- Co do..?
Podniosłem się do siadu.Na moim łóżku spał Max, natomiast ja leżałem na ziemi, przytulony do Kim'a.
Jak on się tu w ogóle znalazł?!Jak to leciało..?
Pamiętam tylko chwile, w której powiedziałem to Max'owi..
Popatrzyłem się na słodko śpiących przyjacieli i pozwoliłem uwolnić się emocjom.- NO ŻEŻ, KURWA, WSTAWAĆ!
Krzyknąłem, przez co Max spadł z łóżka, a Kim, najzwyczajniej w świecie, najwolniej jak potrafił
- otwarł oczy.
- Csii..
Mruknął, zamykając mnie w swoich ramionach i najprawdopodobniej próbując usnąć ponownie, ale ja nie odpuściłem.- JAKIE, KURWA, "CŚII"? WSTAWAĆ!
Dostałem 'padaczki' i zacząłem wierzgać rękami i nogami, bijąc chłopaków po wszystkim co się dało.
- Ale Jazzy.. Dzisiaj mamy wolne.. Zapomniałeś? - z bólem w głosie, oznajmił blondyn.
Uspokoiłem się nieco i przetarłem twarz ręką, spoglądając na zegarek - 11:02.
- Ja pierdolę.. - przekląłem. - i tak musicie się zwijać. Mam dzisiaj robotę. - skuliłem się zamykając oczy i próbując znaleźć jakieś plusy w całej sytuacji.- Nie pierdol, bo ci się rodzina powiększy. - cmoknął.
- Zależy kogo. - powiedziałem pod nosem. - skąd tu taki bajzel? - westchnąłem głośno i chwyciłem się na nos, czekając aż zawroty głowy ustaną. - Dajcie mi 5 minut. - Powlokłem się w stronę łazienki.
Zdjąłem ciuchy ubrudzone ketchup'em i najprawdopodobniej serem z pizzy, rzucając 'cholerą', gdy nie mogłem zdjąć rurek, po czym wszedłem pod prysznic.
Na początku po skórze zaczął spływać strumyczek zimnej wody, który z czasem przemienił się w cieplejszy.
W ten sposób zacząłem kołysać głową w rytm piosenki, którą nuciłem.
- I know, I know, I know..
Chwyciłem ręcznik, zawieszony na ramie prysznica i owinąłem wokół pasa, a otwierając zamgloną szybkę zauważyłem chłopaka myjącego sobie twarz.
- Zajęte? - spojrzałem na niego dosyć dziwnie.Wyszedłem z kabiny i odwróciłem w stronę mini-komody w rogu łazienki, na której niestety nie znalazłem żadnych świeżych ciuchów.
- Coś ci zginęło?
Odwróciłem się w stronę chłopaka o hebanowych włosach i spostrzegłem w jego wysoko uniesionej ręce mój puchaty szlafrok.- Kimmie, no co ty. Oddaj. - powiedziałem leniwie.
Nie służą mi nocne wypady, zwłaszcza to, że jeszcze tego samego dnia mam iść do pracy.- Coś za coś, śpiewaku. - zmarszczył zgrabny nos, robią uroczą minkę.
Podszedł do mnie cały w skowronkach, a ja nie zmieniłem mojego wykrzywionego w grymasie wyrazu twarzy.
Nachylił się i cmoknął mnie w nos.
- Proszę bardzo. - uśmiechnął się, tak że jego oczy wyglądały już całkowicie jak dwie cienkie kreski, nawet teraz, z bliska.
Wyłupiłem oczy z niedowierzania i stałem tak przez najbliższą minutę, jak słup.
Coś czuję, że głupieję..
Wyszedłem z łazienki i pokierowałem się w stronę pokoju, w którym panował już porządek, a Kim rozmawiał sobie z przyjacielem, jakby nigdy nic.
- Oh, Jazz! My już idziemy. Później się zgadamy. - mrugnął w moją stronę.
- Odprowadzę was do drzwi. - oznajmiłem, intensywnie wpatrując się w Kim'a.Co to miało znaczyć? Kiepski żart?
Zamknąłem drzwi i wróciłem do pokoju, od razu spoglądając na zegarek, który wskazywał już 11:34.
- No pięknie. Spóźnię się.Doskoczyłem do szafy i wyjąłem z niej świeże ciuchy, nie patrząc na dopasowywanie, bo i tak w kawiarnii mam być w białą koszulę, a lepiej by nie pobrudzić jej już pierwszego dnia.
Moje niechlujstwo nie zna granic.
Sam ze sobą już się z tym pogodziłem.Wcisnąłem do kieszeni telefon i wybiegłem na miasto, by zdążyć na 12.
Mam nadzieję, że odpuszczą mi te pięć minut spóźnienia..
***
- Ale szefie! - zawołała zdruzgotana brunetka. - On jest chamskim dzieciakiem!
Zaśmiałem się razem szefem, spoglądając na dziewczynę, z którą nie przekomarzałem się już sam.
- A ty arogancką, starą Panną! Ja już lepiej opuszczę ten lokal!
Wybiegłem z kawiarnii, śmiejąc się w niebogłosy.
Taka przyjemna ucieczka od problemów życiowych..
W życiu nie powiedziałbym, że to praca, dopóki sam nie spróbowałem!
CZYTASZ
"Miłość nie odpuszcza"
Novela JuvenilJest to kontynuacja lektury 'Kochasz mnie? '. Opowiada o dalszych losach Jazzy'ego i Mikaeli na studiach w kraju sprzyjającym romansom - Francji.