Dawno z mojej strony nic nie było, lecz 17 odcinek Eldaryi dał mi trochę weny. Za wyłapanie błędów i betę bardzo mocniutko dziękuję Ireth_Ivaerne <3
____
Kiedy czarne barwy nocy spowijały eldaryjskie niebo, często mówiło się, że zło zapuszcza swoje korzenie. Jednak uciekinierzy do świata marzeń sennych nie zdawali sobie sprawy z wielu, bardzo wielu rzeczy. To była ich chwila na tworzenie własnych utopii. Korzenie sięgały głównie mrocznych lochów Kwatery Głównej. Tego dnia nikt nie był tam osadzony.. Wtedy jednak w pomieszczeniach przebywały dwie istoty. Młoda kobieta opierała się o zimną, wilgotną, kamienną ścianę, nerwowo zaciskając dłonie w pięści. Była niespokojna, przez co czasem zadrżała mimowolnie, skrępowana bliskością mężczyzny, który stał naprzeciw jej. Opierał się jedną dłonią o ścianę niemal nachylając się nad jej głową. Kiedy jej brązowe, niesforne włosy nachodziły jej na twarz, która krzywiła się nieco w grymasie złości, jego blond warkoczyki tańczyły w akompaniamencie śmiechu.
— I co? Nie masz dokąd uciec, prawda? — rzucił z uśmiechem pełnym złośliwości.Był wyraźnie rozbawiony bezradnością, jaką dostrzegał w jej rozgniewanej minie. Kobieta milczała, nie wiedząc co ma na to odpowiedzieć. Faktycznie, każdy jej najmniejszy ruch krępowała jego bliskość i ogromne, czarne skrzydła, które ich otaczały. Westchnęła cicho.
— Nie myśl, że ujdzie Ci to na sucho — warknęła, patrząc mu nerwowo w oczy, które obecnie zupełnie nie przypominały tych pełnych ciepłych uczuć, które znała dotychczas.Była zaskoczona, niczego nie rozumiała. Serce pękało jej na myśl, że kolejny raz została oszukana. I to przez osobę, po której nigdy by się tego nie spodziewała. Osobę, która była przy niej w niemal każdej trudnej chwili, jaką przeżywała w obcej jej krainie. Leiftan, na jej ton głosu, rozszerzył szerzej oczy, koloru szczerego szmaragdu otoczone czarną powłoką białka. Chyba pierwszy raz słyszał agresję w jej głosie. Był aż pod wrażeniem – Gardienne, kiedy było trzeba, umiała pokazać pazurki. Zdecydowanie podobało mu się to, lubił w niej tą ukrytą część. Przecież zwykle była taką uroczą, naiwną istotą. Zresztą jak oni wszyscy w tej Kwaterze. Wiedział, że Gardienne jest sprytniejsza od nich wszystkich, o czym właśnie się przekonał kiedy go zdemaskowała. Zagwizdał, zerkając na nią i odgarniając jej włosy z twarzy.
— Och... jesteś taka groźna? Dalej, leć i powiedz im — rzucił głosem niskim, zmysłowym, jednak było w nim coś złośliwego.Wtedy też jego dłoń powędrowała pod jej sukienkę. Gardienne zesztywniała odruchowo, chcąc odtrącić jego dłoń, jednak powstrzymał ją chwytem za nadgarstek. Złapał ją za podbródek, siłą kierując jej głowę, by na niego spojrzała.
— Ciii... no już... — szepnął o dziwo łagodnie — Jeśli cię puszczę, pójdziesz do nich. A w sumie... nawet jeśli pójdziesz... — nie dokończył, a dłoń przesunął pod jej sukienkę, na pierś, masując ją zmysłowo, zawadzając o sutek.Przez ten gest poczuła się bezsilna. W głowie ciągle układała myśli o tym dobrym, kochanym Leiftanie. Tym, który podobał się jej, gdy tu przybyła. Który skradł jej serce swoją dobrocią. Nie rozumiała, czemu na to pozwala, ani dlaczego dlaczego jej się to podoba.
— Doskonale wiem, co do mnie czujesz, moja maleńka Gardienne... — szepnął jej na ucho, delikatnie je przygryzając.Uchyliła wargi, wypuszczając ciężko oddech, a oczy przymknęła, opierała się całkowicie o ścianę, szukając w niej podparcia. Zwątpiła w to wszystko, chaos myśli zawładnął jej umysłem. Leiftan natychmiast wyczuł tę wątpliwość, delikatne rozluźnienie ciała pod wpływem jego miękkiego dotyku. Powolnego, mimo wszystko cierpliwego. Pochylił się nad jej szyją i zaczął obdarowywać ją pocałunkami. Nie broniła się, wręcz przeciwnie – odchyliła głowę, ułatwiając mu dostęp. Również jego oddech drażnił jej wrażliwą skórę. Robił to wszystko z wyjątkową namiętnością i pożądaniem. Dziewczyną wstrząsneły dreszcze, gdy mocniej ścisnął jej pierś. Później dłoń przesunął na niższe partie jej ciała. Dłonią przez materiał bielizny drażnił jej wejście. Dawno tego nie robiła, dlatego była na to wyjątkowo wrażliwa. Zagryzła wargę gdy z jej ust wydobyło się westchnięcie. Aengel wyczuwał każdą najmniejszą zmianę w jej ciele. Przysunęła się do niego, opierając dłoń na ramieniu ,gdyż drażały jej nogi, co pozbawiało jej stabilności. Leiftan podniósł ją i przeniósł się na wgłębienie w skale, na którym usiadł, sadzając sobie drobną dziewczynę na kolanach. Chociaż chciała się bronić, wyrwać, cokolwiek, coś wewnętrznie podpowiadało jej pozostać i czerpać rozkosz z tego, co się działo. Leiftanowi znudził się materiał, więc zsunął jej majtki i intensywnie pieścił ją bezpośrednio. Kuliła się delikatnie pod wpływem tej pieszczoty, czując napięcie w dolnych partiach ciała. Gdy raz po raz pojękiwała cichutko, jego serce zaczęło bić szybciej. Nie spodziewał się, że jej jęki mogą być tak słodkie i melodyjne, istna muzyka dla uszu. Kiedy czuł, że jest już wystarczająco mokra, wyjął palce układając ją sobie wygodniej, zsunął spodnie, ukazując swojego stojącego członka. Usłyszał cichy jęk jej zawodu i zaśmiał się.
— Nawet, gdy im powiesz... nigdy nie uwierzą tak słabemu człowiekowi jak ty — powiedział głosem pełnym sarkazmu i wszedł w nią gwałtownie i stanowczo, na co krzyknęła, zaraz zagryzając skórę dłoni.Jej ciało zadrżało w spazmach, a z oczu spłynęło kilka łez. Przez chwilę nic nie robił, zupełnie jakby ten jeden moment był bolesną karą za jej przewinienie. Objął jej roztrzęsione ciało w nieco uspokajającym geście. Przez nią zauważał w sobie jakieś ludzkie odruchy. Lecz nie chciał jej skrzywdzić. Była dla niego zbyt cenna. Kiedy się uspokoiła, zaczął poruszać się w niej powoli, lecz głębokimi ruchami. Dziewczyna czuła go w środku, jednak jeszcze nie tak mocno, jakby chciała czuć. Poruszała biodrami niespokojnie, odruchowo. Gdy pogłębił ruchy i przyspieszył, jej jęki były częstsze, ciężko łapała oddech. Daemon zsunął ramiączka jej sukienki, przez co odsłonił jej piersi, które zaczął masował w dłoniach. Czuła się tak słabo i bezradnie, była mu całkowicie uległa, tak samo przyjemności, którą jej dawał. Widziała jak przez mgłę, ledwo łapiąc powietrze głębokimi westchnieniami. Również i jemu czasem coś się wymsknęło, gdy jej ciasne wnętrze otulało jego członka. Po jej reakcjach czuł, że jest blisko ich wspólnego spełnienia. W tej chwili przyspieszył ruchy, które stały się mocniejsze i brutalniejsze. Gardienne zaciskała wargi niemal do krwi, a czasem gryzła własną rękę. Nie wiedziała, czy żeby zagłuszyć emocje, czy ze wstydu. Po chwili jej mięśnie zacisnęły się pod wpływem silnego orgazmu, a ona wstrzymała oddech, by po chwili go wypuścić. Leiftan doszedł po chwili, z niemal dzikim warknięciem zaciskając dłoń na jej piersi pod wpływem emocji i rozkoszy, która rozlała się niemal po jego ciele. Dziewczyna opadła na jego tors bezwładnie, całkowicie wypruta z sił. Blondyn dał sobie chwilę na odsapnięcie, po czym wyszedł z niej. Poprawił swoje spodnie, nasunął jej bieliznę i ramiączka z powrotem na miejsce. Ułożył sobie jej bezwładne ciało wygodniej w ramionach.
— Maleńka, naiwna Gardienne... jesteś taka wspaniała — szepnął, zachwycony i pochylił się by czule ucałować jej poranione gryzieniem wargi.Gdy ich spojrzenia się spotkały, a ona zaczęła trzeźwo myśleć, zrozumiała. Zaczarował ją. Jej ciało po chwili stało się zupełnie bezwładne, a oczy zamknęły, poddając się całkowitej ciemności.
YOU ARE READING
Eldarya: Logos
FanfictionZbiór one -shotów i krótkich opowiadań z uniwersum Eldaryi. Logos pochodzi od greckiego słowa légein, czyli zbierać, mówić, myśleć.