Dzisiaj wychodzę ze szpitala i wyjeżdżam do Tae. Czy się boję? Strach to złe określenie, bardziej odczuwam niepokój, że chłopak zorientuje się, że ja nie jestem tym za kogo uchodzę.
Stanąłem przed budynkiem szpitala i czekałem na blondyna, który pojechał po moje rzeczy do domu. Wyjąłem komórkę, którą dostałem dzień wcześniej od matki bo tamta była zniszczona i wszedłem w internet. Nie obyło się od opisu wypadku drogowego wyświetlanego na głównej stronie wyszukiwarki.
Z ciekawości otworzyłem ten wywiad i przeczytałem uważnie każde napisane tam słowo. Miałem ochotę rzucić sprzętem o ziemię i patrzeć na to jak jego odłamki odpadają na różne strony. Osoba, która spowodowała wypadek uchodzi obecnie za niewinną. Łzy zebrały mi się w kącikach oczu. Ukucnąłem i zacząłem płakać mając głęboko w poważaniu fakt, że przechodnie patrzą na mnie z odrazą i zażenowaniem.
Kiedy Taehyung zauważył w jakim jestem stanie momentalnie mnie przytulił. Nie próbowałem nawet udawać silnego więc z moich oczu dalej ulatywały strumienie słonych łez. Wtuliłem się w chłopaka mocząc mu przez to cały rękaw, a on jedynie głaskał mnie uspokajająco po plecach.
-spokojnie Króliczku... Ćśiii... Spokojnie...- ani razu nie użył określenia "już jest dobrze" lub "nic złego się nie dzieje" za co byłem mu cholernie wdzięczny.
Po kilku minutach spędzonych w objęciach mojego "chłopaka" wstaliśmy. Otarłem mokre powieki i wraz z blondynem udaliśmy się do jego samochodu.
Po drodze za wiele nie rozmawialiśmy ze sobą. Trzymałem w dłoniach kurczowo pas bezpieczeństwa nadal mając lekką traumę powypadkową.
W pewnym momencie wjechaliśmy na teren dużego, biało-szarego domu. Kim wyszedł z pojazdu pierwszy po czym okrążył go, aby otworzyć mi drzwi. Kiedy przekroczyłem próg domu zaparło mi dech w piersiach. Mieszkanie było bogato jak i nowocześnie umeblowane. Na praktycznie każdej ścianie wisiały zdjęcia ukazujące mojego brata ze swoim chłopakiem.
Oglądałem uważnie każdy z nich zapominając kompletnie o towarzystwie starszego, który niczym cień szedł za mną krok w krok. W pewnym momencie zatrzymałem się przed wielką fototapetą ukazującą Min Woon'a z wiankiem na włosach.
-zdjęcie to zostało wykonane chwilę po tym jak wyznałeś mi swoje uczucia.
Nie wytrzymałem...
-chcę zginąć, chcę umrzeć! Dlaczego to akurat ja musiałem przeżyć?! Dlaczego nie on?! Boże, jeżeli naprawdę istniejesz to do jasnej cholery odpowiedz mi co on Ci kurwa złego zrobił?!- upadłem na kolana gorzko płacząc, a Tae widocznie zmieszany jak i przerażony próbował mnie uspokoić -on miał takie cudowne życie... Był dobrym człowiekiem, uczciwym, każdemu pomagał! Był moim całkowitym przeciwieństwem! Czemu mi to robisz?! Czemu zadałeś mi taką karę za grzechy?! Dlaczego karząc mnie ukarałeś i jego?!A/N: witam Was serdecznie z kolejnym rozdziałem. Jest on... Inny od pozostałych. W końcu nasz bohater wyszedł ze szpitala. Planowałam początkowo, aby dopiero w kolejnym rozdziale go opuszczał, ale wizja kolejnych nudnych rozmów jakoś mnie nie zachęcała...
Mam nadzieję, że się Wam podobało, a jeśli tak to pozostawicie po sobie ślad w postaci gwiazdki jak i komentarza.

CZYTASZ
Like you
FanfictionPod czas wypadku samochodowego w pojeździe znajdowali się bliźniacy. Jeon Min Woon i Jeon Jung Kook. Oboje byli jeszcze młodzi (zaledwie 17 lat). W wyniku pomyłki wszyscy uważają, że ofiarą śmiertelną był Jungkook przez co chłopak zamienia się życie...