Dostrzeż Znaki

20 2 0
                                    

            Wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik, pootwierałem okna żeby nie było duszno i na chwile położyłem głowę na miękkie siedzenie,,Trzeba odpocząć już więcej tyle nie przysiedzę w nocy'' pomyślałem. Po chwili ruszyłem w stronę domu. Jechałem dzisiaj wyjątkowo ostrożnie, ponieważ bałem się żeby znowu nie zemdleć. Dojechałem do drogi w lesie jest to najlepszy odcinek na rozpędzenie się samochodem dlatego, że jest to prosta droga jakieś 800m samej prościutkiej drogi. W połowie tego dystansu poczułem znów to samo co w dzień.Nikogo wokół mnie nie było a przecież to bardzo ruchliwa droga była bardziej ze względu że ludzie lubili się na niej rozpędzać. Zwolniłem, serce zaczęło mi mocniej walić ,,to chyba ze strachu'' przeszło mi przez myśl. 

                Nagle przede mną wybiegł lis

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

                Nagle przede mną wybiegł lis. Tak gwałtownie wyhamowałem, że aż zgasł mi silnik w samochodzie. Patrzyłem się na tego lisa a on na mnie, w jego spojrzeniu było coś bardzo dziwnego, nagle spalił się żywcem na drodze.

-O kurwa! wystraszony powiedziałem.

                 Wybiegłem z samochodu odruchowo biorąc kluczyki w kieszonkę. Podszedłem do tego lisa lecz on nie był zwyczajnie spalony on był wręcz roztopiony. Nagle poczułem taki smród jakby leżał tu z tydzień. ,,Ale jak przecież przed chwilą widziałem jak się spalił nie mógł tak szybko się rozłożyć, dobra wracam do samochodu i pierdziele jadę prosto do domu'' pomyślałem przestraszony. Odwróciłem się, nogi się pode mną ugięły.

Gdzie mój samochód?!? prawie ze łzami w oczach to powiedziałem

                 Pracowałem na niego 3 wakacje była to najcenniejsza rzecz jaką w tamtej chwili posiadałem. Usłyszałem głos za plecami, bardzo ciepły i przyjemny głos. Odwróciłem się bardzo energicznie.

-Kto to? Kim jesteś? przestraszony powiedziałem.

-Nie ważne kim byłem,kim jestem a nawet kim będę ważne żebyś ty zdecydował się na swój los.

-J jaki los? O co chodzi?

             Zza drzew pojawiło się jasne światło które mnie oślepiło, wyglądało jakby jakaś sylwetka człowieka, lecz nie mogłem dostrzec twarzy, była za jasna.

-Jeśli będziesz wierzyć i dostrzegać znaki które na ciebie ześlę to ocalisz rodzaj ludzki, natomiast jeśli się ode mnie odwrócisz czeka was zagłada. Głos spoważniał lecz nadal był taki ciepły, że aż przestałem być wystraszony.

-Ale co ja mogę jestem zwykłym nastolatkiem?

-Podążaj za znakami!

              To były ostatnie słowa jakie usłyszałem przez tą postać. Odwróciłem się znowu jest, mój samochód się pojawił. Szybko wsiadłem i ruszyłem dalej. Dojechałem do domu, rzuciłem plecak w kąt byłem cały blady po tym wszystkim co dzisiaj doświadczyłem, układłem się na łóżko i próbowałem zasnąć. Mama weszła do pokoju.

-Ej Paweł co ty jesteś taki blady?

-Ciężki dzień. odburknąłem.

-Jakiś sprawdzian miałeś dziś, że tak niewyraźnie wyglądasz?

-Nie po prostu jestem zmęczony. Wściekle powiedziałem.

-Ale na pewno?

-Mamo oceny mam dobre już nie muszę tak naprawdę chodzić do szkoły ze wszystkiego mi powystawiali już roczne oceny, mogę już iść spać słabo się czuję. powiedziałem jak najbardziej spokojnie potrafiłem na tamten moment.

-No dobrze to idź spać, już nie będę ci przeszkadzać.

                 Mama wyszła z pokoju, a ja zasnąłem po krótkiej chwili

               

                    Myślałem, że sen pomoże, lecz on zadał mi jeszcze więcej pytań....

Kroniki WojnyWhere stories live. Discover now