6.

190 10 1
                                    

- Dzień dobry. W czym mogę służyć? - powtórzyłem po raz 50 w ciągu tego dnia.

- Poproszę to - kobieta wskazała swoim długim, zadbanym paznokciem na menu restauracji. - i miętową herbatę.

- A dla Pana? - uśmiechnąłem się delikatnie, przystępując z nogi na nogę.

- Ja podziękuję. - odwzajemnił uśmiech, a ja odszedłem w stronę kuchni, dając Setowi karteczke z zamówieniem, a następnie zalałem wrzącą wodą torebeczkę miętowej herbaty.

Jeszcze dziesięć minut i mogę iść do domu.

- Hej, nie patrz tak na zegarek. Klienci czekają. - brunetka kiwnęła głową na stolik w rogu.

- Sory. - odparłem, wyciągając torebeczkę z herbaty i wyrzucając do kosza.

Biorąc swój notes na zamówienia, podszedłem do stolika.

- Witamy w kawiarni 'Kawowy Raj', w czym mogę służyć?

Kobieta w ciemnych okularach odwróciła się w moją stronę mierząc z górny na dół, szukając jakiegoś szczegółu.

- Proszę Pani? - odchrząknąłem.

Kobieta wyrwała się z transu i z krótkim 'przepraszam', złożyła zamówienie na 'specjalność kawiarni'.

Od razu powędrowałem za ladę i z niemałą pasją zacząłem przygotowywać kawę.

To w jaki sposób zaparzysz kawę ma na prawdę duże znaczenie.

Głupie wlanie mleka czy dobranie słodzików może wiele zmienić!

- Nasza specjalność. - podałem kawę o kolorze mlecznej czekolady w towarzystwie ciepłego jeszcze brownie na drewniany stolik.

Kobieta chwyciła za uszko od kubka i zasmakowała ciepłego naparu, po chwili szerząc niemiłosiernie oczy.

- Pyszna! - oznajmiła mi tak, jakbym jej wcześniej zaprzeczał.

Zaśmiałem się cicho, zasłaniając ręką kącik ust.

- Jak ją przyrządziłeś? Na prawdę, żadko piję kawę, bo źle mi smakuje, ale to.. - spojrzała znacząco na kubek, kręcąc głową. - Brak mi słów.

Zrobiło mi się na prawdę ciepło na sercu i na policzkach.

To coś niesamowitego usłyszeć pochwałę za to, co kochasz robić.

Ogarnia cię wtedy chęć czczenia tego człowieka, który to powiedział i duma z siebie.

W taki sposób zacząłem rozmowę z Panią Anną, którą skończyłem jakieś 20 minut po opuszczeniu lokalu przez szefa, przez co musiałem go zamknąć i posprawdzać czy wszystko jest na swoim miejscu.

- No nareszcie..

Westchnąłem ciężko i obejrzałem się dookoła siebie, wrzucając klucze do skrzynki pocztowej, która należała do całkiem pokaźnej villi mojego szefa.

Zażądza taką niedużą kawiarnią, a stać go na czterdzieści razy większy dom?

Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

Wiedząc, że zanim dotrę do mieszkania minie jakieś pół godziny, to wyjąłem moje białe słuchawki i włączyłem jakiś przypadkowy filmik mojej ulubionej YouTube'rki.

Robiło się już powoli ciemno.
Słońce zaszło i zostały tylko smugi pomarańczy na niebie.

-Cisza przed burzą.

A skoro nadchodziła noc, to było i pusto, i cicho. I ja jak to ja i me przeczucie, to oczywiście musiało się coś stać.

- Cholera jasna! Złaź ze mnie człowieku i patrz jak biegasz!

Warknąłem zirytowany ciężarem, który mnie gwałtownie przewrócił na ziemię.

Blondwłosy podparł się rękoma i wtedy zobaczyłem jego twarz.

Niebieskie oczy. Te cudowne usta. Ledwo widoczne piegi i oczywiście..bląd czupryna.

Otworzyłem usta ze zdziwienia oraz przerażenia, w którym trwałem dość długo, gdyż Mikaela zdążył się podnieść i niepewnie wystawić dłoń w moją stronę.

- Przepraszam Jazz.. Dobrze wyglądasz.

Rozumiem.

Nic się nie miało miejsca.

- Ty również.

Wstałem, otrzepując się z kurzu.

- Jazz.. Wiesz..

Nie miało.

Szybkim krokiem wyminąłem blądyna i niemal pobiegłem w stronę mojego bloku.

...

Pierwsza miłość nie miała miejsca?

"Miłość nie odpuszcza"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz