Piękna ... i bestia? (Imagine Valkyon)

899 34 7
                                    

Krótki imagine z Valkyonem, enjoy. 

***

[Imię] wyszła z kwatery głównej roztrzęsiona i wściekła. Miała dość tego jak jej przełożony ją traktuje. Absurdalne zakazy, rozkazy, pobłażliwe traktowanie. Musiała odreagować, wykrzyczała się aż za nadto. Wiedziała, że na pewno zbyt wiele ostrych słów poleciało w jego stronę. Traktował ją jak kogoś gorszego, a przynajmniej tak to odbierała. Miała gdzieś, że była noc i padał deszcz. Jej łzy mieszały się z kroplami, a ona cicho wybiegła z osady kierując się w stronę lasu. Emocje tak zawładnęły jej ciałem i umysłem, ze nie zwracała uwagi na wszelkie dźwięki czy szelesty w krzakach. Dopiero w głębokim lesie przystanęła. Wyszła tak jak stała, w letniej, delikatnej sukience i balerinach. Zaczęła odczuwać chłód, objęła ramiona rękami i cicho łkając spuściła głowę. Trochę pożałowała tego co zrobiła, emocje jednak brały czasem górę nad rozsądkiem. Po chwili usłyszała ciche powarkiwania, w ciemności widziała blask czerwonych oczu i to nie jednych. Zlękła się, a serce zabiło jej szybciej. Otoczyły ją trzy Black Dogi. Sparaliżowana strachem stała w miejscu nie wiedząc co robić, wodziła wzrokiem po bestiach. – No już... dobre pieski ... przecież was nie atakuje, prawda? – zaśmiała się głupkowato, jak to miała w zwyczaju, gdy panikowała. Zastanawiała się, czy dać nogi za pas to będzie dobry pomysł. Widząc jak zbliża się do niej jeden z nich coraz bardziej powarkując niebezpiecznie zebrała się na odwagę i ruszyła szybko przedzierając się przez drzewa. Bestie ruszyły za nią w pogoń. Szybko się męczyła, jej oddech był nierówny, a ona walczyła z ogarniającą ją słabością. Nagle potknęła się o wystający korzeń drzewa i przewróciła się na ziemię. Zdążyła odwrócić się i zamknąć oczy, by nie widzieć jak Black Dog na nią skacze. Zamiast tego usłyszała pisk zwierza, a gdy otworzyła oczy widziała jak jeden z nich leży na ziemi ranny z wbitym toporem, a zaraz obok z dwójką pozostałych ktoś się rozprawiał. Poznała go...
- Valkyon ... - zawołała cicho będąc w mocnym szoku. Mężczyzna skutecznie odtrącał od siebie skaczące na niego Black Dogi, które jednak nie dawały za wygraną. Czasem warknął cicho, gdy wbiły w niego szpony raniąc go. Odpychał je na drzewa raniąc toporem bardziej uparte. Widząc jak kolejny z nich pada nieprzytomny ostatni odpuścił i uciekł w głąb lasu. Valkyon oddychał ciężko, a zadrapania na jego ramionach krwawiły paskudnie. Spojrzał na nadal wystraszoną dziewczynę i podszedł do niej nic nie mówiąc. [Imię] podniosła się z ziemi będąc cała w błocie, nie zwracała na to jednak uwagi. – Dasz radę iść? – zapytała nieśmiało wpatrując się w niego z przejęciem. Nadal nie docierało do niej co się stało. Jednak jego wyraz oczu zaraz ściągnął ją na ziemię. Była w nich wściekłość, ale jednocześnie olbrzymia troska i ulga. Pokiwał twierdząco głową. Nie wiedziała co powiedzieć, jednak wiedziała, że gdyby nie on pewnie już by nie żyła. Gdyby nie ta kłótnia i brak porozumienia. A mogli przecież spokojnie porozmawiać. Gdyby nie ten jej wybuchowy charakter. Objęła go ostrożnie w pasie i ruszyli powoli w drogę powrotną. – Nigdy więcej tak nie uciekaj i nie pozwól się o siebie martwić ... - powiedział tylko wzdychając cicho. Dziewczyna zmieszała się, jednak po chwili kąciki jej ust delikatnie się uniosły. – Przepraszam ... i dziękuję Ci – powiedziała, a głowę delikatnie oparła o jego bok.

Eldarya: LogosWhere stories live. Discover now