28

5.3K 625 47
                                        

- Jesteś... - Hailey łapała oddech po szybki numerku, który zaliczyli w niewielkim pokoju socjalnym.

- Jaki? - Harper powoli wycofał się z jej ciała i ściągnął zużytą prezerwatywę, wyrzucając ją do stojącego obok kosza.

- Seksowny, kochany. I cholera, jak ktoś znajdzie tutaj gumkę...

- To co? Myślisz, że inni są tacy święci i nie uprawiają seksu w pracy? 

- Bo ja wiem - wzruszyła lekko ramionami

- Założę się, że pewnie połowa pracowników ma ze sobą romans. 

- Myślisz? - Zachichotała i zeskoczyła z blatu.

- O tak - mruknął, po czym sięgnął po majtki swojej dziewczyny i ponownie umieścił materiał na jej tyłeczku. - Poza tym jaki jeszcze jestem?

- Masz wielkie ego.

- I nie tylko to mam wielkie, kotek. - Hailey prychnęła na te słowa, ale miał rację.

- Wiem.

Akurat kiedy doprowadzili się do porządku w progu stanął pan Monroe i zmierzył tę dwójkę chłodnym spojrzeniem. A zza jego pleców wystawała postać Andrew. Hailey zacisnęła usta, a Harper opiekuńczo otoczył jej talie ramieniem. Miał gdzieś tego sukinsyna i jeżeli on myślał, że Hailey będzie pracowała z tamtym kutasem, to ktoś dzisiaj zostanie tutaj poszkodowany. 

- Hailey, pokażesz Andrew dział kadr oraz wszystkie papiery. Macie zrobić porządek z segregatorami. A ty - wskazał Harpera - idziesz ze mną.

- Nie wydaje mi się - zaprzeczył brunet.

- Musimy porozmawiać. Teraz.

Harper pochylił się do wyszeptał do ucha Hailey:

- Jak coś pisz mi smsy. Niedługo do ciebie przyjdę, skarbie - cmoknął ją w skroń. Po czym odprowadził wzrokiem swoją dziewczynę.

Philip Monroe wiedział, że syn jego wspólnika tak łatwo się nie podda. Ale każdy ma swoją cenę, nawet taka szumowina jak Harper. Zaprosił go do swojego gabinetu, po czym wskazał fotel na przeciwko swojego biurka, a sam zasiadł za nim. 

- Ile chcesz? - Philip przeszedł od razu do rzeczy.

- Słucham? 

- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. Na jaką kwotę mam wypisać czek, żebyś zostawił moją córkę w spokoju?

- Wiedziałem, że z pana sukinsyn, ale żeby sprzedawać córkę za górkę zielony, tego się nie spodziewałem. - Harper wstał. - Nie stać pana na mnie. Nie można mnie kupić. I tak dla jasności, nie zostawię Hailey. Rozumiemy się?

- Nawet jak pozbawię ją środków do życia, dalej będziesz ją kochał? Taką biedną?

- Tak. 

- Miłość ogłupia. Radzę ci dla własnego dobra, ją zostawić.

- Ktoś tak cyniczny nie może wiedzieć, co to miłość - zakpił z ojca swojej dziewczyny.  

- To uczucie, które wydziera człowiekowi duszę. Zapamiętaj, że cię ostrzegałem - Philip próbował  siły perswazji.

- Pana sprawa w co pan wierzy, ale może pan iść do diabła. Do widzenia - rzuciła na odchodne, zamykając za sobą głośno drzwi od gabinetu

- Już tam byłem - wyszeptał Monroe i ze złości rzucił kubkiem w drzwi. Jednak to co przyszykował, złamie każdego. Nawet kogoś takiego jak Harper Stones. A ta mała dziwka dostanie to, na co zasłużyła puszczając się z nim.

Harper napisał do Hailey, że już idzie, jednak dziewczyna mu nie odpisała. Nie podobało mu się to. I gdzie do cholery była dział kadr? Przemierzył szybko korytarz do gabinetu ojca, który poinformował go, że musi zjechać dwa piętra niżej i udać się korytarzem na prawo do pokoju osiemset dziesięć. Zgodnie ze wskazówkami nalazł się na ósmym piętrze, a jego cel był na samym końcu korytarza. Im był bliżej tym wydłużał krok. Pchnął mocno szare drzwi, jednak w środku nikogo nie zastał. Rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu i zmroziło mu krew w żyłach. Komórka Hailey leżała roztrzaskana na, a jej samej tutaj nie było. Do tego zielone segregatory walały się po całej podłodze. Wyglądało tak, jakby odbyła się tutaj walka.

- Kurwa! - Wrzasnął na całe gardło i wypadł z pokoju. Zaczął przeszukiwać wszystko po kolei. Jednak nigdzie nie było jego dziewczyny. Wszedł do damskiej oraz męskiej toalety, ale tam też jej nie znalazł. Nie wierzył. Zostawił ją tylko na pięć minut. Pięć cholernych minut, a ten sukinsyn... Wybrał numer do ojca.

- Co jest synu?- Odezwał się jego tato, kiedy on wciąż przeszukiwał resztę pomieszczeń.

- Hailey zniknęła! - Wrzasnął Harper.

- Że co?!

- Poszła z Andrew do działu kadr, ale znalazłem tylko jej roztrzaskany telefon i porozrzucane papiery. Kurwa!

- Wzywam ochronę, zaraz każę im wszystko przeszukać i za chwilę będę u ciebie.

Po dosłownie trzech minutach zjawił się Marco Stones, a w raz z nim dwójka ochroniarzy. 

- Panowie przeszukać każdy kąt.  Ten skurwiel nie może nam uciec.

- Oczywiście panie Stones.

Niestety przeszukanie każdego pomieszczenie na tym piętrze nie przyniosło rezultatów. Harper zdał sobie sprawę, że jedynym wyjściem będzie iść od ojca Hailey i zażądać odpowiedzi. Jednak jego tato wpadł na lepszy pomysł.

- Jedziemy do pokoju ochrony. Te piętra są monitorowane, tak samo jak winda. Harperowi zrobiło się raptem gorąco.

- A pokój socjalny na waszym piętrze? - Zapytał z napięciem. Jeżeli było tak jak myślał, to ochrona miała niezłego pornola do oglądania.

- Nie, tylko korytarze - wyjaśnił jego ojciec i nie dociekał.

- Okey.

Na parterze cała czwórka udała się do pokoju ochrony, gdzie na żądanie jednego z właścicieli, odtworzono nagranie. Okazało się, że Andrew wyniósł Hailey na rękach z pokoju osiemset dwadzieścia. Ochroniarze myśleli, że dziewczyna zemdlała, więc nic nie podejrzewali. Okazało się również, że ten skurwiel przebywał jeszcze na podziemnym parkingu. Harper nie czekał na zaproszenie, tylko wściekły ruszył na ratunek swojej kruszynce. Po kilku chwilach wypadł z windy na parkin i z prędkością błyskawicy popędził do czerwonego camaro. Wyszarpał drzwi od strony kierowcy i pięścią zdzieli ten skurwiela w twarz. Po czym uderzył go jeszcze raz i jeszcze. Aż w końcu został odciągnięty przez ochroniarza. Otrząsnął się dopiero, kiedy zobaczył nieprzytomną Hailey na tylnym siedzeniu. Sięgnął po nią i wyciągnął z auta, nie słuchając nikogo. Z dziewczyną na rękach podszedł do swojego samochodu.

- Synu - zatrzymał go głos ojca. - Obawiam się, że nawet jak zadzwonimy na policję, nic mu nie udowodnimy. Jedynie zeznania Hailey mogą pomóc.

- Ten kutas musi odpowiedzieć, za to co zrobił.

- Wiem, ale w tej sytuacji jedyne co możesz zrobić, to zabrać stąd Hailey, a ja zajmę się resztą.

- Przysięgam, jeżeli jeszcze raz jej dotknie, zajebię go. 



Pragnę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz