20

7K 720 77
                                        

Sześć nocy temu dla bezpieczeństwa Harpera Hailey przekonała go, żeby nocował u siebie a nie u niej. Mimo iż pragnęła go jak ćma światła, to nie mogła tego dostać. Była sfrustrowana tą świadomością, gdyż przywykła do spania w jednym łóżku obok bruneta. Być może pragnęła kogoś bliskiego, kogoś przy kim czułaby się bezpiecznie, a tylko on jej to zapewniał. Jednak nie chciała jego krzywdy, nie za cenę swojego spokoju. Byłaby egoistką żądając tego, nie dając nic w zamian. Nauczyła się, że w życiu nigdy nie ma nic za darmo. Jej ojciec dał jej niezłą szkołę w tej materii, a ona porządnie odrobiła lekcje. Wiedziała, że jej samochód był próbą przeciągnięcia ją na ciemną stronę mocy i nie miała zamiaru więcej z niego korzystać. Wolała jeździć miejskimi środkami lokomocji niż ponownie pokazać, że jej ojcu się udało. Nie było takiej opcji. Ale poza tym Hailey była szczęśliwa, bo co wieczór do późna rozmawiała z Harper przez telefon, po czym zasypiała otulona jego zapach. Jej chłopak wychodząc ubrał ją w swój podkoszulek, mówiąc, że to namiastka niego. Ale to był w niedzielę, a dzisiaj jest sobota. Dzisiaj był bal, na który miała zamiar iść z Harperem. Oczywiście ojciec dalej próbował perswazji, żeby poszła z Andrew, ale prędzej skoczyłaby z dachu, niż poszła z tą szumowiną. Zdawała sobie sprawę, że jej dzisiejszy wybór pędzie miał jakiś finał, i bała się myśleć, jakie tym razem poniesie konsekwencje. Ale dorastała do tego od dawna, tylko że jutro przyszło znacznie szybciej niżby chciała.

- Można? - Greta wsunęła się do pokoju dziewczyny.

- Jasne, czekałam na ciebie. Nie wiem co zrobić z tymi włosami, bo makijaż prawie skończyłam.

- Coś zaradzimy, kochanie. Będziesz wyglądać pięknie - gosposia posłała Hailey pocieszający uśmiech. 

- Myślisz, że spodobam się Harperowi? - Hailey miała wciąż wątpliwości, czy dobrze wybrała suknię.

- Spodobasz się? Skarbie, on tam będzie się ślinił na twój widok i za pewne nie tylko on.

- Nie wydaje mi się. Nie jestem jakąś pięknością.

- Och, kochanie - Greta podeszła i przytuliła ją do siebie. - Jesteś naprawdę śliczna, wyglądasz jak twoja mama.

- Ona była piękną kobietą - wyszeptała czerwonowłosa.

- Tak samo jak ty. - Greta wzięła się w garść, bo wiedziała, że ojciec dziewczyny zniszczył ją, sprawiając, że nie dostrzegała swojej urody. - Zrobimy cię na bóstwo i wierz mi, twój chłopak padnie z zachwytu.

Dwie godziny, kilka zmian bielizny i dwukrotnym czesaniu później, Hailey przeglądała się w lustrze. Nie mogła uwierzyć, że to ona. Zwykła dziewczyna, która może nie wyglądała niczym Disney'owska  księżniczka, ale pierwszy raz w życiu tak się czuła. Jej czerwone włosy, które dwa dni temu poddała odświeżeniu koloru, były zaplecione w finezyjny warkocz, sięgający za łopatki. Greta wplotła we włosy drobne kryształki na cieniutkiej nitce. A jej suknia? Suknia była idealna, która kupiła od razu za pierwszym podejściem. Wytyczną stroju był blask, długość max i do tego miała być seksowna. A ta była zdecydowanie seksowa i Hailey ku własnemu zdziwieniu czuła się w niej bardzo komfortowo. Góra sukienki wysadzana była mnóstwem kryształków, a padające światło rozpraszało się na nich, tworząc zajączki na ścianach. Dół natomiast był w kolorze czerwieni, lekki i lejący, a całość wykończona była czerwonymi sandałkami na wysokiej szpilce. Uznała, że w takich butach i tak Harper będzie od niej wyższy o niespełna dwadzieścia centymetrów, bo stojąc tak ubrana, miała może z metr siedemdziesiąt pięć.

- Wyglądasz cudownie, po prostu idealnie - westchnęła z rozrzewnieniem Greta. Tak bardzo chciała, żeby dziewczynie w takim dniu jak ten towarzyszyła matka.

Pragnę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz