Rozdział XXXIII

312 29 82
                                    

A więc tak:
W skrocie:
Noxus wypowiedział wojnę Ionii,ale umowili się na pozycyjna,wiec Syndra,Irelka i bobo sa bezpiecznie schowane i ogolnie Yasu i Yi jako,że ich patriotyczny obowiazek nie pozwolil im być obojetnymi na losy krainy,postanowili bronić swej ojczyzny u boku innych towarzyszy niedoli,tak więc na tej moment mieszkaja w obozie w jednym namiocie,Yasuo dostał Project zbroje,a Yi?Yi nie nosi swojego mieczohelmu,bo Yasu powiedział,że jak ciota wyglada...

#ZapomnialamtodopisacxD

Chyba wszystko jasne?

*Yasuo*

-Yi,szybciej!-Zaczalem go ganic aby wreszcie wywlokl się z tego cholernego namiotu-Nie mamy calego dnia.

-Poczekaj,wkladam buty-Rzucił szybko i trochę nerwowo,a po chwili pojawil się w swoim smiesznym rynsztunku (bez tego kasku cnoty,bo juz nie nosi) i w tych swoich śmiesznych mieczobutach.

-Widzę swoich starych znajomych-Odparlem wesoło-Czesc mieczobuciki.

-Wypchaj się-Syknal-Przed chwilą ci się tak spieszylo.

-Czekałem na ciebie-Odparlem,zmierzając powoli do celu-Więc rusz te swoje smieszne buty i idziemy.

******************************

-Padam-Syknalem,siadajac na kamieniu-Jak tak dalej pójdzie to zejde szybciej nizli bym się tego spodziewal.

-W koncu-Zed zachichotal żartobliwie,a ja pokazalem mu faka.

-To nie działa-Master burknal urazony,ciskajac kamieniem-Jak mam w taki sposób rozpalić ognisko!?

-Yi...-Zacząłem,chcac mu pomóc-Ty cwoku.Nawet ogniska nie umiesz rozpalic-Wzialem dwa kamienie,czekajac aż pojawi się iskra.Nie trwalo to zbyt długo i już zaczęły pojawiać się wesole plomienie-Widzisz?

-To wina kamienia-Odparł urażony,ogrzewajac ręce-Wyjatkowo chlodna noc.

-Widzę,że reszta towarzystwa już spi-Zacząłem rozgladajac się.-Ani żywej duszy.

-A no-Zed zaczął leniwie-Jutro ważny dzień.

-Jaki?-Master zmierzył nas oboje.

-Idziemy się tłuc.Znaczy.Ja.Ty zostajesz.

-Nie ma mowy-Syknal.-Idę z tobą!

-Chyba do łóżka,nie na pole bitwy-Zmierzylem go-Z reszta,masz inne zadanie...bardziej odpowiednie dla ciebie.

-Sugerujesz,że nie umiem walczyć!?-Oburzyl się i zmierzył mnie gniewnym spojrzeniem.

-Nie,Yi...-Westchnalem z zakłopotaniem-Nie darowałbym sobie gdyby coś ci się stało...

Spojrzał na mnie smutnym spojrzeniem i zmienił pole widzenia na niebo.

-Nie jesteś zły?-Spytalem go,kladac mu rękę na ramieniu.

-Nie.-Odparl spokojnie-Jest mi smutno.

-Czemu?

-Mogę cię już nie zobaczyć-Odparl z zamglonym i zamyslonym spojrzeniem.

-Yi...-Objalem go i przysunalem do siebie-Nie gadaj bzdur.

-Chyba się już poloze-Odparl smutno i podniósł się znad ogniska.

-Idę z toba-Odparlem,wciąż trzymając go za rękę.

-W porzadku-Spojrzal w ziemie i puścił moją reke,idąc do namiotu.

******************************

-Nie śpisz?-Zmierzylem go,siadajac na moim poslaniu i patrząc jak leży,wpatrujac się z zamysleniem w ścianę.

Ja,idiota i blaty ||Yasuo✖Master Yi [ZAKOŃCZONE ✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz