Chapter 3.

274 15 0
                                    

*Dwa i pół roku wcześniej*

Jeździliśmy na po osiedlu na deskorolkach, a raczej ja i Olivia. Mia i Ana jeździły tyłem na wrotkach i śmiesznie kręciły tyłkami. My tylko przyglądałyśmy się im z olbrzymimi bananami na twarzy.

Dopiero sie tu wprowadziłyśmy. Nowe mieszkanie w miłej dzielnicy. Mówiąc miłej dzielnicy, myślę o kompletnym uboczu taktownej dzielnicy. Po śmierci Sashy nie miałyśmy zbyt wielkich pomysłów co zrobić. Kase miałyśmy, dalszych planów na życie już nie. Została nam nasza przyjaźń i gang. 

-Chlo, która godzina?- zawołała mnie radośnie Ana

-Prawie siedemnasta- odparłam, sprawdzając na moim czarno-białym zegarku. 

-Ło jej! Już wracamy!- krzyknęła i szybko się wycofała

-Ej?- spytałam jak zobaczyłam, że reszta też idzie

-Zaraz się zacznie nasz ulubiony serial! Może wreszcie dowiemy się kto zabił Jackoba i może Julia z Theodorem do siebie wrócą!- krzyknęła przez ramię Mia. 

Och, no tak, ich seriale. Jestem jedyną, która ogląda tyko i wyłącznie Plotkarę.  No cóż.

Moje kochane siostrzyczki ruszyły szybko do domu, a ja skierowałam się zobaczyć tutejszą florę. 

Jak do tą widział tylko jeden park, w którym aktualnie się znajduję. Idę ścieżką pomiędzy drzewami i analizuję co się ostatnio wydarzyło.

-17 urodziny Olivi

-kupienie nowego domu i czekanie ponad miesiąc na możliwość zamieszkania w nim

-kupno samochodu

Dalej bym myślała, ale uderzyłam w coś, a raczej w kogoś. 

-Um przepraszam- wymamrotałam prawie szeptem. Co jak co, ale takich wydarzeń nie lubię. Ludzie się na ciebie gapią, a ty wychodzisz na idiotkę.

Kiedy zwróciłam wzrok w górę zobaczyłam piękne orzechowe oczy, niestety wpatrzone w moje. Nie cierpię swoich oczu. To niebieski wokół którego jest pierścień zielonego a następnie brązowego. Wygląda to jak typowa sraczka, że sie tak wyrażę. 

-Spokojnie nic się nie stało- powiedział nadal wpatrzony we mnie.

-Eee to jeszcze raz przepraszam- powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam w dalszą drogę, przeklinając się w duchu za swoją  nie uwagę. 

-Hej! Czekaj!- zawołał chłopak. O Boziu, mam przerąbane.

Chłopak z boskimi oczami stanął przede mną, jakby torując mi drogę do dalej wędrówki.

-Jestem Ashton, ale możesz mi mówić Ash- wyciągnął dłoń w moim kierunku i sie uśmiechnął. 

-Emm Blue. Nazywam się Blue- odpowiedziałam cicho

-Blue? To imię?- zapytał zaskoczony. 

-Nie powinno cię to interesować- odpowiedziałam nieco odwazniej i spojrzałam na niego. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie czarne luźne jeansy i białą koszulkę. Niby prosto, ale wyglądał super. 

Chloe, uspokój się- ganiałam się w myślach

-Przepraszam. Przeprowadziłaś się tu? Nigdy cię nie widziałem- spytał. Nie, proszę nie gadaj już ze mną.

Blue RaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz