8 - Otwórz mnie

132 11 2
                                    

- Michael, wszystko w porządku? - dziewczyna wstała z łóżka i zapaliła lampkę nocną. Podeszła do blondyna i otworzyła szerzej drzwi dając mu znak, że może wejść.

- Tak, tylko... Chciałem porozmawiać - odparł wślizgując się do środka.

Ann wróciła na swoje łóżko i podając Michaelowi koc zachęciła go, aby usiadł obok niej. W ciszy czekała aż chłopak coś powie. Nie chciała naciskać, bo widziała, że to co chce powiedzieć jest dla niego trudne. Samo przyjście tutaj musiało go kosztować nie lada odwagi biorąc pod uwagę jego ówczesny stan.

Dziewczyna siedziała oparta o ścianę a Michael bokiem do niej. Nie patrzył na nią. Wzrok miał spuszczony na swoje stopy. W końcu odwrócił głowę w jej stronę i powiedział:

- Proszę, wysłuchaj mnie do końca i nie przerywaj, dobrze? To dla mnie bardzo ważne.

Jego niebieskie oczy zaszkliły się od napływających łez. Ann lekko się uśmiechnęła i pokiwała zgodnie głową. Chciała zachęcić blondyna do tego, co zaraz miał zrobić. Dotknęła jego dłoni, którą trzymał na kolanie i zamknęła ją w swoich.

Spuścił wzrok znów na swoje stopy. Wziął głęboki oddech.

- Nie wiem dlaczego chcę ci to powiedzieć. Odkąd zobaczyłem cię w sklepie poczułem to coś... ale zachowałem się jak skończony dupek. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale wydajesz mi się bardzo bliska, choć znam jedynie twoje imię. Dlatego przyszedłem tutaj, żeby cię przeprosić. Miałem duże wyrzuty sumienia - podniósł wzrok, aby zobaczyć reakcję Ann. Jej oczy również się zaszkliły - Widzisz... Kiedyś byłem całkowitym przeciwieństwem siebie obecnie. Byłem poukładany, wesoły, miły, chociaż momentami bywałem nieśmiały... Uśmiech nigdy nie schodził z mojej twarzy - pojedyncza łza popłynęła po policzku Michaela, ale nawet nie próbował tego ukryć - Byłem sportowcem. Bywały chwile gdy byłem najgorszy, ale także bywałem na samym szczycie. Spełniałem marzenia. Miałem u boku kochającą narzeczoną, rodzinę i przyjaciół. Podróżowałem po całym świecie. Brzmi jak bajka, co nie? - na wspomnienie odbierania Kryształowej Kuli w słoweńskiej Planicy kącik ust Austriaka drgnął formując lekki uśmiech.

Ann pogładziła kciukiem grzbiet dłoni Michaela zachęcając go do kontynuacji monologu.

- I przyszedł moment. Chwila. Dosłownie kilka sekund, gdy moje życie zmieniło się o 360 stopni - pociągnął nosem - Nadal mam w głowie te słowa mojego trenera... "Samolot miał awarię, przeżyło tylko kilka osób" - ostatnie dwa słowa powiedział kompletnie się rozklejając. Zaczął płakać jak wtedy gdy w wieku pięciu lat po raz pierwszy zaliczył upadek na skoczni.

Blondynka przybliżyła się do niego i objęła jego głowę przytulając go do siebie. Michael przytulił się do niej najmocniej jak mógł. Jak gdyby od tego zależało czy ma przetrwać do końca tej opowieści czy nie. Jego oddech był szybki i nierównomierny.

- Ann, ona nie żyje, bo leciała na moje zawody - wydusił z siebie - Gdyby wtedy nie wsiadła do tego przeklętego samolotu... Gdyby... 

- Ciiii - przerwała mu głaskając go kojąco po blond czuprynie - Już dobrze...

Powoli dochodził do siebie. Uspokajał się. Łzy przestawały lecieć z jego oczu. Siedział wtulony w pierś dziewczyny i słuchał bicia jej serca. Jej głos, jej ciało, jej obecność... Wszystko to sprawiało, że czuł się bezpieczniej niż kiedykolwiek i gdziekolwiek indziej.

- Rozpadłem się na kawałki - powiedział powoli uwalniając się z uścisku Ann.

Popatrzył na twarz blondynki. Ona również płakała. Zaczął sobie uświadamiać, że jego problem to teraz też jej problem. Michael zaczął mieć wyrzuty sumienia, że podzielił się tą okropną historią z zupełnie obcą dziewczyną. Tym samym podzielił się z nią jego trwającą kilka miesięcy depresją. Nie powinien tego robić. Niczym sobie na to nie zasłużyła, aby razem z nim cierpieć.

Gwałtownie wstał z łóżka.

- Przepraszam cię - nerwowo podszedł do drzwi - Nie powinienem cię tym obarczać - wyszedł z pokoju.

Znalazł korytarz, który prowadził do wyjścia i szybkim krokiem opuścił dom. Szedł w stronę mrocznego lasu. Nie miał pojęcia, która była godzina. Było mu tak strasznie wstyd, że zamieszał kogoś obcego w to wszystko.

Ann wybiegła za nim mimo, że miała na sobie tylko koszulę nocną. Na dworze temperatura nie przekraczała 10 stopni, ale ją to nie obchodziło. Chciała poznać jego historię i poznała. Jeśli kogoś chciałaby obwinić to tylko siebie samą. Nie musiała go zapraszać na noc, mogła mu pozwolić wrócić do domu. Poradziłby sobie. Ale jej ciekawość wzięła górę. Poza tym również coś do niego poczuła wtedy w sklepie i także dlatego zaczęła się nim interesować. Od tamtej pory nie był jej obojętny i nie mogła pozwolić, aby był teraz sam.

- Michael! - krzyczała za nim. Znajdowała się jakieś 20 metrów od niego, ale w końcu go dogoniła. 

Szarpnęła go za ramię a on zatrzymał się i odwrócił twarz w jej stronę. Była przepełniona bólem i wstydem, ale już nie spływały po niej łzy. Ann znów popatrzyła w jego niebieskie, tym razem przekrwione od płaczu oczy.

- Chcę być tym obarczona - powiedziała składając pocałunek na jego wyschniętych ustach.


__________________________

Płakałam pisząc ten rozdział. 

Wszystko jasne, Michael się otworzył. Domyślałyście się?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 31, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Falling to pieces [M. Hayboeck] ✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz