W to Halloween porcjuję mięso w piwnicy. Nie słyszę dzwonka do drzwi, nie częstuję nachalnych dzieci cukierkami, po prostu pracuję przy mdłym świetle żarówki.
Huk. Trafiam toporem w staw, oddzielam mięso od kości. Łopatka, nóżka, szynka, pierś, żeberka. Same kąski.
Nieruchome oczy patrzą na mnie z wyrzutem, jakbyś wciąż miała pretensję o to, co wyrabiam z twoim ciałem. Fakt, poznałaś mnie dopiero wczoraj i nie ujrzałaś jeszcze mego kunsztu. Pozostawiłem tu głowę właśnie dlatego, byś mogła popatrzeć. Doceń.
Zaciąłem się w palec, ale wciąż cieszę się jak dziecko.
‒ Oj kochanie. Mówiłem ci przecież, że nie zaproszę cię na wegetariańską kolację.
CZYTASZ
It's drabblesome
Krótkie OpowiadaniaCzym są drabble? Migawkami aparatu, utworami liczącymi zaledwie sto słów. Czymś, co można czytać w biegu bez obaw, że myśli popłyną gdzieś daleko i sens słów zniknie. Czy łatwo je tworzyć? Nie. Wymagają sporej dyscypliny. I umiejętności wyrażania my...