Kapitel 47

1.1K 86 1
                                    

Na lotnisku mówiąc szczerze to się zgubiliśmy. Błądziliśmy po holu w poszukiwaniu reszty drużyny.

- To nie ma sensu Maciek. – jęknęłam opadając bezwładnie na jedno z wolnych krzeseł. – Zadzwoń jeszcze raz. Brunet ponownie wystukał numer Adama i czekał na połączenie. Tym razem jednak mieliśmy wielkie szczęście i odebrał. Przez telefon kierował nas , aż do samych bramek gdzie stali. W życiu byśmy tu nie trafili.

Przed odprawą mieliśmy chwilę czasu , który wykorzystaliśmy na sprawdzenie swoich walizek i sprzętu. Przeszukałam całą swoją walizkę i bagaż podręczny i nie znalazłam swojego portfela. Nie czekałam do końca tylko od razu zgłosiłam to do Adama. Oby dwoje biegaliśmy po lotnisku w poszukiwaniu małego srebno-czarnego portfela. Zbliżała się godzina wylotu i ja już kompletnie straciłam wiarę w odnalezieniu się mojej kasy, bo to głównie o nią chodziło.

- Spokojnie Karolina. – uspokajał mnie Kamil. – To tylko portfel.

No w sumie to Kamil ma rację , ale tam było dużo pieniędzy! Gdy wchodziliśmy do samolotu dostałam wiadomość od Krafta.

Kraftiś: No powiem ci , że całkiem ładny masz ten portfel😄 I jak dużo kasy xd Oddam ci go w Oslo 😘

Ja: Serio ? Boże dzięki Kraft! ❤️️

Byłam prze szczęśliwa , że to właśnie Stefan znalazł moją zgubę , ale z drugiej strony zdziwił mnie fakt , że zgubiłam portfel. Przecież pamiętam jak chowałam go do bagażu podręcznego.

- Wiedziałem , że się znajdzie. – zaśmiał się Kubacki. Wszyscy zgodnie uznali , że jestem dziwna martwiąc się o taki szczegół. Potwierdzam ich twierdzenie. Jestem mega dziwna , ale kto w tych czasach jest normalny ?

Po kilku godzinach lotu dolecieliśmy do Norwegii. Było pięknie i słonecznie , ale co z tego jak zimno ? Z lotniska , do naszej 'bazy' przetransportowaliśmy się autokarem , który będzie nam towarzyszył przez cały tutejszy pobyt.

Mieliśmy mało czasu dla siebie. Praktycznie musieliśmy odłożyć swoje rzeczy i podjechaliśmy na skocznię. Tam spotkałam Krafta – znalazcę mojego portfela. Podziękowałam mu i wróciłam do Kamila. Byłam szczęśliwa , że moja zguba się odnalazła.

Wszyscy byliśmy zdezorientowani gdyż nikt nam się powiedział co dalej . Po sprawdzeniu sprzętu okazało się , że mamy wolną godzinę , ale i tak skoczkowie muszą przeznaczyć ją na trening. Moim zdaniem tutejsi organizatorzy są zdrowo nienormalni , ale przecież to tylko moje zdanie. Dzisiaj dopiero tutaj przylecieliśmy , a już jutro konkurs.

Nudziło mi się , więc postanowiłam poszukać Wellingera. Nie widzieliśmy się ponad tydzień. Julia nazwała by nas psychopatami , ale to nie nasza wina , że to tak wszystko się potoczyło. Gdybym nawet mogła cofnąć czas to bym tego nie zrobiła. Jest dobrze tak jak jest.

- Cześć mój przyjacielu. – powiedziałam radośnie widząc uśmiechniętego blondyna.

Freunde || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz