Zdruzgotana Hailey zapłaciła kierowcy, po czym wysiadła z taksówki, udając się do domu, jej domu. Weszła po cichu, jednak w holu czekał na nią już Nick z rozpostartymi ramionami. Wtuliła się niego, a on nic nie mówił tylko kołysał ją jak dobry ojciec. Dała się zaprowadzić do kuchni, gdzie Greta szykowała kolację. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jej ojciec będzie gdzieś za godzinę w domu. Kiedy tylko gosposia zobaczyła dziewczynę, rzuciła wszystko i przejęła ją od Nicka, tuląc do siebie.
- Co się stało, kochanie? - Greta nie wypuszczała z objęć Hailey.
- Nic.
- To nie wygląda jak "nic" - zasugerował Nick.
- Harper, on... - nie dała rady powiedzieć, bo wybuchła płacz.
- No już, cii - gosposia uspokajała dziewczynę.
- Mam się nim zająć? - Zapytam wściekły ochroniarz i kierowca w jednym.
- Co - Hailey pociągnęła nosem - masz na myśli?
- Bo ja wiem - wzruszył ramionami. - Mogę upozorować jego wypadek, posłać mu kulkę, czy coś w tym stylu.
- Ty tak na poważnie? - Dziewczyna wytarła oczy i lekko się uśmiechnęła.
- Tak. Jestem niebezpiecznym facetem. Lepiej ze mną nie zaczynać.
- Byłeś w jakiś tajnych służbach, czy coś?
- Czy coś - odpowiedział wymijająco i ucałował Hailey w policzek.- Dobra, a teraz gadaj, co zrobił ci ten kutas. - Obie otworzyły szerzej oczy na jego słowa. - No co? Jestem tylko facetem i nie zamierzam owijać w bawełnę. Co on ci zrobił?
Hailey zagryzła wargę, wytarła resztę łez, po czym sięgnęła po telefon i pokazała im nagranie. Nie miała ochoty kłamać. Nie wiedzą, skąd jej łzy. Nick zacisnął szczękę, miał ochotę zajebać tego gnojka. Jeżeli zbliż się tylko do dziewczyny, posmakuje jego pieści. Natomiast Greta aż siadła z wrażenia i załoniła usta dłonią.
- Przepraszam - odezwała się Hailey - chyba nie powinnam wam tego pokazywać.
- Bardzo dobrze zrobiłaś. Co teraz zamierzasz? Ojciec nie chce cie tutaj widzieć.
- Wiem. Dlatego spakuję się i wyjeżdżam.
- Gdzie? - Dopytywał Nick.
- Na studia do Briar.
Greta wraz z Nickiem wymienili spojrzenia, po czym pokiwali z uznaniem. Oboje uważali, że im dalej tym lepiej dla niej. Jednak wiedzieli, że byłoby jeszcze jedno miejsce, gdzie mogłaby się udać. Ale póki co, woleli jej o tym nie mówić. To było ostateczne wyjście.
- Dobrze. Greta pomóż Hailey spakować się, ja zabukuję bilet oraz hotel. Resztę załatwimy później. - I już Nicka nie było.
Hailey szybko popędziła do swojego pokoju, przekonując Gretę, że da sobie radę sama. Co prawda połowę ubrań było u Harpera, ale nie miała zamiaru ich zabierać. Spakuje tylko to, co tutaj zostało. Wrzucała wszystko jak popadnie do dwóch wielkich walizek. Nie miała czasu do stracenia, jeżeli nie chciała, żeby ojciec ją tutaj zastał. Po piętnastu minutach dopiero bagaż i siadła ciężko na łóżku. Przeziębienie dawało jej się we znaki, ale chyba nie miała gorączki, Zresztą teraz miała w nosie, to czy miała temperaturę, czy nie. Wyciągnęła telefon i wybrała numer Harpera. Chciała... Cholera, sama nie wiedziała, czego chciała. Czekała aż odbierze, ale to nie nastąpiło. Próbowała jeszcze kilka razy, ale za każdym razem było tak samo. Nie odbierał. Zamknęła oczy i ponownie po policzkach potoczyły się łzy.
- Gotowa? - Nick wszedł do jej pokoju.
- Tak - pokiwała głową.
- W takim razie, jedziemy. Zawiozę cie na lotnisko.
- Dzięki, Nick, jesteś kochany.
Po kilkudziesięciu minutach byli na miejscu. Nick zaparkował pod wejście, wytaszczył walizki dziewczyny z bagażniki, po czym przytulił ją i pocałował w policzek, życząc dobrej podróży. Kazał jej dzwonić z byle pierdolą i o każdej porze dnia i nocy. Była dla niego jak członek rodziny, którego nie da skrzywdzić.
Hiley nadała bagaż, odebrała bilet, po czym ponownie wyciągnęła telefon i wybrała numer swoje chłopaka. Nie, nie jej, był już byłym chłopakiem. Mimo wszystko nie rozumiała, dlaczego od niej nie odbierał, to ona powinna być zła na niego, a nie odwrotnie. Ale widać miał ważniejsze sprawy na głowie niż ją.
Harper po raz kolejny spojrzał na dzwoniące urządzenie i jęknął z frustracji. Nie miał zamiaru odbierać od tej zdradliwej suki. Jednak za każdym razem kiedy wyświetlało się przy numerze jej zdjęcia, pragnął z nią pogadać. Nie mógł uwierzyć, że go zdradziła. Miał dosyć urządzenia. Przejechał palcem i rozłączył się, po czym wyłączył telefon. Nic się nie stanie, jak wróci w nocy do domu. Był, do kurwy, pełnoletni, więc gówno mogli mu zrobić. A Hailey mogła się pieprzyć.
********************************
Ha. Na pewno dalej macie ochotę mnie zamordować. Znowu. I będziecie mieć jeszcze jeden powód, gdyż oto tym rozdziałem kończę tę część.
Ale nie bać się nic. Jutro będzie druga cześć. A poniżej okładka zapowiedź.
CZYTASZ
Pragnę cię
Roman pour AdolescentsCzy można zatracić się w drugiej osobie tak bardzo, że staje się ona centrum twojego wszechświata? Czy można oddać swe serce i dostać w zamian łzy? Czy można kochać tak bardzo, że oddychanie boli? Czy warto zostać spalonym na popiół? Być może warto...