Rozdział XXI

433 30 90
                                    

*Yi*

-Jak dobrze cię widzieć po staremu-Uslyszalem,otwierajac oczy i powoli podnosząc się z kanapy.

-Mh.Co się stalo?-Spojrzałem do lustra-wszystko było w porządku.

-Mówiłem,że zajmę się twoim problemem-Yasuo rzucił dumnie-Z drzewa też cię zdjalem...

-To milo,ale moglbym z łatwością zrobić to samodzielnie,lubię chodzić po drzewach.

-Pewnie miales udane dzieciństwo...Juz widzę jak mały Yi spierdala na brzozę przed wszystkim co żyje...

Szturchnalem go w ramię.

-Utop się.

-W wannie czy zlewie?

-W wlasnych lzach-Mruknalem złośliwie-Slodko by bylo.

-Nie umiem płakać na zawołanie...

-Ja ci w tym pomogę,tylko powiedz czym cię walnąć-Zachichotalem,unosząc wałek do ciasta-To bedzie odpowiednie,żeby ci złamać nos.

-Aleś ty grozny.Idę na drzewo.

-Haha,bardzo smieszne-Rzuciłem.

Ogólnie dzień upłynął leniwie,praktycznie na niczym i zlecial okropnie szybko,zanim się obejrzalem zbliżał się wieczór.Potem musialem udać się gdzies,gdzie ABSOLUTNIE nie powinien pojawić się Yasuo.

*Yasuo*

Obudziła mnie pustka obok.Rozejrzalem się za Masterem,ale nigdzie go nie było.

-Pewnie znowu cos czyta-Mruknalem do siebie i wróciłem do snu.

Potem ocknalem się o swicie i zastalem Yi obok,co mnie uspokoilo i poszedlem zrobic coś do jedzenia.Gdy jedzenie było gotowe,postanowiłem obudzić Yi.

-Wstawaj!Już prawie dwunasta!Nie myśl sobie,że dam ci spać caly dzień.-Zaczalem mu marudzic do ucha,a on zakryl głowę poduszka i zaczął mruczec.

-Spaaac...zostaw...

-Nie-e.Wstawaj!Sniadanie na ciebie czeka,nie będę go dziesięć razy odgrzewal.

Podniósł się leniwie z łóżka i wygladal jakby przez noc nie spal,tylko wycieral glowa podłogę,ale pewnie ma zły dzień.

Kolejnego wieczoru znów mu się spieszylo,co zaczęło mi się wydawac trochę podejrzane.O poranku,dobra prawie przed południem,ocknal się,chodząc jak zwloki i marudzac że się nie wyspal.Stwierdzilem,że coś jest na rzeczy,ale srednio chciałem wnikać,bo Yi znow zaczął by marudzic,że jestem cham i go stalkuje.

*****************************

-Tak,tak Irelka-Gwalcicielka,chyba pluszaczkow.

-Zgwalce każdego w pokera-Odparla z dumą,upijajac łyk kawy.

-Tak,tak,pewnie,pewnie.Jak Master łóżko.Ostatnio się z nim zaprzyjaźnil,zamiast ze mną.Chociaż łóżko,ja i Yi to swietne połączenie.-Westchnąlem z rezygnacją.

-Niezły trojkacik-Skwitowala-Ale ten Yi to skacze jak dzika małpa.Ma chłopak talent.

-O czym mowisz?-Upilem łyk swojej kawy i spojrzalem z uwagą na Irelke.

-Wywija na rurze jak Sona na klawiaturze (xD) .

Rozesmialem się.

-Niezły żart.

-Mówię serio.Yi tańczy na rurze-Spojrzalem na Irelke-Gwalcicielke,ale nie dostrzeglem zartu w jej spojrzeniu.

-Ale nasz Yi?Mowimy o tym samym?

-Znasz jakiegoś innego?-Irelka zmierzyła mnie-Ale musisz kiedyś zobaczyć co on odpierdziela.Noe spodziewalam się,że on takie rzeczy potrafi.

-Ooo,z chęcią zobaczę.Jak tylko się dowiem co przede mną ukrywa,mały tancerz-Westchnąłem i skończyłem szybko kawę.

-Tylko się nie pozabijajcie.Napewno istnieje jakieś racjonalne wyjaśnienie-Irelka rzuciła jakby chciała mnie uspokoić.

-Mam nadzieję.Nie chciałbym się rozczarowac-Odparlem chlodno,a Irelka spojrzala na mnie spojrzeniem "Nie,Yasuo ludzi się nie zabija".Nie mam zamiaru zabić Yi.Narazie.Najpierw się wszystkiego dowiem,a potem rzucę w niego blatem na pocieszenie.

******************************
Rozlozylem się na sofie,czekajac na Yi i szczerze to nie chciało mi się zupelnie spać.Humoru tez na nic nie miałem i nie mogłem się doczekac,aż Master wroci do domu.

Kiedy uslyszalem zamek,oparlem się o blat zezloszczony,ale ciekawy co będzie dalej.

-Masz mi coś do powiedzenia?-Rzucilem zimno,krzyzujac ręce i ogladajac jak Masterka zamurowalo.

-Co niby?-Spytal z zaskoczeniem,chyba wystraszony że tu jestem.

-Myślisz,że nie znam twojego malego sekreciku?-Odparlem,mierzac go oczekujacym spojrzeniem.

-Byłem po mleko-Wzruszył ramionami,udając głupiego.

-Nie rób że mnie debila,wiem co robisz wieczorami,mały tancerzu.

Master zrobił zdziwiona minę,a potem rzucił najglupsza odpowiedzią jaką się tylko dało.

-To jest sztuka,pole dance'u,ignorancie-Odparł sucho,patrząc raz na mnie,raz na podłogę.

-Nie rozpierdalaj mnie,zastanawiam się czy masz jakąkolwiek godność i szacunek do siebie-Westchnalem zdenerwowany.

-Nie kieruj moją moralnością-Oburzyl się-Mam swoje powody.

Zachcialo mi się smiac,ale powstrzymalem się.

-Oooo i co,bedziesz się swietnie bawił wywijajac dupa jak jakas dziwka.Chyba,że tym tez się zajmujesz.

Zmierzył mnie spojrzeniem zabójcy.

-Teraz to mnie uraziles.

-Cieszę się-Odparlem chłodno-Mam nadzieję,że swietnie się bawisz jako dziwka.

-Nie jestem dziwka!!-Zmierzył mnie,krzyzujac ręce.

-A tak to wyglada.No wiesz,tak trochę średnio mnie to bawi.Niby ci ufam,a przynajmniej ufalem,ale teraz nie wiem...

-Z nikim innym bym tego nie zrobil!-Przerwal mi z oburzeniem-Sądziłem,że o tym wiesz!

-Ja też sadzilem wiele rzeczy,ale nie zawsze dostajemy to co chcemy-Rzuciłem chłodno.

-Jezus Yasuo,czy ty rozumiesz,że do niczego nie doszlo!Ja tylko tańczę!-Spojrzal na mnie jak na debila.

-To i tak za dużo-Zmierzylem go zimno-Twoja godność właśnie dotknęła dna.

-Nie osadzaj mnie!Nie wiesz o co chodzi,a oceniasz sytuację!To takie typowe!

-To mam się cieszyć,że wywijasz dla jakiś innych ludzi!?Mam ci gratulowac,że znalazles sobie robotę jako dziwka!?

-Aleś zazdrosny-Zmierzył mnie-Ja nie robię ci awantury jak gadasz z tymi swoimi psiapsiulami!

-Ale nie tańczę przed nimi jak szmata!-Zdenerwowalem się,bo ta rozmowa w przestała mnie juz bawić.

-Nie będę po raz kolejny powtarzal,że nie jestem szmata-Rzucił lodowatym tonem-Możesz sobie nawet wyjść,jeżeli bardzo chcesz.

-Chętnie skorzystam z twojej propozycji-Zaczalem się kierować w stronę drzwi.

-Gdzie idziesz?-Spojrzał na mnie pytajaco.

-Przemyśleć czy jeszcze tu wrócę-Poslalem mu spojrzenie zabójcy i trzasnalem drzwiami wychodząc na zewnątrz,zostawiając go samego ze swoimi decyzjami.Niech sam wybierze drogę,która pójdzie.

Hehe xD.

Ja,idiota i blaty ||Yasuo✖Master Yi [ZAKOŃCZONE ✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz