1.

303 13 4
                                    

Krajobraz za oknem był nieustannie rozmazaną zieloną plamą, w którą się wpatrywałam z muzyką z słuchawek w tle. Lubię jeździć autobusem o ile jest spokojnie i mam przy sobie naładowany telefon z moją ulubioną playlistą. Mijała piąta godzina podróży, coraz bliżej celu drogi stawały się zakorkowane. Oparłam się o fotel i kilka piosenek później już wychodziłam z autokaru. Głęboko wciągnęłam powietrze, które różniło się od tego z nad morza gdzie mieszkam. Chciałabym już się znaleźć w mieszkaniu Sary, jednak czekała mnie jeszcze przeprawa metrem na młociny. Z całą chmarą ludzi podążałam w podziemia by wznowić podróż do celu. Przyjechałam do stolicy by złożyć papiery do tutejszego liceum, które jest jednym z najlepszych w kraju oraz zobaczyć internat, w którym miałabym zamieszkać już we wrześniu. Moi rodzice nie rozumieli dlaczego na trzeci rok nauki w szkole średniej chcę zmienić szkołę, nie powiedziałam im jaki jest tego bezpośredni powód, jednak przekonał ich wysoki poziom placówki i ostatecznie pozwolili mi się przenieść.   Mimo, że jest jeszcze rok szkolny nie chciałam zostawiać sprawy zmiany szkoły na ostatnią chwilę. Oceny są powystawiane, a ja nie zamierzałam tydzień bez sensu użerać się z klasą i wrednymi komentarzami. Niespodziewanie usłyszałam sygnał dźwiękowy onzajmujący stację, na której wysiadam. Wychodząc z metra zauważyłam lekko już pociemniałe niebo, a moją uwagę zwrócił blok oddalony o pięć minut drogi, w którym mieszka moja przyszywana siostra. Poznałam Sare, gdy jeszcze byłam w gimnazjum, ojciec przedstawił nas sobie, chociaż nie chciałam poznać jego obecnej rodziny, wtedy jeszcze byłam na niego zła za zostawienie nas. Z perspektywy czasu dziwie się sobie, że tak się czułam. Mama była szczęśliwsza bez niego. Wracając do Sary. Mieszka w Warszawie od kiedy zaczęła tu studiować, to ona zaproponowała mi zmianę otoczenia. Była jedną z niewielu mi bliskich osób, która dokładnie wiedziała co się stało.

Dotarwszy do klatki bloku wybrałam numer mieszkania i oczekiwałam na otwarcie drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu nie doczekałam się po trzecim dzwonieniu otwarcia. Wyjęłam komórkę i nerwowo wybrałam numer blondynki.
Usłyszałam jedynie pocztę głosową. Szlag. Spojrzałam na zegarek z nadzieją, że Sary nie ma ponieważ jestem pół godziny wcześniej niż zapowiadałam. No nic. Wolno ruszyłam w do pobliskiego kiosku.
- Dzień dobry, poproszę Malboro goldy- powiedziałam pewnie.
- Poproszę dowód- odezwał się starszy mężczyzna. Byłam lekko zmieszana, ponieważ myślałam, że sprzedawca nie zwróci uwagi na wiek.
- Ehm... Niestety zostawiłam w domu.
- No to mi przykro.
Wykonałam ruch w tył, zauważając dziewczynę, która stała za mną. Szatynka uśmiechnęła się do mnie, na widok jej promiennego uśmiechu lekko się zapowietrzyłam. Ta jednak już zwróciła się do sprzedawcy. Ruszyłam z powrotem do klatki bloku. Myśląc o beznadziejności sytuacji przestraszylam się, gdy poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Stanęłam, a moim oczom ukazała się postać przed chwilą widzianej przeze mnie szatynki.
- Masz nadal ochotę? - powiedziała miłym głosem i wyjęła z kieszeni paczkę papierosów, które próbowałam przed chwilą kupić.
- Oh, nie trzeba było. Już Ci oddaję pieniądze.
Wyjęłam portfel, ale nieznajoma złapała mój nadgarstek i utkwiła swoje duże brązowe oczy w moich.
- Jak się nazywasz?- zapytała
-La...laura
- Laura, zatrzymaj je, tylko pozwól mi, że zapalę z Tobą, żebyś nie zniszczyła sobie zdrowia całkowicie, bo czułabym się winna.- ogłosiła pewnie nie opuszczając wzroku.
- Okay,
Chwilę później obie zaciągałyśmy się zabójczym dymem.
- Mogę poznać Twoje imię?- spytalam
- Nazywam się Klara, ile masz lat?
- siedemnaście
- Ah, ja osiemnaście. Jesteś stąd?- kontynuowała rozmowę
- Nie, przyjechałam z trójmiasta.
Nastąpiła cisza póki nie zakłóciła jej melodia dzwonka mojego telefonu. Odebrałam.
- Halo, Laura? Jesteś już?- usłyszałam głos po drugiej stronie.
- Taaaak, czekam niedaleko twojego mieszkania.
- Ja już jestem, czekam na Ciebie.
Rozlaczylam się.
Brązowooka spojrzała na mnie, jezu dlaczego ona musi być taka ładna. Gdyby nie telefon, z chęcią postalabym jeszcze z Klarą i dowiedziała się o niej czegoś. Jednak mnie wyprzedziła.
- Skoro musisz już iść to trzymaj. Narazie!- lekko posmutniała, czy mi się zdawało. Sylwetka dziewczyny ubranej w czarną za dużą koszulkę i obcisłe spodnie z oddalała się, a ja trzymając paczkę w dłoni otrzęsnełam się i ruszyłam do klatki bloku, która tym razem otworzyła się po dzwonku.

Następna Stacja GirlxgirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz