Rozdział 4. Działanie

7.6K 478 38
                                    

Gdy trzy dni później wszedł do Wielkiej Sali czuł na sobie wzrok wszystkich. W prawdzie, nie jadł nic przez ostatnie dwa dni, ale jakoś nie potrzebował tego, choć, jak widać, do najnormalniejszych takie zachowanie nie podchodzi. Niezależnie od wszystkich usiadł obok Draco i jego świty, a ci powitali go kulturalnie. Tego dnia miał rozpocząć lekcje. Jako pierwszy dzień wybrał akurat czwartek[1], ponieważ miał wtedy najmniej wymagających zajęć, oprócz dwóch godzin eliksirów, których trochę się obawiał. Nie znał Snape'a zbyt dobrze, ale zdawał sobie sprawę z tego, że nie pałał on miłością do jego ojca, co znając życie przeniesie się na niego. 

Gdy wszyscy przestali zwracać na niego uwagę, a on mógł zacząć na spokojnie jeść, rozległ się trzepot skrzydeł. Wszyscy spojrzeli w górę i zamiast zobaczyć stado sów pocztowych z Prorokiem Codziennym, ujrzeli majestatycznego jastrzębia[2], który kołując zbliżał się do Pottera. Będąc już nisko nad nim, upuścił do jego rąk list w szkarłatnej, zdobionej kopercie, która z daleka wyglądała jak Wyjec, choć odróżniały ją od niego mieniące się w słońcu poranka złociste przyozdobienia ciągnące się wzdłóż brzegów. Koperta była też mniejsza od Wyjca i wydawała się też od niego cięższa.
Gdy Harry ją otworzył, ze środka wyjął suche płatki żółtej róży[3] i złożony w pół, zapisany dziwnymi znakami pergamin, które przeczytał w zawrotnym tempie. Chwilę później wychodził już z Wielkiej Sali, zostawiając za sobą kilka płatków róży. Te jednak szybko rozsypały się w pył.

***

Szybkim krokiem przemierzał odległość między Wielką Salą a Wieżą Astronomiczną, gdzie czekała na niego osoba, której szukał od trzech lat. Gdy znalazł się na szczycie, podążył w stronę barierki, a w połowie drogi nagle jakby przeniósł się w czasie i znów była noc. W kręgu, w ciemnościach bezksiężycowej nocy stało pięciu mężczyzn w twarzach osłoniętych cieniem, a po środku klęczał kolejny. Oświetlało go niewielkie, blade światło kilku świec. Na głowę naciągnięty miał materiał w zółtym kolorze z wyhaftownym na nim wilkiem[4]. Przekaz był jasny: inteligentny zdrajca.

– Jak długo czekacie? – zapytał Potter najbliższego strażnika.

– Od północy – odpowiedział głęboki głos.

– Ściągnąć chustę – rozkazał, podchodząc bliżej klęczącego.

Gdy ściągnięto materiał, wiatr rozwiał krótkie kosmyki włosów klęczącego mężczyzny. Uniósł on głowę z szaleńczym uśmiechem na ustach. Jasne oczy nawet w tym nikłym świetle błyszczały zabójczą szarością.

– Cieszysz się, że mnie widzisz? Po tak długim czasie znowu się widzimy. – Zatrząsł się w podmuchu chłodnego wiatru, który owiał nagle jego ciało odziane jedynie w materiałowe spodnie i koszulę. – Powitaj Wisielca, panie mój łaskawy, Diable bez skazy na masce[5].

To co mówił wydawało się być bezsensu, ale Potter wiedział o co mu chodzi. Gestem nakazał go podnieść i po chwili stał twarzą w twarz z wychudłym, ale zadbanym mężczyzną jego wzrostu. Ręce miał ściągnięte na plecach, unieruchomione pewnie liną lub zaklęciem.

– Witaj, Evanderze Avakian, to niepomierny zaszczyt ujrzeć cię w takiej formie. Natura nie skąpiła ci młodości – dodał zajadle Harry, widząc zmarszczki wokół oczu i na czole, jednocześnie sięgając do strażnika obok siebie, by wziąć od niego małe naczynie wypełnione ciemną, gęstą cieczą.

– Krew testrala? Wilka? Może mugola? – zaśmiał się lekko, widząc ją Evander. – Nie umiesz się bawić.

– Niezupełnie się mylisz, Wisielcze – odparł w odpowiedzi, rysując znaki na czole skazańca. – To dobrowolnie oddana krew dziewicy. A nie, przepraszam, utoczona prosto z tętnic krew dziewicy.

Zaśmiał się cicho, ukazując tą część swojej natury, której wszyscy się bali gdy dochodziło do sytuacji jak ta. Krwią namalował kilka niemożliwych do rozczytania znaków na rękach i szyi Avakiana, po czym wylał trochę krwi do każdej z czarek umieszczonych obok świec, których było pięć. Gęsta krew rozpłynęła się powoli w szczelinach między kamieniami tworząc dziwny kształt i mocząc bose stopy skazańca.

– Jesteś inny od innych Złapanych – mruknął Potti, odkładając pojemnik. – Nie chcesz popłakać o łaskę czy coś?

Zapytał, a po otrzymaniu odpowiedzi przeczącej, zaczął donośnym głosem wymawiać jakieś skomplikowane i prawie niewymawialne słowa, które zdawały się nic nie robić. Jednak po chwili ze znaków wyrysowanych krwią zaczęła wypływać zupełnie inna krew, o wiele jaśniejsza, a Evander zaczął się krzywić z bólu, a oczy zaszły mu łzami. Po chwili zaczął się trząść, a krew nie przestawała płynąć, mieszając się z tą pod jego stopami. Paradoskalnie świece nagle zaczęły świecić niezwykle jasno, ukazując w całej okazałości blednącą twarz Wisielca i jego ekscentrycznie żółte oczy, które dawały znak, że nie jest w stu procentach człowiekiem. Wraz z jaśnieniem świec, gasło w nich światło życia, a trzymany w pionie przez strażników Wisielec wykrwawiał się i słabo otwierając usta, wypowiedział w stronę Harry'ego:

– Mam nadzieję, że spotkamy się w piekle. 

Po czym ostatnimi siłami wydał z siebie przerażający wrzask i wyginając się w niemożliwy sposób upadł na ziemię martwy. Potter spojrzał beznamiętnie na umazane krwią zwłoki, swoje dłonie również nią pokryte i rozkazał wszystko posprzątać, a ciało spalić, jak nakazuje tradycja Róż.

^^^^^

[1] szybkie chwalenie się: najpierw zgadywałam dzień, później sprawdzałam. I zgadłam.

[2] Jastrząb to symbol nieba, królewskiej władzy i szlachetności. Bogowie z głową jastrzębia są kojarzeni ze słońcem, a Aztekowie uznawali jastrzębia za boskiego posłańca.
[3] kwiaty żółte – należy je mieszać z innymi kolorami, ponieważ same wyrażają uczucia takie jak: nienawiść, złość, zazdrość, zawiść i zdradę. Sam kolor żółty też jest odbierany w ten sposób.
[4] Atrybuty wilka to m.in.: lojalność, przebiegłość, wysoka inteligencja i intuicja, niezależność. 

[5] Obie nazwy to nazwy kart tarota, każda ma własne znaczenie:
- Wisielec - ofiara, zdrada. Arkan 12.
- Diabeł - iluzja. Arkan 15.

Wyjaśniając się z powyższej 4 (nr. 1 się nie liczy): kocham symbolizm, do póki nie muszę analizować wierszy. Ogólnie korzystam z pierwszych linków jakie wyskoczą w wymaganej frazie, a jeśli mi nie odpowiadają, to przechodzę do kolejnego. W taki sposób odkryłam genialną stronę z symbolami i o magii i rytuałach. Gdy tylko jej użyję, rzucę linkiem.

Pozdrawiam,

Xerise

PS. Wsparcie dla współpiszących ze mną na ten ostatni dzień. Matmę zawaliłam, tylko zamknięte mogą mnie uratować.


Zielone Oczy || H.P. »𝚏𝚒𝚗𝚒𝚜𝚑𝚎𝚍«Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz