Rozdział 1: Szkoła Kadetów

284 17 4
                                    

Piękna była polańska wiosna. Jednymi, którzy nie mogli się w pełni nią nacieszyć byli kadeci renomowanej Akademii Kadetów Gwardii. Był to bowiem czas egzaminów kończących rok szkolny. Mordercze ćwiczenia wybijały kadetom myśli o wypoczynku. Istniał jednak powód intensywności tych ćwiczeń. Dowództwo musiało mieć pewność, że polańscy żołnierze będą najlepsi. Polania była bowiem tylko jednym z państw na planecie Europenia. W każdej chwili Gwardia mogła potrzebować nowych regimentów,  lub wojna mogła wybuchnąć na samej planecie. Na małą Polanię  czychało bowiem Cesarstwo Prusanii, potężne państwo,  którego władca miał aspiracje zjednoczyć planetę.

Wieczór trzeciego dnia ćwiczeń

-Ruszać się do cholery! W bitwie już byście leżeli martwi! - głos kapitana Witolda przeszywał raz po raz wieczorną ciszę. Był zdolny przekrzyczeć nawet symulowane odgłosy eksplozji.
-Kompania, do kwater!
Nic tak nie cieszyło jak te kilka prostych słów.
-Jak słyszę kapitana, mam wrażenie, że tego człowieka to nawet ptaki się boją i stają na baczność, jak komendy słyszą.
Mimo ćwiczeń, poczucie humoru dalej trzymało się Oskara. Najsmutniejsze jest, że często jedynym który się śmiał, był on sam.
-Głupi jesteś! Jakby kapitan to usłyszał,  to nawet twój ptak by na baczność nie stanął,  ot tak by cię wymusztrował.
Bartek kolejny raz pokazywał, że jego powołaniem jest bycie komisarzem. Do bólu szczery i wierny przełożonemu. Tym razem, śmiech był głośniejszy. Śmiała się reszta oddziału - cała czwórka.
Nawet Kuba Wolf, zwykle niezainteresowany tym, co dzieje się wokół niego, uśmiechnął się.
-Cholerny korzeń! Dlaczego to musi tu być?!
Michał nienawidził większości tego świata. Chyba z wzajemnością. Choć mogło wyglądać to zabawnie, to rzeczywiście często zdarzało mu się wybuchnąć gniewem. Tym razem, okrzyki przytłumiła kolejna salwa śmiechu.
-Panowie, hamujmy się. W końcu kapitan nas usłyszy i znowu znani.
Znowu głos rozsądku objawiał się w postaci Kuby Kalina. Był nieoficjalnym, lecz niekwestionowanym przywódcą oddziału. Niestety, zbyt często przerywał zabawę w najlepszym momencie.
-Ty czego się boisz? W razie czego, wskoczysz do jakiegoś rowu i cię nie  zauważy. Z twoim wzrostem nie powinno być problemu.
Po słowach Krystiana nikt już nawet nie próbował panować nad śmiechem.

Warhammer 40k: Za Imperatora i Ojczyznę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz