Zaczął się śmiać.
- Ja? Mam wam pomóc? - zapytał, niemalże płacząc ze śmiechu.
- Thor zniknął, a ciebie to zupełnie nie obchodzi? Jest twoim bratem! - krzyknęłam.
Popatrzyłam się w jego oczy. Ze smutkiem, strachem i prośbą. Prośbą o pomoc. A w zamian dostałam chłodną obojętność. Osunęłam się po szybie, siadając po chwili na podłodze. Czy właśnie straciłam ostatnią deskę ratunku?
- Nie jest moim bratem i nigdy nim nie był. - powiedział zimnym głosem, zupełnie wypranym z jakichkolwiek emocji.
- Dlaczego? Co się takiego stało, że tak bardzo go nienawidzisz? - z kolejnym słowem coraz bardziej wątpiłam, że uda mi się go przekonać.
- To NIE jest twoja sprawa. - wyraźnie się zirytował.
- Jeśli nam pomożesz wypuścimy cię stąd. - oświadczyłam błagalnym tonem. - Oddamy ci berło.
Cisza. Czekałam cierpliwie, aż coś powie. Tyle, że Thora nie było i nie wiedzieliśmy co się z nim działo. Liczył się czas.
Po długiej chwili ciszy, odrzekł:
- Macie oddać mi berło. I udamy się tam na moich warunkach. - zadeklarował.
Moje serce zaczęło bić coraz szybciej. A jednak jest nadzieja.
Zawołałam, że zaraz wrócę i pobiegłam schodami na górę. W sali narad wszyscy na mnie czekali.
- Zgodził się. - ogłosiłam.
Popatrzyli na mnie z szokiem i niedowierzaniem.
- Jaki jest haczyk? - jedynie Fury pozostał całkowitym sobą.
- Mamy mu oddać berło. - odchrząknełam.
- Skąd mamy wiedzieć, że nie ucieknie? - zapytała Natasha.
- Nie wiemy, ale tylko on może nas zabrać do Asgardu. - powiedziałam.
Po krótkiej wymianie zdań, w końcu zdecydowaliśmy. Jeśli Thorowi coś się stało, musimy mu pomóc za wszelką cenę. Fury przyniósł berło i wszyscy udaliśmy się do celi Lokiego. Na miejscu mężczyzna zrobił mu wykład, że jeśli nam nie pomoże, własnoręcznie go zabije. Loki czekał, aż w końcu go wypuścimy. Gdy tak się stało, ustał obok mnie.
- Musisz zabrać nas do Asgardu i.. - zaczęłam objaśniać mu nasz plan.
- Zabiorę tylko ciebie. - przerwał mi, a uśmiech nie znikał mu z twarzy.
Otworzyłam szeroko oczy. Avengers w jednej chwili zaczęli protestować.
- Mówiłem, że udamy się tam na MOICH warunkach. - dodał. - Dlatego idziemy TYLKO my.
Pobladłam. Miałam tam być tylko z nim? Uważałam to za absurdalny pomysł, ale jeśli znajdziemy Thora..
- W porządku. - skierowałam się do Avnegers. - Dam radę.
Tony pociągnął mnie za rękę i szepnął:
- A jeśli to kolejna intryga? - spytał Bruce.
- Chcesz wierzyć Bogu Kłamstw? - dodał Stark - Kłamstw?!
- Nie mam innego wyboru. Poza tym obiecał zostać.. - szepnęłam.
- I na pewno dotrzyma słowa! Ucieknie z berłem, a ciebie zostawi. - obruszyła się Natasha. - Nie możemy tak ryzykować.
- Dam radę. Wystarczy znaleźć Thora i razem z nim wrócić. - miałam nadzieję ich przekonać.
- To nie jest takie łatwe. - westchnął Steve. - Ale ufam ci. I jeśli mówisz, że dasz radę to tak będzie.
Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie. Przytuliłam wszystkich. Loki odchrząknał, przerywając nasz uścisk.
- Powinniśmy iść, nieprawdaż?
Podeszłam do niego. Avengers patrzyli na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Trzymamy kciuki. - powiedzieli na pożegnanie.
Spojrzałam na Boga Kłamstw.
- Nie traćmy czasu. - odrzekłam.
Ku mojemu niezadowoleniu przytrzymal mnie w talii. Zamknęłam oczy i poczułam jak się unosimy. Gdy podniosłam powieki, zobaczyłam jedynie dziwne światło. Musieliśmy się teleportować.
Zapominając o resztkach godności wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Czekałam na jakikolwiek znak informujący, że jesteśmy na miejscu. W końcu przemogłam się i powoli podniosłam powieki. Staliśmy już na ziemii. Spojrzałam na Lokiego, który wciąż trzymał mnie w talii. Lubieżnie się uśmiechnął widząc jak się do niego przytulam.
- Zboczeniec! - krzyknęłam odskakując jak najdalej.
Mężczyzna zaczął się śmiać, powoli do mnie podchodząc.
- Nie zbliżaj się. - warknęłam.
- A przed chwilą tak słodko się do mnie tuliłaś. - wspomniał.
Miałam mu odpyskować, ale poczułam dłonie zasłaniajace moje usta. Ktoś mnie przytrzymywał, przykładając do gardła nóż.