Rozdział 10: Operacja "Klin"

84 9 4
                                    

Godzina 4:30, brzeg rzeki Wilejki

-Zgodnie z planem, Zwiadowcy ruszają przodem. Zwiadowcy, przepływacie rzekę a dalej stosujecie się do komend sierżanta Sławiana. Unikacie wymiany ognia za wszelką cenę. Piąta trzydzieści meldujecie się jakieś 150 m. od pozycji wroga. Punkt piąta rusza grupa Julii. Jej zadaniem jest zabezpieczyć wschodnią flankę naszych sił. Grupa Serwiki zabezpiecza prawą flankę. 6:00 bezwzględnie wszyscy na pozycjach. Daję hasło "Za Imperatora!". Wtedy ruszamy. Stosujecie się do komend podoficerów. Zrozumiano?
-Tak jest!
-Szykować się! 10 minut i ruszamy!

*

-Żołnierze, za mną! - cicho zakomenderował Krystian. Poruszali się bezszelestnie, perfekcyjnie zlewając się z tłem dzięki pelerynom maskującym. Po jakiś 200 metrach cichego marszu natknęli się na prusańską wartownię. Podeszli blisko, tak, by słyszeć rozmowy.
-Cholerna dziura. Nic tu się nigdy nie dzieje. Chciałbym znaleźć się na froncie.
-Nie narzekaj, jak już zdobędziemy ten ich zameczek, będziemy świętować. Tu chociaż nic nam nie grozi.
-Nie bądź taki pewny przyjacielu.-Perfekycjnym prusańskim Sławian wtrącił się do rozmowy.
-Co jest?!
Nie doczekał się odpowiedzi. Sławian wyciągnął błyskawicznie swoją szablę i ciął Prusańczyka po brzuchu.
Tamten nie zdążył zablokować cięcia, złapał się za brzuch i padł na ziemię.
Drugi próbował doskoczyć do voxa, bo zacząć bić na alarm, ale jeden ze Zwiadowców złapał go i w mgnieniu​ oka wbił mu bagnet pod żebra.
Pierwszy już dokonał żywota.
-Nie ma co, szybko poszło.-powiedział Sławian bawiąc się swoim wąsem -Jeden niszczy konsolę, drugi czyści budkę z dokumentów, trzeci chowa  ciała. 5 minut i idziemy dalej.

*

Patrząc na mapę, byli jakiś kilometr od wrogich pozycji. Wartowni było kilka, ale żadna nie stanowiła większego problemu. Krystian spojrzał na czasomierz. Równo piąta.

*

Oddział Serwiki już wyruszył. Mieli przed sobą godzinę marszu. Serwiki martwił się, że oddziały będą zbyt szeroko rozstawione, co mogłoby zaważyć na wygranej.

*

Julia również ruszyła że swoją formacją. Był a trochę przerażona myślą, że po raz pierwszy będzie mieć tak ważne zadanie do wykonania. Była jednak pewna, że skoro to ona została wyznaczona, to musiało dać sobie radę.

*

Kalin osobiście​ wykonywał przegląd uzbrojenia. Sprawdził zapas amunicji oraz uzbrojenia swojego oddziału. Przejrzał również dane techniczne pociągu. Zamienił kilka słów z maszynistą i załogantami. Był pewien swoich ludzi. Spojrzał na czasomierz. Piąta pięćdziesiąt dziewięć. Już pora. Zawołał do siebie Radomira, który był jego adiutantem. Na plecach nosił vox-caster, za pomocą którego Kalin mógł przekazywać rozkazy. Kapitan wziął do ręki słuchawkę.
-Za Imperatora!
Wsiadł na swojego rumaka.
Żołnierze marszowym krokiem ruszyli mostem Marszałka i mostem Jana. Z kominów pociągu poleciała para, a ten z początku mozolnie, a potem szybciej zaczął toczyć się po szynach. Kalin osobiście z szablą energetyczną w ręku prowadził kolumnę idącą przez most Jana. Po swoich bokach miał łącznie około 40 kawalerzystów i blisko 200 pieszych

*

-"Za Imperatora!"
-Panie sierżancie, już pora!
-Wiem, wiem Maks - powiedział Sławian, spoglądając na chronometr.
-Panowie, jazda!
Na dźwięk tych słów Zwiadowcy, poukrywani za skałami, konarami i między krzakami, otworzyli ogień, dziesiątkując Prusańczyków, którzy mieli to nieszczęście znaleźć się na tyłach swoich linii. Kilka drużyn artylerzystów padło trupem od laserowych salw polańskiej elity. Kiedy większość Prusańczyków zdoła już znaleźć jakąkolwiek ochronę, Zwiadowcy ruszyli do walki na bagnety i broń białą.

*

Kalin po przebyciu ze swym oddziałem mostów rozwinął szyk w tyralierę. Po przebyciu blisko 300 metrów na horyzoncie zobaczył Prusańskie umocnienia.
-Ognia!
Zaturkotały boltery, zagrzmiały ciężkie działa i zabrzmiały karabiny laserowe. Także i tu, Prusańska obrona została prawie w mgnienu oka zdruzgotana. Części obrońców udało się jednak zorganizować. Dzielnie, stojąc na ostatnim szańcu, garstka obrońców odpowiadała ogniem. Do jeszcze zacieklejszej walki zachęcił ich pojedynczy wystrzał z któregoś ich moździerza oblężniczego. Ten wystrzał okazał się zgubny w skutkach.
-Panie kapitanie! Transmisja.
-Imperator niech ma nas w opiece! Pociąg stoi. Lokomotywa dostała!
-Kurwa! Dobra panowie. Chronić pociąg przed dalszymi uszkodzeniami.
-Zrozumiano, bez odbioru.
I dalej słychać było już tylko szum.
-Panowie, dalej radę musimy dać sobie bez wsparcia pociągu!
-Trafili go?
-Dokładnie.
Kapitan Jakub uniósł w górę zdobioną szablę energetyczną.
-Za pociąg, za Polanię i za Imperatora! Na pohybel! Za mną, na ich zgubę!
Zabrzmiała trąbka sygnalizująca szarżę. Pierwszy ruszył Kalin, za nim reszta oddziału. Wpadł między Prusańczyków, tnąc i siecząc nie spodziewających się frontalnej szarży.

*

Julia była co raz spokojniejsza. Jak na razie wszystko szło dobrze. Jej oddział bez żadnych trudności zajął wyznaczoną pozycję. Jednakże, kiedy myślała, że problemy już za nią, zza wzgórza wyszedł Prusański oddział. Polanie otworzyli ogień.

*

Najmniej zajęcia miał oddział Serwiki.To co robili, można określić jednym słowem - zamulaniem. Nie działo się zupełnie nic.

*

Sławian pojedynkował się z dwoma artylerzystami. Zbił oba cięcia lecące z góry, jednocześnie samemu kręcąc piruet, raniąc bardziej wysuniętego Prusańczyka. Tamten raz jeszcze spróbował ciąć, po czym zatoczył się i upadł. Drugi trzymał się dalej, raz po raz parując cięcia adwersarza. W końcu, po którymś z kolei nieudanym ataku wściekły zaszarżował, odkrywając bok. Krystian usunął się w lewo, po czym ciął wzdłuż boku. Artylerzysta padł martwy. Walka trwała dalej.

*

Z pozoru udana szarża przemieniła się w rzeź, gdy zakopany pod ziemią i liśćmi Hellhound - czołg z ciężkim miotaczem ognia wystrzelił płonący jęzor w kierunku kawalerzystów. Ci zebrali się i jak najszybciej wycofali.
-Jak tą cholerę zniszczyć?
-Nie mamy broni przeciwpancernej panie kapitanie.
-A niech to!
Jakby sam Imperator usłyszał te wołania, na dźwięk tych słów zabrzmiał ryk silnika. Kalin wystraszył się, że mogą to być wrogie posiłki. Kiedy jednak przez voxa usłyszał:
-Dlaczego ten pieprzony szmelc nie ma, kurwa , hamulców?!
-oraz zobaczył, jak czołg Leman Russ wjechał w Hellhounda, przewracając go i zmuszajac załogę wrogiego pojazdu do poddania się, wiedział już, że wszystko jest w należytym porządku. Uśmiechnął się pod nosem.

Warhammer 40k: Za Imperatora i Ojczyznę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz