18

6.3K 682 89
                                    

Hailey ubrana w zwykły podkoszulek oraz krótkie szare spodenki leżała na leżaku. Była zatopiona w swojej ulubionej książce. W cieniu ogrodu oddawała się przyjemności czytania "Co przyniesie wieczność". Musiała jakoś ochłonąć po tygodniu spędzonym z Harperem, co w ogóle nie było możliwe, gdyż jej myśli co chwilę wędrowały ku niemu. Ostania noc kończyła ich wspólnie spędzony czas, ponieważ niedługo miał zjawić się w domu jej ojciec. Nie cieszyła się zbytnio na tę okazję, ale nic nie mogła poradzić. Jednak stwierdziła, że ostatnie dni sprawiły iż była naprawdę szczęśliwa. Posiadała chłopaka, który zaprosił ją na bal i miała zamiar z nim isc wbrew ojcu. Jedynie pozostało kupić jej sukienkę. Westchnęła cicho, bo od rana nie widziała Harpera i tęskniła za nim. Raptem jej telefon leżący obok odezwał się. Przeciągnęła palcem po wyświetlaczu i uśmiechnęła się na widok smsa od Harpera.

"Cześć kochanie. Przyjdę dzisiaj wieczorem, zostaw otwarte drzwi."

Hailey zachichotała pod nosem, bo ucieszyła się, że mimo wszystko, Harper do niej przyjedzie. Odpisała mu natymiast.

"Będę na ciebie czekać."

Wysłała wiadomość, po czym odstała momentalnie zwrotną z serduszkiem.  Zadowolona odłożyła telefon i postanowiła zatopić się ponownie w czytaniu. Jednak zbyt długo nacieszyła się czytaniem, gdyż Greta zawołała ją na lunch. Zabrała ze sobą książkę, telefon i poszła do kuchni. Oczy jej rozbłysły na widok tortu czekoladowego. Myślała, że wszyscy zapomnieli o jej urodzinach. Oczywiście nie przyznała się Harperowi, że dzisiaj kończyła osiemnaście lat. Od śmierci mamy nie obchodziła ich. Może to nie do końca prawda, bo Greta zawsze piekła jej ciasto urodzinowe, ale nie miała typowych urodzin jak każda inna nastolatka. Przywykła do tego. W końcu to tylko urodziny.

- Wszystkie najlepszego, skarbie - Greta przytuliła dziewczynę.

- Dziękuję Greto - ucałowała gosposię w policzek i usiadła na stołku barowym. - Nicka nie będzie?

- Pojechał po twojego ojca - odpowiedziała nerwowo.

- Um - Hailey przygryzła wargę - okey. W takim razie pójdę do siebie. Lepiej, żeby nie znalazł mnie i tortu w jednym pomieszczeniu. - Zeskoczyła i wyszła z kuchni.

Greta pokręciła głową. Wiedziała, że ojciec dziewczyny traktował swoją córkę jak inwestycję, jak swoje aktywa, a nie jak dziecko, które powinno być kochanie.  Nigdy nie chciał dzieci, a jego żona, mama Hailey tak bardzo pragnęła córki. Kiedy urodziła córkę, sielanka rodzinna się skończyła, co doprowadziło do tragedii. Postanowiła zanieść tort wieczorem do pokoju dziewczyny, gdyż wiedziała, że wtedy będzie mogła go zjeść spokojnie.

Hailey siedziała przy biurku i przeglądała stronę internetową pewnego butiku. Szukała sukienki na bal. Miała własne oszczędności i postanowiła, że kupi ją sobie sama i będzie to jej wybór. Właśnie oglądała długą srebrną suknie balową, bo tylko długie w stylu księżniczki wchodzi w grę, kiedy ktoś zapukał do jej pokoju. Szybko zamknęła laptopa, wzięła książkę do ręki.

- Widzę, że marnujesz czas - przywitał ją zimny głos ojca od progu.

- Tak, czytam książkę, to chyba nie zbrodnia - odpowiedziała i przełknęła ciężko ślinę.

- Mam nadzieję, że oprowadziłaś Andrew po firmie.

- Tak, oczywiście.

- To dobrze, bo co sobotę będziecie tam spędzać czas razem.

- Co? Ale dlaczego? Przecież on ma mieć staż - popatrzyła na ojca zmrużonymi oczami. Nie podobało jej się to.

- Chcę, żebyście się dobrze poznali.

- Dlaczego? - Nie ustępowała.

- Będzie twoim partnerem na balu maturalnym - odpowiedział, czym zszokował dziewczynę.

- Nie. Nie pójdę z nim - odpowiedziała hardo, wiedząc, że właśnie naraziło się ojcu. Ale szła z Harperem.

- Pójdziesz z tym kogo ci wybrałem - zbliżył się do niej i stanął na wyciągnięcie ręki.

- Nie pójdę, bo już mam partnera - wstała i patrzyła, jak ojciec zacisnął szczękę.

- Gówno mnie to obchodzi - wycedził i zrobił coś, czym zaskoczył córkę.

To była chwila. Chwila, której Hailey się nie spodziewała. Philip Monroe stracił cierpliwość i w przypływie złości na córkę, zrobił zamach, uderzając ją tak mocno, że dziewczyna poleciała na podłogę. Czy miał wyrzuty sumienia? Może trochę, ale tak bardzo przypominał mu żonę, że nie mógł na nią patrzeć. Wyszedł trzaskając drzwiami.

Zszokowana czerwonowłosa dotknęła pulsującego policzka i poczuła łzy pod powiekami. Uderzył ją. Nie mogła uwierzyć, że to zrobił. Jej ojciec był sukinsynem. Zagryzła wargę do krwi, żeby się nie rozpłakać. Podniosła się z podłogi i poczłapała do łazienki, żeby zrobić zimny okład. Jednak widok w lustrze, wydobył z niej zduszony krzyk. Odcisk dłoni był tak widoczny na jej jasnej skórze, że mimowolnie pociekły jej łzy po policzkach. Przyłożyła zmoczony ręcznik i poszła do swój telefon. Wysłała do Grety wiadomość z prośbą o  przyniesienie woreczka z lodem. Nie chciała wychodzić z pokoju, żeby nie natknąć się na ojca. Wiedział, że lepiej, żeby Harper jej nie widział w takim stanie. Z bólem serca wysłała mu wiadomość, że nie czuje się dobrze i chyba czym się zatruła.I lepiej, żeby nie przychodził.

Harper odczytał wiadomość i zmarszczył brwi. Wiedział, że było to gówniane kłamstwo. Miał zamiar iść wieczorem do swojej dziewczyny. Musiał dowiedzieć się, co się stało. Dzisiaj miał wrócić ojciec Hailey i miała przeczucie, że ten kutas jej coś zrobił. Zaklął i wypadł z domu tak jak stał.

*******************************************

Tytuł książki, którą czyta Hailey jest prawdziwy :).

Pragnę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz