Jego dzieła

458 77 20
                                    


Pewnego dnia Kise Lato, przechadzając się po świecie, z uśmiechem na twarzy podziwiał dzieła dokonane przez jego poprzednika i obecną miłość życia, Midorimę Wiosnę. Przyglądał się zakochanym w sobie ludziom, gruchającym niczym gołąbki na zielonych trawach, w cieniach pełnych zielonych liści drzew. Podziwiał kolorowe kwiaty, które z taką starannością zasadził Midorima Wiosna, i był przez ten widok tak uszczęśliwiony i radosny, że przestał panować nad otaczającą świat temperaturą.

Właśnie wtedy ujrzał biegnącego ku niemu Midorimę Wiosnę.

– Ach, Midorimacchi Wiosnacchi!- zawołał radośnie, machając do niego dłonią.

– Kise Lato!- krzyknął Midorima, wyraźnie zdenerwowany, dobiegając do niego.- Opanuj te słońce, do cholery! Miałeś opiekować się moimi plantacjami kwiatów, a tymczasem część z nich już wysuszyłeś!

– E-eh?- Kise Lato drgnął, zaskoczony niemiłym tonem swojego chłopaka.- A-ale ja właśnie podziwiałem, jakie one ci śliczne wyszły...

– Śliczne to one na pewno nie są! Spójrz tylko!- Midorima Wiosna wyciągnął ku niemu dłoń z bukietem uschniętych polnych kwiatów.- Masz pojęcie ile czasu zajmuje mi dbanie o te kwiaty? Wiesz, jakie one są wyniszczone przez Kagamiego Jesień?! Kuroko Zima też macza paluchy w sadzonkach, cholernie trudno jest je rozmrozić, zwłaszcza, jak ma zły humor!

– Przepraszam, Midorimacchi Wiosnacchi...- mruknął posmutniały Kise Lato. W jego oczach pojawiły się łzy, nad głową snuły się już ciemne chmury, z których powoli zaczął padać letni deszcz.- N-nie chciałem... przepraszam, znowu wszystko psujęęę!- Kise Lato rozpłakał się na dobre, obłoki w jednej chwili zaczęły siekać mocnymi kroplami, bębniącymi o szyby i dachy.

– E-ej...- Midorima Wiosna spojrzał na niego z niepokojem.- N-no weź, ogarnij się już, nie musisz aż tak ryczeć! Chyba nie chcesz znowu przepełnić rzek, co? Pamiętasz jak to się skończyło ostatnim razem? Tereny na uprawy rolne były tak mokre, że przez kolejne trzy lata nic nie chciało mi tam rosnąć!

– Pa-pamiętam – załkał Kise Lato.

– No, to uspokój się już... Nie mam ci za złe tych kwiatów!

– Kiedy mi nie chodzi o kwiaty!

– To czego ryczysz?!- Midorima Wiosna nie potrafił go w ogóle zrozumieć.

– Bo... bo ty wszędzie rozsiewasz miłość, wszyscy się w sobie zakochują...- mruknął Kise Lato, pociągając nosem.- A-a między nami nadal nie było... n-nic poważniejszego niż buziaki...

– Co?- Midorima Wiosna spojrzał na niego z przerażeniem.- Nie będę z tobą rozmawiał na tak niedorzeczne tematy! Jestem zajęty, muszę zasiać kolejne tereny zamrożone przez Kuroko Zimę!

– No oczywiście!- krzyknął ze złością Kise Lato, wycierając dłońmi twarz.- Znowu uciekasz od rozmowy ze mną, Midorimacchi Wiosnacchi! Znowu uciekasz, jak ten tchórz! Nie podoba mi się to, wcale a wcale!- Gdzieś z bliska rozległ się dźwięk pioruna. Oznaczało to, że Kise Lato jest naprawdę zły.

– Tylko nie burza, bo znowu połamiesz drzewa, och...- jęknął Midorima Wiosna.- Czego chcesz, Kise Lato?! No, słucham!

– No...- Kise uspokoił się od razu, zaczął plątać nerwowo palce obu dłoni.- Mógłbyś... zaprosić mnie na kolację, czy coś... A potem... moglibyśmy się... no, wiesz...

– Nie wiem.

Kise Lato zarumienił się intensywnie, spoglądając znacząco na Midorimę Wiosnę. Wyglądało jednak na to, że ten nadal nic nie rozumie, a Kise Lato za bardzo się wstydził, by dokończyć przerwane zdanie. Westchnął ciężko, niepocieszony, pokręcił głową i odwrócił się, w leciutkim deszczu odchodząc w kierunku swojego ulubionego dębu, pod którym często siadywał.

– Ej, no i kto teraz nie chce rozmawiać, co?!- Midorima Wiosna zdenerwował się.- Ach, wracam do pracy, szkoda mojego czasu...

Midorima Wiosna i Kise Lato, choć szczerze się kochali, kiepsko się dogadywali.

4 Pory RokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz