strach.
- Drzwi są zamknięte - odpowiedział spokojnie, gdyż sam wczoraj przekręcił zamek.
- Doprawdy? Wynoś się. Inaczej otworzy te drzwi zapasowym kluczem.
- Żartujesz? Powiedz, że żartujesz. - Pokręciła głową. - Ja pierdolę.
Hailey patrzyła jak Harper wkładał na siebie w pośpiechu jeansy i miała ochotę wybuchnąć śmiechem, kiedy o mało nie przewrócił się o swoje buty.
- Koszula - mruknął.
- Nie, wyjdziesz tak jak stoisz - popchnęła go w stronę balkonu.
- Zatrzymaj ją - obrócił się do dziewczyny i cmokną w usta - odbiorę co moje.
- Niewydaje mi się. - Otworzyła drzwi balkonowe, po czym z całej siły wypchała bruneta na... deszcz.
- Zgłupiałaś? Kurwa! Pada!
- To masz problem - powiedziała złośliwie. - To twoja kara, za macanie moich cycków.
- Nic z tego - Harper rzucial się do przodu, ale Hailey zamknęła mu drzwi przed nosem.
Czerwonowłosa uśmiechnęła się niewinnie i ruszyła by otworzyć drzwi od pokoju. Harper nie miał wyjścia musiał zejść po tej cholernej kracie na dół. Jezu, co go podkusiło, żeby przyleźć tutaj wczoraj? A tak, jego kutas. Zrzucił buty i zaczął schodzić ostrożnie na dół, ale jakiś metr nad ziemią pośliznął się i spadł na trawę. Jęknął podnosząc się i przeszedł przez żywopłot na swoją stronę. Zemści się. Już ona pożałuje, że podrażniła jego kutasa i zostawiła go twardego. Do tego ten deszcz. Nie daruje jej tego.
Haile patrzyła na ojca stojącego na korytarz i nie rozumiała jego zachowania. Jego postać tutaj była jak przykra pobudka. Nigdy rano nie przychodził jej budzić, gdyż w niedziele nigdy go nie było. Zabawiał się w hotelu z jakimiś dziwkami.
- Wyjeżdżam na tydzień. Będziesz pod opieką Nicka i Grety.
- Słucham? - Spytała oszołomiona.
- W interesach, tylko tyle musisz wiedzieć. Nie waż się przynieść mi wstydu. I mam nadzieję, że przyszły już papiery z uniwersytetów.
- Jeszcze nie - skłamała gładko. Na studia pójdzie tam, gdzie ona będzie chciała, a nie gdzie jej tatuś rozkaże. Tylko on jeszcze o tym nie wiedział.
- Dobrze. W takim razie podczas mojej nieobecności nic nie ulegnie zmianie. Zrozumiałeś?
- Tak - przytaknęła i patrzyła jak ojciec odchodził.
Na korytarzu zapanowała cisza, a Hailey odetchnęła z ulgą i wróciła do siebie. Zamknęła drzwi i szybko podbiegła do okna, ale Harper tam nie było. Wyszła na zewnątrz i rozejrzała się, po czym spojrzała na dół. Ani śladu bruneta. Zaśmiała się i zamknęła za sobą drzwi, po czym postanowiła wziąć ciepły prysznic, zjeść śniadanie i pojechać do klubu, na kort tenisowi.
Dwie godziny później, ubrana w krótką białą spódniczkę i zielony sportowy top, Hailey stanęła ze swoją rakietą w dłoni i patrzyła na rozgrywkę na korcie tenisowym. Tom - jej dwudziestopięcioletni trener - oraz Cassie właśnie skończyli lekcję. Cassie była dziesięciolatką, którą rodzice zmusili do gry. A ona tego nie cierpiała i zawsze żaliła się czerwonowłosej.
- Cześć Cass.
- Cześć Hailey. Daj mu dzisiaj wycisk - blondynka wskazała na trenera - nie dał mi wygrać.
- Bo nie musiał - dziewczyny mrugnęła do Cass, po czym przywitała się z Tomem.
- Słyszałeś, mam ci dzisiaj skopać tyłek.
- Chcesz mi spuścisz łomot? - Trener posłał jej kpiący uśmieszek.
- Taki mam zamiar. Muszę odreagować. Więc ty i ja, bez opieprzania się na korcie - przerzuciła rakietę do prawej ręki.
- Oho, ktoś jest dzisiaj w bojowym nastroju - Tom pochylił się i pocałował Hailey w policzek. - Pójdziesz dzisiaj ze mną na lunch?
- Podrywasz mnie? - Zdziwiła się.
- Wyglądasz gorąco - wzruszył ramionami, na co czerwonowłosa zaśmiała się i zaczerwieniła. Tom na pewno żartował. Wcale nie była gorąca. Była przeciętna.
Harper widział jak ten kutas całował Hailey w policzek. Miał ochotę mu przypierdolić za dotykanie jej. Słyszał jak jej powiedział, że była gorąca. Kurwa, naprawdę była. Ale tylko on miał prawo tak o i do niej mówić. Postanowił pokazać złamasowi, żeby trzymał się od dziewczyny z daleka.
- Cześć, maleńka - powiedział na tyle głośno, że chyba wszyscy obecni go słyszeli.
- Harper? Ale co ty tutaj...? - Hailey patrzyła na wysoką postać bruneta.
- Nie pamiętasz, jak wczoraj w łóżku obiecałem, że przyjadę? - Objął ramieniem jej talię i spod przymrożonych powiek obserwował jej trenera. Rzucił mu groźne spojrzenie.
- Ochujałeś? - Próbowała się wyswobodzić z jego objęć.
- Dobrze, że nie ocipiałem - zachichotał. Na co został uderzony w ramię .
Harper przyciągnął Hailey do siebie i zjechał dłońmi na jej tyłek. Skołowana dziewczyna poczuła palce bruneta, które zawędrowały pod jej spódniczkę. Harper bezczelnie pogłaskał jej słodką pupę.
- Jędrne - ścisnął jej prawy pośladek.
- Świnia! - Syknęła i uderzyła go w klatkę uwalniając się z jego uścisku.
- I napalona na ciebie, skarbie - warknął i klepnął siarczyście pośladek Hailey.
- Kutas!
- Ale twój.
CZYTASZ
Pragnę cię
أدب المراهقينCzy można zatracić się w drugiej osobie tak bardzo, że staje się ona centrum twojego wszechświata? Czy można oddać swe serce i dostać w zamian łzy? Czy można kochać tak bardzo, że oddychanie boli? Czy warto zostać spalonym na popiół? Być może warto...